Namawiali chłopaka do samobójstwa. Zareagowałem i… zostałem wyśmiany
Ach, jaka beczka! Boki zrywać! Ktoś popełnił faux pas w Internecie, więc trzeba po gościu pojechać jak tylko się da. Szybko, pełną parą, to może koleżanki z klasy zaczną nas bardziej lubić!
Długo się zastanawiałem czy tworzyć wpis, który zaraz, mam nadzieję, przeczytacie. Może to ja jestem zgredem i może mam mylne wyobrażenie o sobie, będąc przekonanym że dystansu do życia i siebie samego mi nie brakuje. Zwłaszcza że uwielbiam „niepoprawny” humor. Doszedłem do wniosku, że poddam się waszej ocenie, skoro sam zdecydować nie mogę.
To był kiepski poranek, lewą nogą powitany. Nie miałem humoru na heheszki i beczkę. Herbatka, śniadanko, tablet. I Facebook, przeglądanie powiadomień. W tym jedno o nowym poście w jednej z popularnych grup facebookowych zrzeszających społeczność graczy-konsolowców. Jakaś łamaga albo zarabia na reflinkach, albo dała się zainfekować jakąś facebookową spamerską aplikacją. W każdym razie zostawiła post sugerujący, że jak klikniemy w danego linka, to dowiemy się, kto oglądał nasz profil na Facebooku. Klasyka. Zostawiłem jakiś nieco zbyt surowy komentarz i surfowałem dalej.
Po jakimś czasie jednak wróciłem do tego posta przez kolejne powiadomienia. A tam sugestie do chłopaka: „idź się zabij” i podobne w komentarzach. Zły poranny humor szybko minął i pojawiło się zdziwienie. Ale jak to? Po co? W sensie, że to zabawne?
Nawiązałem więc dialog z dowcipnisiem. Od samego początku zakładając, że owa nieroztropna osoba zapewne chciała być bardzo zabawna. Cóż, jak tylko odniosłem się krytycznie zamiast „lajkować” kazano iść mi się leczyć (o dziwo, nie zabić), odniesiono się do moich postów na Facebooku na temat Muzułmanów i generalnie zostałem określony jako kretyn. Tyle że w większej liczbie słów i w bardziej agresywnym tonie. Pyskówkę jednak zakończył moderator grupy czyniąc jedyną słuszną rzecz, a więc usunięcie spamerskiego posta wraz z komentarzami. Z tego powodu też nie podzielę się zrzutami ekranowymi.
Może i jestem przeczulonym zgredem, ale nie jestem w stanie tego tolerować
Lubię wysmakowane docinki, lubię też prymitywny humor. Nie dostrzegam jednak nic dowcipnego i śmiesznego w tekstach „idź się zabij” czy „podetnij sobie żyły, śmieciu” czy też „obyś zdechł”. Tak się teraz zdobywa popularność wśród kolegów i koleżanek w klasie? Tematu by nie było, gdyby to był kolejny z miliardów nieśmiesznych żartów. Z tym jednym mam jednak problem.
Według statystyk wysłanych mi przez firmie Gemius, co drugi młody człowiek miał do czynienia z przemocą werbalną w Internecie. O tak zwanym cyberbullyingu w naszym kraju zrobiło się głośno wraz z historią gdańskiej gimnazjalistki, która popełniła samobójstwo na skutek nękania w Sieci. Z czasem okazało się, że takich przypadków jest więcej. Znacznie więcej.
Ty i ja, mamy najprawdopodobniej mocną psychikę. Jak jakieś zero będzie nam sugerowało, że spoko by było, jak byśmy się zabili czy że (częste w przypadku dziewczyn) fajnie by było nas zgwałcić, to albo wywracamy oczami na żenujący żart, albo, jeżeli to nie miał być dowcip, blokujemy delikwentowi możliwość komunikowania się z nami, a po paru minutach już o sprawie nie pamiętamy.
Nie zapominaj jednak o jednym. Nie każdy ma mocną psychikę. Niektórzy tego typu teksty biorą bardzo na poważnie. Uważasz, że jesteś zabawny pisząc takie teksty? Że jesteś fajny i że będziesz miał więcej fajnych kolegów na dzielni i koleżanek pchających ci się do łóżka? Do tej pory myślałem, że to wątpliwe, ale aprobata ze strony innych członków grupy brutalnie wybiła mnie z tego przekonania.
Za którymś razem jednak okaże się, że za tym awatarem i literkami na ekranie kryje się osoba z problemami, która również nie poznała się na twoim wybitnym poczuciu humoru i która weźmie te sugestie bardzo do siebie.
Zastanów się, czy i ty nie będziesz wtedy myślał o zrobieniu sobie krzywdy mając taką osobę na sumieniu.