Samsung dogonił Apple! Galaxy S5 jest najdroższym w produkcji smartfonem Koreańczyków
Nie da się temu zaprzeczyć – smartfony z najwyżej półki, o najlepszych podzespołach i najmocniej promowane przez producentów, straszą często absurdalnie wysokimi cenami. Okolice 3000 zł czy nawet dużo więcej, potrafi skutecznie zniechęcić sporą część kupujących i jednocześnie może sugerować, że firmy działające w tej branży zarabiają krocie na każdym sprzedanym telefonie. Czy jednak tak jest w rzeczywistości, a może po prostu telefony stają się coraz droższe w produkcji?
Najnowszym przykładem, który mógłby skierować nasze myśli właśnie w tym kierunku jest Samsung Galaxy S5. Flagowy model koreańskiej firmy kosztuje w Polsce 2999 zł, podczas gdy według obliczeń IHS, wartość zastosowanych podzespołów wynosi zaledwie 256 dolarów, czyli mniej niż 800 zł. Nawet doliczając wszystkie podatki i dodatkowe opłaty, różnica jest ogromna. Ile z tego faktycznie trafi do kieszeni producenta, a ile pochłoną działania związane z produkcją czy sprzedażą smartfona - tego nie dowiemy się prawdopodobnie nigdy.
Jakie podzespoły składają się na powyższy wynik? Zgodnie z szacunkami IHS najdroższy jest 5-calowy wyświetlacz – wyceniono go na 63 dolary. Pamięć RAM oraz pamięć multimedialną wyceniono na 33 dolary (łącznie), a czytnik linii papilarnych – zaledwie 4 dolary. Pozostałe elementy telefonu, takie jak procesor czy obudowa, zamykają się więc w kwocie nieco ponad 150 dolarów.
Tym samym Galaxy S5 stał się najdroższym w historii modelem smartfonu Samsunga, nie tylko jeśli chodzi o jego cenę w sprzedaży dla klienta końcowego, ale także jeśli chodzi o koszt produkcji ponoszony przez producenta. Od początku historii serii Galaxy S, wszystkie należące do niej urządzenia były warte – jeśli liczyć same podzespoły – około 210-235 dolarów. Nawet ogromny (i również bardzo drogi) Galaxy Note 3 mieścił się w tym przedziale, generując koszt mniejszy niż chociażby Galaxy S4.
Jednocześnie eksperci IHS zwracają uwagę na fakt, że w budowie czy podzespołach Galaxy S5 nie ma niczego wyjątkowego czy przełomowego. Jest tego po prostu nieco więcej i w nieco lepszym wydaniu niż w poprzednich odsłonach, a przy okazji postarano się o przynajmniej częściowo wodoodporną obudowę.
Jeśli jednak wyliczenia IHS są słuszne, oznacza to, że Samsung poczuł się na tyle dobrze w dotychczasowym przedziale cenowym Galaxy S (około 600-650 dolarów), że jest gotowy mierzyć jeszcze wyżej, w rejony zarezerwowane do tej pory przez wyższe wersje pojemnościowe telefonów Apple. Do tej pory w momencie premiery żaden telefon Samsunga nie zbliżał się do tej magicznej granicy, będąc od 50 dolarów do nawet 150 dolarów tańszy. Teraz, przy cenie równej 649 dolarów przy zakupie bez umowy, różnica wynosi dokładnie 0.
Wszystko wskazuje przy tym na to, że eksperyment z podniesieniem ceny S5 zakończy się sukcesem. Wczesne doniesienia na temat wysokości sprzedaży tego modelu nie zawierają wprawdzie szczegółowych danych na ten temat, ale Koreańczycy już zdążyli poinformować, że S5 w początkowej fazie sprzedaży sprzedaje się lepiej niż i tak bijący rekordy S4. Czyżby wiec pełny sukces?
Niestety, do zrównania się, nawet jedynie teoretycznej marży na każdym z tych produktów (bez uwzględnienia marketingu, logistyki, tworzenia i/lub modyfikacji systemu operacyjnego, etc., które są trudne do określenia bez dokładnych danych), jest jednak jeszcze bardzo daleko. Podczas gdy Samsung był zmuszony podnieść z generacji na generację koszt produkcji swoich telefonów o kilkadziesiąt dolarów, żeby móc uzasadnić wysoką cenę detaliczną, Apple stale utrzymuje ją na poziomie poniżej 200 dolarów.
Co jednak najciekawsze, w obydwu przypadkach da się zauważyć wzrost kosztów podzespołów na przestrzeni kolejnych lat, choć w przypadku Apple nie wiązało się to z jakimikolwiek widocznymi wahaniami cen dla użytkownika końcowego. Teoretycznie różnica kilkunastu dolarów nie jest znacząca, ale przy skali obydwu producentów – sprzedających rocznie dziesiątki milionów telefonów – nawet jeśli wyliczenia te nie są idealne, i tak mówimy o setkach milionów dolarów. Pozostaje więc istotne pytanie związane z nowymi iPhone’ami (lub iPhonem) – czy Apple uda się ponownie zmieścić „pod kreską” i utrzymać podobną do dotychczasowych cenę, czy też jego podzespoły będą droższe i będziemy musieli pogodzić się z jej podwyższeniem?
Biorąc pod uwagę fakt, jak duże zmiany ma przynieść według nieoficjalnych informacji iPhone 6, plotki na temat ceny wyższej nawet o 100 dolarów przy zakupie bez umowy, nie wydają się aż tak pozbawione sensu. W końcu iPhone nadal pozostaje głównym produktem, od którego wyników zależne jest Apple.