Jon Snow w Call of Duty! Wiemy, kogo zagra Kit Harington w Infinite Warfare
Kampania dla jednego gracza w Call of Duty: Infinite Warfare robi się coraz ciekawsza. Gracz stanie w szranki z samym Hitem Haringtonem, aktorem popularnym za sprawą serialu Gra o tron.
Call of Duty zaczyna być znane ze sław globalnego formatu, użyczających swoich wizerunków na potrzeby kolejnych odsłon coraz bardziej futurystycznej strzelaniny.
Po Kevinie Spacey’m, kolejnym rozpoznawalnym na całym świecie aktorem, który pojawi się w serii Call of Duty, będzie Kit Harington. Brytyjczyk, absolwent londyńskiej szkoły aktorskiej i chyba najważniejszy bohater serialu Gra o Tron zamieni się w dowódcę futurystycznej formacji wojskowej.
Stojąc na czele SDF (Settlement Defence Front), Kit Harington wypowiada wojnę armiom Ziemi. Motywowana ideologicznie ogranizacja militarna składa się z żołnierzy przekonanych o wyjątkowości własnego kosmicznego pochodzenia, jako homo sapiens narodzonych pośród gwiazd. SDF uważa się za „czystszych” oraz „lepszych” przedstawicieli naszego gatunku, niżeli ludzie twardo stąpający na planecie Ziemia.
Ech, nam naprawdę wystarczy każdy argument, byle rozpocząć wojnę, prawda?
Settlement Defense Front dokonuje dewastujących, błyskawicznych ataków na ziemską Genewę oraz księżycową bazę kosmiczną i jej flotę. Troszkę taki Pearl Harbor. Niedobitki kosmicznych sił Ziemi odpowiadają ogniem, z kolei mieczem sprawiedliwości będzie sam gracz - dowódca kosmicznego krążownika Retribution.
Jak widać na scenach z nowego zwiastuna Call of Duty: Infinite Warfare, gracz-dowódca nie zamierza zasiadać na mostku kapitańskim, biernie wydając polecenia. Nasz awatar jest zawsze chętny do bitwy i zapewne nie raz napotka Kita Haringtona na swojej drodze.
O ile dla multiplayera kupuję Battlefielda, tak nie mogę się doczekać kampanii w Infinite Warfare.
Jestem bardzo ciekaw pierwszego naprawdę kosmicznego, naprawdę mocno futurystycznego Call of Duty. Jasne, bez mrugnięcia okiem oddałbym nerkę za odsłonę osadzoną podczas drugiej wojny światowej. Mimo tego, na kampanię dla jednego gracza rozgrywającą się w układzie słonecznym spoglądam z coraz większym zaciekawieniem.
Gdyby tylko pozbawić Infinite Warfare dopiska Call of Duty, mielibyśmy zupełnie nową, naprawdę ciekawą markę od Activision. W ten sposób wydawca wytrąciłby również oręż z ręki krytyków, narzekających na coraz bardziej odległe od rzeczywistości odsłony serii.
Prawa rynku są jednak oczywiste. Nic nie sprzedaje się tak dobrze, jak produkt z literkami Call of Duty na pudełku.