Nowa, przepiękna Leica Q, czyli pełna klatka w kompakcie
Czy aparat kompaktowy może być obiektem westchnień? Leica pokazała, że odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Nowy aparat Leica Q to zaawansowany kompakt bez wymiennej optyki, za to z pełnoklatkową matrycą i elektronicznym wizjerem. Ideał?
Choć aparat kompaktowy może się kojarzyć z prostym i bezobsługowym sprzętem typu point-and-shoot, to w dzisiejszych czasach taki pogląd jest bardzo oderwany od rzeczywistości. Od jakiegoś czasu to właśnie na półce kompaktów odbywają się najgorętsze premiery fotograficzne. Odkąd pojawiły się kompakty z naprawdę dużymi matrycami, cały segment wywrócił się do góry nogami.
Do niedawna królem wielkości był Sony RX1, czyli jedyny na świecie kompakt wyposażony w pełnoklatkową matrycę. To jeden z tych aparatów, które z trudem oddaje się po teście. Od 2012 roku sprzęt ten był prawdziwym rodzynkiem w segmencie aparatów bez wymiennej optyki, bo jako jedyny mógł się pochwalić pełną klatką.
Ten stan rzeczy właśnie się skończył.
Leica Q
Leica właśnie zaprezentowała swój najnowszy aparat, jakim jest model Q (typ 116). Jest to piękny aparat bez wymiennej optyki, zamknięty w klasycznej obudowie ze stopów magnezu i aluminium. Na pokładzie znajdują się najważniejsze pokrętła do zmiany parametrów ekspozycji.
Rzut oka na parametry aparatu zdradza, że mamy do czynienia ze sprzętem wyjątkowym. Tak jak wspomniałem, sercem aparatu jest pełnoklatkowa matryca, która została wykonana w technologii CMOS i ma rozdzielczość 24,2 Megapiksela.
Drugim istotnym elementem jest obiektyw, który jest przymocowany do aparatu na stałe. Jest to Leica Summilux 28mm f/1.7 ASPH. Leica zdecydowała się więc na szeroki kąt, który powinien się dobrze spisać w ciasnym reportażu ulicznym. Aparat umożliwia także cyfrowe kadrowanie już na etapie wykonywania zdjęć. Obok ogniskowej 28 mm mamy też 35 i 50 mm. Wycięty kadr pojawia się w wizjerze w formie ramek, podobnie jak w Leikach M, gdzie fotograf widzi także obraz poza ramami kadru.
Leica Q nie powinna mieć najmniejszych problemów z fotografowaniem w trudnych warunkach oświetleniowych. Pełna klatka, maksymalna przysłona f/1.7 i czułość ISO od 100 do aż 50 tys. dają duże pole manewru.
Trzecim z najważniejszych elementów aparatu jest cyfrowy wizjer LCOS, który ma zawrotną rozdzielczość 3,68 mln punktów, choć każdy piksel może tu wyświetlać tylko jeden kolor. Kadrować można również na dotykowym ekranie o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 1,04 mln punktów.
Nowa Leica Q jest wyposażona w autofocus, co w przypadku niemieckiego producenta wcale nie jest oczywistością.
Aparat rzekomo ma mieć „najszybszy autofokus w swojej klasie”. Jeśli klasę aparatu zdefiniujemy jako „kompakt z pełną klatką”, to takie osiągi nie są zbyt trudne do uzyskania – jedyny dotychczasowy przedstawiciel tej klasy (Sony RX1) nie mógł poszczycić się szybkim autofocusem.
Leica Q potrafi wykonać do 10 kl/s, ale nagrywa również filmy Full HD w 60 lub 30 kl/s. Maksymalna szybkość migawki mechanicznej wynosi 1/2000 s, ale dostępna jest także migawka elektroniczna umożliwiająca skrócenie czasu naświetlania do 1/16.000 s. Nie mogło też zabraknąć zapisu RAW-ów w formacie DNG.
W Leice Q pojawiło się także kilka zdobyczy nowej technologii.
Na pokładzie mamy łączność Wi-Fi oraz NFC. Aparatem będzie można sterować za pośrednictwem aplikacji Leica App dostępnej na smartfony z Androidem oraz iPhone’y. W pudełku klienci znajdą również najnowszą wersję programu Adobe Lightroom.
Cena? 17 tys. zł. Jak za pełną klatkę od Leiki wyposażoną w obiektyw Summilux 28mm f/1.7 ASPH, jest wręcz niezwykle tanio. Bezsprzecznie nie jest to aparat dla każdego (w końcu to Leica), ale nabywcy Leiki Q raczej nie powinni mieć powodów do narzekań.