Czas powiedzieć to głośno - Google powinien być rozbity na kilka spółek
Uważam siebie za ekonomicznego liberała. Im mniej reguł zamykających swobodę biznesu tym lepiej. Jednak obserwując - od lat - to, co robi i czym staje się Google jestem za tym, by rozbić firmę Larry'ego Page'a i Siergieja Brina na kilka spółek.
To nie jest nowy pomysł. Pierwszy raz pojawił się w 2008 r. po głośnym tekście Davida Smitha, który nazwał Google'a "KGB internetu". Od tamtej pory Google nie tylko potwierdził swoją dominację w internecie, lecz przede wszystkim wyszedł poza niego.
Prześledźmy pokrótce co i jak robi dziś Google.
Google w internecie
W internecie jest nie tylko największym i najlepiej zarabiającym podmiotem, ale przede wszystkim ma dostęp do informacji czego szuka w Sieci cały świat (via wyszukiwarka z ponad 80 proc. udziałem, a w Polsce prawie 100 proc.).
Jest też właścicielem największej platformy wideo (YouTube), najpopularniejszej przeglądarki internetowej (Chrome) oraz wielce obiecującego systemu operacyjnego opartego o nią (Chrome OS), jednym z największych dostawców usługi poczty e-mail, a według niektórych badań największym (Gmail) oraz najpopularniejszych map (Google Maps). Jest też właścicielem najpopularniejszego systemu operacyjnego na świecie, popularniejszego niż Windows (Android).
Dzięki tym narzędziom Google wie, albo przynajmniej może wiedzieć wszystko o naszych aktywnościach internetowych: w co klikamy, co czytamy, co oglądamy, czego słuchamy, gdzie jesteśmy, gdzie będziemy, co lubimy.
Google w niebie
Już od dawna Google "inwestuje" poza internetem. Obok niewinnych projektów jak wspólne z producentami smartfonów i tabletów rozwijanie marki Nexus, Google prowadzi także projekty typu Glass, czy samojeżdżących samochodów.
Szczególnie ten drugi projekt jest zarówno spektakularny, jak i zastanawiający. Gdyby Google'owi udało się zawłaszczyć technologię napędzającą samojeżdżące samochody (a wg niektórych jest o przynajmniej 5 lat przed innymi, w tym Toyotą i Volvo), to zdobędzie kolejne pokłady wrażliwych danych.
Wszyscy powinniśmy otworzyć szeroko oczy na kolejne przejęcia Google'a. W ostatnim czasie na przykład Google kupił sobie satelitę.
Oczywiście podstawową motywacją stojącą za tym zakupem jest udoskonalenie map, które aktualizowane byłyby w czasie rzeczywistym. Mówi się także, że dzięki satelicie Google będzie mógł przewidywać... katastrofy naturalne, a także poprawiać dostęp do internetu na całym świecie.
Tyle że ta sama technologia pozwoli Google'owi dowiedzieć się np. kiedy będzie miała miejsce premiera najnowszego iPhone'a. Wystarczy bowiem, że będzie uważnie obserwował natężenie ruchu ciężarówek wokół fabryk Foxconna.
Satelita to nie wszystko. Kupując Titan Aerospace, Google przejął także kontrolę nad najnowocześniejszymi dronami napędzanymi energią słoneczną. Takie drony mogą pozostawać w przestrzeni przez... 5 lat.
Google tłumaczy przejęcie podobnie jak w przypadku satelity - zależy mu przede wszystkim na dostarczaniu dostępu do internetu w miejscach, które jeszcze nie są podłączone do globalnej sieci, a także możliwością poprawy Map oraz usługi Google Earth.
Internet Google chce dostarczać także balonami.
Google na Ziemi
Google'e nie interesują jedynie przestworza. Nie tak dawno Google przejął Boston Dynamics - jednego z najbardziej zaawansowanych dostawców robotów, które imitują zachowanie zwierząt i ludzi.
To co już dziś potrafią roboty Boston Dynamics ogląda się z opadem szczęki. Aż strach pomyśleć co roboty Google'a będą potrafić za powiedzmy dekadę.
Google inwestuje też w wiatraki (Panhandle 2) oraz farmy energii słonecznej. (SunPower, SolarCity), już dziś mając potencjał na bycie wiodącym światowym dostawcą energii odnawialnych. Nie jest wykluczone, że już niedługo pierwsi Amerykanie prąd kupować będą od Google'a.
Google w domu
Prąd Google w domu to również nie wszystko. Google Fibre to projekt najszybszego dziś internetu stacjonarnego, który Google realizuje w wybranych miastach w Stanach Zjednoczonych.
Jednym z głośniejszych przejęć Google'a był z kolei zakup Nest - producenta termostatów i detektorów dymu, który ma ambicję zrewolucjonizować automatykę domową. A teraz do tego grona doszła jeszcze firma DropCam, która oferuje kamery z WiFi, dzięki którym przez internet można obserwować swój dom.
Google będzie wiedział wszystko
Jeśli spojrzymy całościowo na zakres zainteresowań biznesowych Google'a to wyłoni się z nich obraz próby dominacji wszystkiego - od komputera użytkownika, poprzez jego dom, samochód, aż po niebo nad naszymi głowami.
Rozmach tych działań jest o tyle imponujący, co przerażający. I nie chodzi nawet o złą wolę twórców, czy zarządców Google'a, lecz o to, co mogą zrobić ich spadkobiercy, następcy. To się po prostu może wszystko wymknąć spod kontroli.
Właśnie dlatego już dziś światowe instytucje powinny pomyśleć o tym, by odpowiednio wcześnie rozbić Google'a na kilka mniejszych instytucji. Rozbicie kumulacji danych na kilka mniejszych podmiotów byłoby najzwyczajniej w świecie bezpieczniejsze.
Albo przynajmniej mniej groźne.
* Zdjęcia pochodzą z Shutterstock