REKLAMA

Co mają wspólnego ALLPlayer i Netflix? Wspaniałą przyszłość w Polsce!

Niedawno ukazała się szósta już wersja kultowego polskiego odtwarzacza filmów. ALLPLayer, bo o nim mowa, został odchudzony, a jego interfejs gruntownie odświeżony. Co dalej? Okazuje się, że całkiem sporo. 

Co mają wspólnego ALLPlayer i Netflix? Wspaniałą przyszłość w Polsce!
REKLAMA
REKLAMA

ALLPlayer 6.0 jest już dostępny do pobrania od kilku tygodni. Odtwarzacz został gruntownie przebudowany i unowocześniony i wydaje się być nie tylko jedną z najlepszych polskich aplikacji tego typu, ale również mógłby śmiało konkurować z najpopularniejszymi playerami dostępnymi w globalnej Sieci. Aż trudno uwierzyć, że zaczynał jako aplikacja stworzona na prywatny użytek, która, jako nakładka na Windows Media Playera, radziła sobie z kiepsko przygotowanymi plikami z napisami.

Potencjał jest ogromny, ale jak go ujarzmić? O to postanowiliśmy się zapytać samego źródła, a więc osób odpowiedzialnych za rozwój tego odtwarzacza. Udało nam się spotkać z Maćkiem Matuszewskim (prezes zarządu ALLPlayer Group sp. z o.o.), Markiem Cieślą (prokurent ALLPlayer Group sp. z o.o.) i Arturem Majtczakiem (szef zespołu programistów).

Jedną z pierwszych zmian, jakie dostrzegli użytkownicy nowej wersji ALLPlayera, było zlikwidowanie „płatnych dodatków”, takich jak paczki kodeków do odtwarzania mniej standardowych formatów plików. Sami twórcy przyznają, że ich wprowadzenie może nie było najszczęśliwszym pomysłem, ale nie z uwagi na samą ideę, a na komunikację.

– Kodeki nie były nigdy płatne. Za pięć złotych można było je pobrać z naszego serwera, ale możliwe też było ich pobranie z darmowych źródeł. Funkcja ta była opcjonalna i na prośbę użytkowników. Uznaliśmy, że nie będziemy tego robić za darmo, bo za serwery płacimy kilka tysięcy złotych – mówi Maciek, dodając, że to nie była podstawa finansowania ALLPlayera. Jest nią dostęp do usług VoD, takich jak Iplex czy Kinoplex. W zamian za promowanie tych serwisów, dostawcy usług dzielą się z ALLPlayerem swoimi przychodami z reklam. I robią to chętnie: ALLPlayer ma aktualnie sześć do siedmiu milionów aktywnych użytkowników miesięcznie. – Liczba ta waha się w zależności od pogody, w wakacje i słoneczne dni mniej ludzi ogląda filmy – śmieje się Maciek. Nie bez znaczenia są też reklamy wyświetlane na witrynie domowej odtwarzacza.

Brnięcie w ślepą uliczkę i otrzeźwienie

ALLPlayer stawał się coraz popularniejszym odtwarzaczem i z czasem zyskiwał coraz większe grono fanów. Niestety, użytkownicy komputerów mają to do siebie, że kochają nowinki i by czuli się nieustannie zaspokojeni, trzeba je im zapewniać. ALLPlayer zaczął się więc rozwijać i popełniać dokładnie ten sam błąd, co legendarny WinAmp. Player stawał się opasły, a jego podstawowa funkcja, jaką jest odtwarzanie filmów, zaczęła być coraz bardziej przytłaczana przez przeróżne dodatki. Odtwarzacz wielokrotnie też zmieniał całkowicie swój wygląd. Na szczęście błąd w porę dostrzeżono. Czy wiecie, że w pewnym momencie ALLPlayer był całkiem potężnym narzędziem do… obróbki wideo? Jak przyznaje Artur, niektóre funkcje wycinano z żalem i bólem serca, ale też i ze zrozumieniem. – Sporo było takich funkcji, na przykład coś w rodzaju Cover Flow z iPoda, a więc oglądanie na ALLPlayerze całej biblioteki filmów w atrakcyjnej formie – wspomina Artur.

ALLPlayer aktualnie jest odchudzany i upraszczany tak, by oferować jak największy komfort oglądania filmów przy jak najmniejszej ilości zbędnych dodatków. – Chcemy iść w stronę bezobsługowości. Mamy nacisnąć jeden guzik i to ma działać – mówi Maciek. Programiści dają upust swojej kreatywności w innych projektach, takich jak CatZilla, a więc aplikacji benchmarkującej karty graficzne, która zdobyła uznanie również i poza granicami naszego kraju.

Co nie oznacza, że rozwój samej aplikacji nie jest planowany. – Te ruchy, które wykonaliśmy ostatnio, czyli dodanie kodeków, budowanie wartości, odchudzanie, mają się dla nas przyczynić do zwiększenia wykorzystania naszego kanału. Mówiliśmy o reklamach jako kanał, przez który możemy przekazać dowolne treści, takie jak VoD. Naszą wizją jest zwiększenie mocno penetracji i tego kanału. Jesteśmy otwarci. Gdyby Netflix przyszedł do nas i powiedział: potrzebujemy kanału, to my chętnie będziemy z nimi gadać, to nie jest problem. Zdaję sobie sprawę, że polski rynek jest w tyle w porównaniu do zachodniego, ale nie odwracamy się od trendów. Tak jak Spotify zawłaszczył sobie scenę muzyczną w Polsce, to prawdopodobnie Netflix, który ma wejść do Niemiec i ma wejść niedługo do Polski, jest dla nas potencjalnym partnerem – zdradza Marek. – Netflix wejdzie do Polski, to tylko kwestia tłumaczeń, a już teraz pierwsze się pojawiły, i tak, to jest oficjalna informacja – dodaje.

Polskie prawo nie powinno stanowić zagrożenia

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że choć ALLPlayer aktualnie chce budować swoją pozycję jako wygodny klient legalnych VoD, pozwala również na odtwarzanie plików .torrent i pobieranie do nich napisów z serwisu napisy24.pl Twórcy ALLPlayera twierdzą, że nie jest to niezgodne z obowiązującym prawem, albowiem nie hostują na swoich serwerach żadnych nielegalnych treści.

allplayer-odtwarzacz-video-03

Teraz Polska, jutro świat?

ALLPlayera znajdziemy nie tylko na polskich serwisach do pobierania plików. Program znajdziemy na CHIP.de, Softonicu, BetaNews i całej masie obcojęzycznych portali. Czy to oznacza, że odtwarzacz ten jest popularny również poza granicami naszego kraju? Niezupełnie. ALLPlayer na chwilę obecną nawet nie próbuje zaistnieć na zagranicznych rynkach, a zagraniczne serwisy same o niego zabiegają. Jednak, jak przyznają twórcy, nie z uwagi na olbrzymią popularność tego programu, a optymalizacje pod wyszukiwarkę i mieszkającą w niektórych krajach polonię.

Na dodatek ALLPlayer na chwilę obecną nie zawiera żadnych „szpiegujących” modułów, pozwalających na zbieranie danych telemetrycznych i dokładnych statystyk dotyczących jego użytkowania. To jednak nie oznacza, że jego twórcy nie wiedzą zupełnie nic na temat tego, jak sobie radzi. Odtwarzacz raz dziennie sprawdza, czy nie jest dla niego dostępna aktualizacja. Podłączony Google Analytics wskazuje, że 85 proc. użytkowników pochodzi z Polski, a lwia część gości zza granicy melduje się z Anglii czy Irlandii, co pozwala wierzyć, że to również Polacy.

IMG_27112014_122146

Artur przyznaje, że dotychczasowa płatna funkcja automatycznego pobierania kodeków mogła skutecznie zniechęcić obcokrajowców, mających do wyboru pozbawionego takich niespodzianek VLC. Wersja 6.0 pozbawiona jest takich niespodzianek, więc ma większe szanse. Przyznają jednak, że bez odpowiedniego marketingu, przynajmniej na razie, szanse na popularność za granicą są znikome. Bo choć ALLPlayer obsługuje automatyczne pobieranie napisów w wielu językach, to nie jest w tym osamotniony.

A co w przewidywalnej przyszłości?

Nad czym więc pracuje Artur, jako szef programistów? Na razie koncentruje się nad usuwaniem drobnych bugów oraz dalszym odchudzaniu i optymalizacji odtwarzacza. Chce też pozbyć się starego interfejsu ALLPlayera, ale… nie może, z uwagi na to, że owa „skórka” wciąż jest popularna i lubiana przez użytkowników. Z punktu widzenia rozwoju odtwarzacza jest to problem, bo w pewnym sensie ów stary interfejs powoduje, że jego twórcy muszą rozwijać i pracować nad dwoma różnymi odtwarzaczami. Sęk w tym, że nie chodzi tu o garstkę wariatów, a 30 procent użytkowników, których łatwo wkurzyć i obrazić wywaleniem starej „skórki”.

ALLMediaServer, a więc osobny program pozwalający w prosty sposób stworzyć serwer DLNA, to coś, nad czym zespół chciałby teraz popracować. Za jakiś czas do ALLPLayera dla Windows i dla Androida dołączy wersja dla systemu iOS. ALLMediaServer miałby pomóc spiąć wszystkie odtwarzacze na urządzeniach użytkownika w jeden mały ekosystem. Artur dodaje jednak, że wersja dla iPhone’a stoi pod znakiem zapytania. – Świat iPhone’a się kurczy. Ze statystyk wynika, że 75 procent światowego rynku smartfonów to Android. iPhone z miesiąca na miesiąc ma jeden procent mniej udziału. Nie zachęca to do pracy. Na świecie jest to jedenaście procent i spada, w Polsce około trzech procent – twierdzi. Z tego samego powodu edycja na nowe wersje Windows nie jest przewidywana, a tylko rozwój edycji klasycznej, pulpitowej.

allplayer

Zwłaszcza, że ALLPlayer, mimo swojej obecności na wielu platformach, nie ma „jednego rdzenia”, wspólnego dla wszystkich systemów operacyjnych. Wersje dla Windows i Androida to dwie zupełnie różne aplikacje, które łączy tylko marka i funkcjonalność. Podobnie sytuacja wygląda z ewentualną edycją na iPhone’a. – Wspólny rdzeń chyba nigdy nie będzie dobrze działał. VLC na Androidzie nie jest najlepszym programem. Jest bardzo dobry na PC, na Androidzie jest słaby, są lepsze. Wynika to ze specyfiki systemów. ALLPLayer w Windows wykorzystuje funkcje dostępne tylko w Windows i nie ma tych funkcji na Androidzie – twierdzi Artur.

REKLAMA

Czekamy więc z niecierpliwością na ciąg dalszy tej historii. Zwłaszcza, że wydaje się zmierzać w dobrą stronę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA