REKLAMA

Tydzień z telewizorem, ale bez telewizji - to było ciekawe doświadczenie

Przeprowadziłem się i urządzam się właśnie na nowym mieszkaniu. Starałem się wszystko zaplanować tak, aby przeniesienie wszystkich gratów, ale też nie mniej ważnych w dzisiejszych czasach usług internetowo-telewizyjnych przebiegło sprawnie. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale dzięki temu okazało się, że telewizor bez telewizji, może być też całkiem przydatnym gadżetem.

Test smart tv, czyli ile warty jest telewizor bez telewizji
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsza zasada przeprowadzki: router zabierasz jako ostatni i jako pierwszy podłączasz w nowym mieszkaniu.

Planując przeprowadzkę starałem rozegrać przełączenie telewizji i dostępu do Internetu tak, aby w dniu przenoszenia wszystkich rzeczy usługa przestała działać na starym mieszkaniu i w innej konfiguracji błyskawicznie pojawiła się pod nowym adresem. Mój plan szybko zweryfikowały procedury Vectry, gdyż okazało się, że nie można w tym samym czasie zmienić adresu świadczenia usługi oraz modyfikować planu taryfowego dla telewizji i Internetu. Najpierw musiałem przełączyć istniejącą umowę do nowego mieszkania, a dopiero później zabrać się za zmianę taryfy. W wyniku tego zamieszania, telewizor w sypialni przez tydzień musiał działać… bez telewizji. Nie miałem kablówki, nie miałem satelity, nie miałem też telewizji naziemnej.

Początkowo byłem zasmucony, że nowy telewizor będzie stał bezczynnie i czekał na kartę do dekodera i podpięcie kabla przez montera z Vectry.

Szybko się jednak okazało, że moje obawy były związane tylko z jednym - z przyzwyczajeniem do telewizji.

Może głupio się przyznać, ale mimo tego, że jestem blogerem technologicznym, to wszelkie rozwiązania smart tv do tej pory skutecznie omijały moje mieszkanie. Nie czułem ani potrzeby odpalania na telewizorze aplikacji, ani korzystania z wielu usług VOD na dużym ekranie. To wszystko, a nawet jeszcze więcej, miałem na komputerach stacjonarnych, tabletach i smartfonach. Dlatego też z telewizora korzystałem niemal tak samo, jak robili to i robią nadal moi rodzice i dziadkowie. No, może z tą małą różnicą, że oni nie używają dekodera z nagrywarką i nigdy nie nacisnęli na pilocie przycisku VOD.

Teraz mam jednak dwa telewizory Samsunga, które wyposażone zostały w rozwiązania smart tv. Co więcej, na jednym z nich byłem niejako skazany na korzystanie wyłącznie z tego co oferuje smart tv, bo zwykłej telewizji podłączonej nie miałem przez okrągły tydzień.

Przystąpiłem do zabawy i podjąłem wyzwanie, w którym rozwiązania smart tv miały mi zastąpić całkowicie telewizję. W tym celu wykorzystałem Netfliksa, Iplę oraz Playera. Do tego pierwszego opłaciłem abonament, zaś z dwóch kolejnych korzystałem w darmowym planie taryfowym, który oferuje ograniczony dostęp do treści oraz serwuje reklamy. W przypadku serwisu Ipla to serwowanie przyjęło wręcz formę nachalnego spamowania, bo tak trzeba określić nieprzyzwoicie częste przeplatanie nawet krótkich materiałów wideo reklamami.

Aby w pełni wykorzystać to, co oferuje dzisiaj smart tv, zacząłem na telewizorze oglądać YouTube’a. Towarzyszyło temu również miłe zaskoczenie, gdyż obsługa YT za pomocą nie pilota, ale aplikacji YT na Androidzie lub iPhonie jest rewelacyjnie przemyślana, niesamowicie wygodna i bajecznie prosta. Zainstalowałem również aplikację radia - TuneIn Radio - którą doskonale znam ze smarfonowej wersji oraz wspomagałem się przeglądarką internetową.

Ta ostatnia nie jest szczytem nowoczesnej techniki i ze smutkiem przyznaję, że rozwiązaniu Samsunga brakuje szybkości i niezawodności, jaką na komputerach oferuje Chrome, czy Firefox. Niemniej jednak, nawet ta nie najlepsza przeglądarka spisuje się jako okno na internetowy świat i pozwala w miarę wygodnie przeglądać zasoby Sieci.

Zrobiłem też mały test i spróbowałem na smart tv uruchomić wideo ze stron spod ciemnej gwiazdy, czyli następców Kinomaniaka oraz eKina. I tutaj bywało różnie - niektóre pirackie serwisy nie chciały działać wcale, co było spowodowane brakiem możliwości zainstalowania w przeglądarce smart tv niezbędnych rozszerzeń, zaś inne uruchamiały filmy bez większych problemów.

Netflix i YouTube królują.

Korzystając z telewizora bez telewizji najwięcej czasu spędziłem jednak z Netfliksem, który oferuje rewelacyjną jakość i działa bardzo szybko. Numerem dwa został YouTube, którego bardzo bogata baza materiałów stanowi niewyczerpane źródło telewizyjnej rozrywki.

Co ciekawe, już po przyłączeniu do telewizora usług telewizyjnych Vectry, dalej najchętniej korzystam z rozwiązań wymienionych w powyższym akapicie. Okazało się, że duet - Netflix i YouTube - zaskakująco często wygrywa z tradycyjną kablówką.

A pomyśleć, że podczas planowania przeprowadzki rozważałem nawet możliwość całkowitej rezygnacji z telewizora w mieszkaniu. Tymczasem okazało się, że z powodzeniem mógłbym zrezygnować z telewizji, zostawiając sobie same funkcje smart tv.

REKLAMA

Oglądaj: Netflix w Polsce - historia prawdziwa

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA