Unia Europejska nie stymuluje branży nowych technologii. Ona strzela nam wszystkim w kolana
Do 2017 roku z se sklepowych półek znikną odkurzacze o mocy większej niż 900 W. Unia Europejska etapami chce dojść do takich ograniczeń, w tle jest oczywiście bełkot o ekologii i nakłanianie nas do zużywania mniejszej ilości energii elektrycznej.
Temat jest złożony na wielu płaszczyznach. Unia chce, żebyśmy w gospodarstwach domowych zużywali mniej energii elektrycznej. Stąd pomysł na nowe żarówki, które zostały znienawidzone przez wiele osób.
Nie dziwię się, gdyż obok energooszczędności pojawiły się nowe problemy. Zaczynając od większych kosztów zakupu będących następstwem droższej produkcji, poprzez nienaturalne barwy światła, spadek wydajności i wydawanie nieprzyjemnych dźwięków, a na skompilowanym procesie utylizacji kończąc. W efekcie nasza oszczędność może być pozorna. Zapłacimy mniej za oświetlenie mieszkania, ale jeśli podliczymy koszty produkcji i utylizacji niebezpiecznych odpadów, zawierających m.in. rtęć, może się okazać, że cała ta ekologia i troska o środowisko są mocno przereklamowane.
Unia, obok klasyfikacji marchwi jako owoców i ślimaków jako ryb, ma również inne świetne pomysły
Najbardziej poronionym z nich było odejście od cyny ołowiowej w elektronice. Unia nakazała stosowanie cyny bezołowiowej, która jest bezpieczniejsza dla środowiska. Szczytny cel, jednak efekty tych zmian nie są już tak optymistyczne.
Odejście od cyny zawierającej ołów przełożyło się na mniejszą żywotność elektroniki. Łączone w ten sposób elementy są bardziej podatne na uszkodzenia, co w efekcie przekłada się na jeszcze więcej elektrośmieci, które zalegają w różnych miejscach świata lub poddawane są kosztowej (również w energię) utylizacji. Naszej planecie nie wychodzi to raczej na dobre.
Podobne trendy widzimy w motoryzacji. Tam też mamy do czynienia ze sztucznie stymulowanym wyścigiem w kierunku ekologicznych rozwiązań. Dzięki czemu możemy "cieszyć się" silnikami, które dysponują dużą mocą przy mniejszej niż dotychczas pojemności i niższym zużyciu paliwa. Radość klientów nie trwa jednak długo, gdyż zbudowane w ten sposób silniki charakteryzują się krótszą żywotnością i wymagają częstszych, kosztownych napraw.
Unia już teraz dobiera się do mocy naszych odkurzaczy i zapowiada, że na celownik weźmie zaraz kosiarki do trawy, czajniki i suszarki do włosów - podaje Puls Biznesu.
Widać, że Unia za serio, wzięła się za zużycie energii przez zwykłych ludzi. Szkoda tylko, że to nie Kowalscy a wielki przemysł zużywają najwięcej energii elektrycznej. Nasze oszczędzenie energii w odkurzaczach i smartfonach może oscylować w granicy błędu statystycznego. Niestety Unia dąży do tego, aby regulować każdy aspekt naszego życia.
Co więcej, producenci wydadzą górę pieniędzy na opracowanie nowych rozwiązań.
Będą starali się wyżyłować osiągi swoich sprzętów, tak aby były równie wydajne jak obecnie, ale zużywały mniej energii
Jeśli im się to nie uda, to będziemy korzystać ze słabszych sprzętów. W efekcie będziemy mieć słaby odkurzacz, który nie będzie brał dużo prądu, ale sprzątanie mieszkania zajmie nam więcej czasu. W efekcie możemy zużyć więcej energii elektrycznej niż obecnie. Podobnie będzie z pielęgnacją trawnika, suszeniem włosów i gotowaniem wody na herbatę.
Sztuczne stymulowanie branży technologicznej często przynosi niepożądane skutki. Wiele wskazuje na to, ze już dzisiaj możemy obawiać się następstw kolejnych kroków Unii Europejskiej. Skutki mogą być opłakane dla konsumentów. Nowoczesne, wyżyłowane do granic możliwości urządzenia, których żywotność spadnie w oczach mogą być już na wyciągnięcie ręki.
Zdaje się, że twórcy unijnych przepisów już dawno zapomnieli, że często proste rozwiązania są najlepsze. Zresztą, czego się spodziewać po osobach regulujących prawnie stopień zakrzywienia bananów.
---
Wszystkie zdjęcia pochodzą z Shutterstock