Wieść o śmierci tabletów można włożyć między bajki, choć jest przedstawiciel branży, który uważa inaczej
Zewsząd napływają sygnały o zapaści na rynku tabletów. Po eksplozji popularności tej kategorii w ciągu poprzednich trzech lat, rok 2014 przyniósł znaczący spadek dynamiki sprzedaży, a jego ostatni kwartał był pierwszym, w którym globalna sprzedaż tabletów faktycznie spadła. Czy to jednak wystarczające powody, aby wieścić śmierć tej kategorii urządzeń?
Prezes Manty, Bohdan Wiciński, w wywiadzie dla Pulsu Biznesu powiedział - "Tablety umierają. Ci klienci, którzy mieli je kupić, już to zrobili i nie czują potrzeby wymiany tych urządzeń na nowe". Tym samym Manta, pomimo 100 mln zł przychodu w ubiegłym roku i bogatego portfolio tabletów z najniższej półki, rezygnuje z tego rynku na rzecz smartfonów, oraz nowych segmentów elektroniki użytkowej.
Kwestia perspektywy
W przypadku polskiego rynku, u podstaw problemu zdaje się leżeć właśnie ta ogromna popularność tabletów z najniższej półki, od której klienci oczekują bardzo wiele. Nic dziwnego, że Manta, oferując urządzenia z najniższego segmentu, uważa kategorię za martwą. Konsumenci po prostu zdążyli się przekonać, że urządzenia z najniższych możliwych pułapów cenowych nie są w stanie spełnić pokładanych w nich oczekiwań.
Sytuację bardzo celnie skomentował, w rozmowie ze Spider's Web, Jerzy Łabuda, przedstawiciel firmy Samsung:
Jednocześnie zaznacza, że informacje o śmierci tabletów należy w naszym kraju przyjmować z dystansem, gdyż "według wszystkich instytucji badawczych, rynek urósł".
Jakość, ale też rosnąca w siłę konkurencja
Wymiana urządzenia na nowe co dwie generacje nie jest jedynym powodem, dla którego dynamika wzrostu sprzedaży tabletów znacząco zmalała. Na rynku pojawiła się nowa kategoria produktów - phablety, czyli smartfony z ekranami powyżej 5,5", które zdobywają rosnącą popularność na całym świecie.
Niestety, producenci, chcąc dać użytkownikom nowe urządzenie, tworzą produkt, który kanibalizuje istniejące kategorie małych, a często i większych tabletów. Przekonało się o tym chociażby Apple, które po premierze iPhone'a 6 Plus zanotowało znaczący spadek popularności iPada. Mając do wyboru tablet o przekątnej 7-8", lub jedynie odrobinę mniejszy ekran smartfona, coraz więcej osób decyduje się używać tego drugiego do konsumpcji treści.
Zauważa to również twórca marki Kruger & Matz, Michał Leszek, którego poprosiliśmy o komentarz:
Polska firma wychodzi z podobnych założeń jak Samsung - wymiana sprzętu na nowy nie następuje przy każdej jego odsłonie, a rosnąca popularność telefonów z dużym ekranem nie wpływa korzystnie na sprzedaż tabletów.
Kruger & Matz także stawia na wyższą jakość produktów:
Nie sposób jednak zaprzeczyć, patrząc na wyniki sprzedaży w ostatnich latach, że na rynku następuje przesyt, co jest bezpośrednio związane z poruszanymi powyżej kwestiami.
Wojciech Dopierała z firmy Overmax, w rozmowie ze Spider's Web, potwierdza, że coraz ciężej przyciągnąć klienta, choć sprzedaż ich tabletów nie słabnie:
Wolniejszy wzrost nie oznacza, że produkt umiera
Pomimo spadku dynamiki, nie można powiedzieć, żeby sprzedaż tabletów pikowała. Według najnowszego raportu firmy analitycznej Gartner, sprzedaż tabletów w 2015 i 2016 roku wciąż będzie wzrastać, aczkolwiek nieporównywalnie wolniej do lat poprzednich.
Co ciekawe, według przewidywań raportu największy wzrost w przyszłym roku zanotują tablety z Windowsem, których jest na rynku coraz więcej i bardzo często oferują wartościowe dodatki, jak choćby subskrypcja Office'a 365. Przewidywany jest też wzrostu udziałów rynkowych kategorii hybryd, która dopiero w ostatnim kwartale 2014 roku zaczęła się zauważalnie przyjmować wśród konsumentów.
Rynek stawia coraz większe wymagania
Trzeba przyznać, że obecna sytuacja stawia przed producentami wiele wyzwań, wymagając nowego podejścia do kwestii zarówno marketingowych, jak i czysto technologicznych.
Doskonale rozumie to firma Lenovo, której przedstawiciel, Daniel Malak, opowiedział nam o wizji rozwoju i przeszkodach, z którymi rynek musi się zmierzyć:
Zestawiając ze sobą wypowiedzi przedstawicieli tych firm, których modele tabletów w 2014 należały do najchętniej wybieranych przez konsumentów, możemy wyraźnie wyciągnąć wnioski, że walka o serca i portfele klientów będzie w tym roku jeszcze bardziej zażarta.
Każdy z producentów zdaje sobie sprawę z panujących trendów, zarówno na rynku rodzimym, jak i rynkach globalnych. Wszystko to jednak działa na korzyść klienta - dzięki napędzającej się konkurencji finalne produkty stają się coraz lepsze jakościowo, a przy tym coraz tańsze.
Taka tendencja sprawia, jak słusznie zauważa Daniel Malak z Lenovo, że klienci o wiele chętniej sięgają po markowe produkty, niezależnie od półki cenowej. Po prostu dotarliśmy do tego momentu, w którym nawet najtańsze z urządzeń przygotowanych przez firmę z klarowną wizją, oferują konsumentom wszystkie funkcjonalności, których oczekują.
Wieść o śmierci tabletów można włożyć między bajki
Być może tutaj należy upatrywać źródła wypowiedzi prezesa Manty. Utrzymywanie się wyłącznie z produktów z niskiej półki cenowej mogło wystarczyć, aby zaspokoić pierwotny "boom", kiedy kupowano tablety dla samego faktu posiadania. Na dłuższą metę taka strategia po prostu nie mogła się opłacić.
To zupełnie zrozumiałe, że "klienci nie czują potrzeby wymiany urządzeń na nowe", jeżeli nie zaproponuje się im lepszej jakościowo alternatywy w zbliżonym budżecie. Manta nie dała rady dotrzymać kroku konkurencji, a wypowiedź ich prezesa rozniosła się echem po całej branży, wieszcząc śmierć kategorii produktów, która... tak naprawdę ma się dobrze.
Globalne zahamowanie wzrostu sprzedaży jest rzeczą zupełnie naturalną, po latach konsekwentnej tendencji zwyżkowej. Jak już wspomniałem, ma to swoje dobre strony - presja ekonomiczna wywierana przez rynek na producentach powinna sprawić, iż do rąk klientów trafiać będą coraz lepsze produkty, w coraz niższej cenie, a tablety zaoferują więcej, niż są to w stanie zrobić dzisiaj.
Z tego względu wstrzymałbym się z pisaniem epitafium. Upłynie jeszcze dużo czasu, nim tablety znikną z technologicznego radaru.
*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock