Google od 2 lat pracował nad tajnym projektem Wing. Czas uchylić rąbka tajemnicy
Od 2 lat Google pracował nad tym projektem. Wiedziało o nim najprawdopodobniej zaledwie kilkadziesiąt, bezpośrednio pracujących nad nim ludzi, chociaż po Sieci krążyły liczne plotki. Jednak czas podnieść kurtynę i pochwalić się przed światem. Oto Google Project Wing.
Około 24 miesięcy zajęły pracę oddziałowi Google X, który zajmuje się między innymi autonomicznymi samochodem czy też Glassami, nad specjalnymi dronami, które w ciągu kilku minut mogłyby dostarczać paczki, także w miastach. Przed firmą jeszcze długa droga, ale istnieje już w pełni funkcjonalny prototyp, który został zaprezentowany serwisowi The Atlantic.
Najważniejszym założeniem było stworzenie drona, który łączyłby w sobie elementy samolotu oraz helikoptera
Dlatego też pojazd od Google ma zarówno skrzydła, dzięki którym może się szybko przemieszczać oraz śmigła, dzięki którym może zatrzymać się pionowo w powietrzu i bezpiecznie zrzucić paczkę. I też nie jest to takie tradycyjne zrzucanie. Paczka niejako zjeżdża na ziemię na lince, aby chwilę przed kontaktem z podłożem wyhamować. Następnie odczepiana jest górna część paczki, którą dron z powrotem wciąga na swój pokład. I tyle. Paczka dostarczona, dron wraca do bazy.
Na ten moment jeszcze nie wiadomo, czy finalny model będzie miał taką samą budowę, ale jest to wielce prawdopodobne, ponieważ byłoby to niezwykle praktyczne rozwiązanie. Problem polega na tym, że dostarczanie paczek dronami cały czas jest tematem licznym dyskusji, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Nie dalej jak w czerwcu FAA (Federal Aviation Administration) odrzuciła wniosek Amazonu, który starał się uzyskać zgodę na wykorzystanie dronów w dostarczaniu paczek. Jednocześnie obiecano, że wkrótce urząd zajmie się tym tematem i jest szansa na zmianę przepisów, przynajmniej w przypadku małych urządzeń. Nie nastąpi ona jednak wcześniej niż pod koniec 2015 roku, więc Amerykanie jeszcze trochę poczekają na dostawy w ciągu kilku minut, nie mówiąc już o Polakach.
I mnie to cieszy
Może wyjdę na zacofanego, czy też mało postępowego, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby nad naszymi głowami, w miastach, miały latać malutkie samolociki z paczkami. Technologia ma to do siebie, że jest zawodna i taki dron mógłby po prostu spaść komuś na głowę. Oczywiście tradycyjne samoloty też latają nad naszymi głowami i jakoś nie spadają, przynajmniej nie tak często. Jednak skala byłaby zupełnie inna. Wyobrażam sobie, że dronów latających nad Warszawą, Poznaniem lub Gdańskiem byłoby kilkaset, a na dodatek każdy z nich mógłby robić kilkadziesiąt kursów dziennie. To aż prosi się o mini-katastrofę.
Zresztą sam Google twierdzi, że jeszcze upłynie sporo czasu, zanim Project Wing z pomysłu i prototypu przemieni się w realną usługę. Głównym problemem jest system omijania przeszkód, bez którego drony po prostu nie mogłyby dostarczać paczek w miastach, czy nawet na wioskach (chociażby przez słupy energetyczne). Zatem ci, którzy myślą tak samo, jak ja, mogą jeszcze spać spokojnie. Minie pewnie kilka lat, zanim drony zaczną latać nad miastami USA i kolejne kilkanaście, zanim technologia trafi nad Wisłę.