Drugie miejsce Apple w tym zestawieniu nie tylko zaskakuje, ale jest też wybitnie wysokim wynikiem
Na pytanie o największy sklep internetowy na świecie na pewno większość z Was od razu odpowiedziałaby - Amazon. A gdybym zapytał o to, kto zajmuje drugie miejsce? Best Buy, a może Wal-Mart? Odpowiedź na to pytanie jest już dużo trudniejsza i jednocześnie może się okazać dla wielu z Was mocno zaskakująca.
Amazon bez wątpienia jest hegemonem i absolutnym liderem jeśli chodzi o e-commerce. W całym 2013 roku firma Jeffa Bezosa zanotowała przychód ze sprzedaży online na poziomie 67,85 mld dol., jak podaje Wall Street Journal. To suma ogromna i jednocześnie sporo większa od dziecięciu kolejnych firm w zestawieniu łącznie (!). To pokazuje, jakim gigantem jest Amazon i jak daleko innym firmom do chociażby czyszczenia butów Bezosowi.
Kto znajduje się na drugim miejscu zestawienia? Mnie odpowiedź na początku lekko zaskoczyła, ale jeśli głębiej się nad tym zastanowić, to umieszczenie tam Apple’a wcale nie dziwi. Firma z Cupertino ma w tym momencie najbardziej wartością markę na świecie, wyprzedzając nawet Coca-Colę, przynosi ogromne zyski i w swoich kategoriach produktowych, chociaż ustępuje Samsungowi, wciąż pozostaje gigantem. W końcu w zaledwie jednym kwartale przychody firmy z nadgryzionym jabłkiem w logo to ponad 45 mld dol., czyli 2/3 tego, co Amazon uzyskuje w całym roku.
Jeśli dodamy do siebie przychody z czterech kwartałów 2013 roku (kalendarzowego, a nie fiskalnego) to Apple osiągnął w sumie 174 mld dol., czyli niemalże trzy razy więcej od Amazona. Zaskoczeniem powinien być fakt, że tylko 18,3 mld, czyli nieco ponad 10 procent pochodzi ze sprzedaży online. Jednocześnie jest to i tak wynik o 24 procent lepszy w porównaniu z rokiem 2012. Wynika to przede wszystkim z tego, że do wyniku po raz pierwszy dodano zyski z internetowej sprzedaży sprzętów firmy z Cupertino i akcesoriów do nich, a nie tylko przychodów płynących z muzyki, filmów, czy też aplikacji kupowanych przez iTunes/App Store.
To jednak pokazuje, że Apple cały czas sprzedaje stosunkowo mało sprzętów drogą internetową. Z jednej strony, w erze szalonego rozwoju e-commerce i czasach, w których praktycznie wszystko można kupić siedząc przed ekranem komputera - to trochę dziwi. Trzeba jednak pamiętać o tym, że sprzęty elektroniczne rządzą się trochę innymi prawami. Zawsze warto obejrzeć je na żywo, pomacać i przekonać się, czy będą nam po prostu leżały. A Apple ma bardzo bogatą siatkę sklepów stacjonarnych i autoryzowanych sprzedawców, o których ceny są takie same, jak w sklepie internetowym. Tym samym oglądanie iPhone’a w takim sklepie, aby później kupić go online, nie ma najmniejszego sensu.
Zdjęcie główne pochodzi z Shutterstock