REKLAMA

Zbierasz pieniądze przez Internet? Nie zapominaj o Polakach

Powszechnie panuje przekonanie, że jeśli chcemy przeprowadzić kampanię crodfundingową dla naszego innowacyjnego produktu czy pomysłu, powinniśmy (w miarę możliwości) zrealizować ją poza granicami naszego kraju. Nie dość, że daje to szanse na zbiórkę większej ilości pieniędzy – w końcu kto w Polsce z dobrej woli wyłoży pieniądze na cudzy projekt - to daje teoretycznie większe szanse na bycie dostrzeżonym na świecie. Czy jednak jest to przekonanie słuszne?

Zbierasz pieniądze przez Internet? Nie zapominaj o Polakach
REKLAMA

Stereotyp Polaka, który nie lubi (w tym przypadku finansowo) wspomagać innych jest dość łatwy do obalenia. Wystarczy rzucić okiem na dość szczegółowe sprawozdanie Kickstartera z okazji uzbierania łącznie aż miliarda dolarów w dotacjach. Wprawdzie udział Polski w tym wyniku jest stosunkowo niewielki, ale na tle innych, często o wiele większych krajów, prezentujemy się całkiem przyzwoicie lub wręcz bardzo dobrze.

REKLAMA

W Polsce chętnych do wspierania inicjatyw z różnych kategorii z całego świata znalazło się prawie 8000, co przełożyło się na łączne dofinansowanie w wysokości ponad 1 159 000 dolarów czyli (według dzisiejszego kursu) ponad 3,5 miliona złotych. W dużym przybliżeniu wychodzi więc około 440 zł na jednego „inwestora”, co jest rezultatem niewiele niższym niż np. uzyskany przez Kanadę, gdzie na jednego sponsora przypadało trochę ponad 600 zł. Całkiem sporo, jak na produkty, które widzieliśmy wyłącznie na grafikach, zdjęciach czy krótkich nagraniach wideo.

kickstarter kraje

Nie musimy też specjalnie wstydzić się naszej hojności na tle innych państw Europejskich. Choć do Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii brakuje nam całkiem sporo, jesteśmy lepsi (i to często dużo lepsi) m.in. od Czech, Portugalii, Węgier, Słowacji, Turcji czy Grecji. Poza Europą jesteśmy natomiast przed Indiami i tuż za Chinami. Mówiąc krótko – czołówką nie jesteśmy i nie będziemy, ale wstydzić się też nie ma czego.

Na lokalnym podwórku również nie jest źle. Chociażby serwis crodfundingowy Wspieram.to, podsumowując pierwszy rok działalności ujawnił, że w tym czasie jego użytkownicy zdecydowali się wesprzeć pomysłodawców kwotą ponad ćwierć miliona złotych. Tym samym, wbrew panującym stereotypom, udało się pomóc w ukończeniu całkiem sporej liczby projektów pochodzących z wielu różnych kategorii, nie tylko związanych z technologiami czy grami.

Skoro więc Polacy chcą i mogą współfinansować tego typu akcje, pozostaje jedynie najważniejsze, zadawane przez ich organizatorów pytanie – w jaki sposób przygotować swoją zbiórkę tak, aby portfele potencjalnych inwestorów same otwierały się na jej widok? Odpowiedzi na nie postarał się udzielić ostatnio zespół, który może mieć o tym największe pojęcie, ponieważ stale obserwuje wszystko, co dzieje się na jego (i nie tylko) „podwórku”, czyli zespół odpowiedzialny za portal Wspieram.to.

wspieramto

Przede wszystkim, z przeprowadzonych w ostatnim czasie badań wynika, że nasz projekt nie musi wcale uzbierać całości czy też nawet połowy wymaganej kwoty w ciągu pierwszego tygodnia, aby udało się z sukcesem zakończyć finansowanie. Statystycznie (!) jeśli w ciągu pierwszego tygodnia zbierzemy co najmniej 20% niezbędnych środków, nie ma powodu do płaczu – i tak mamy 80% szansy na zebranie wszystkich niezbędnych pieniędzy.

Oczywiście trzeba od czegoś zacząć i wcale nie powinniśmy zaczynać od umieszczenia na portalu crowdfundingowym rozpoczęcia zbiórki pieniędzy.

Tym od czego powinniśmy zacząć jest kompletny plan działania, obejmujący – zgodnie z sugestiami autorów raportu – planowane akcje promocyjne, chociażby w postaci kontaktu z wybranymi blogerami, portalami czy rozwój naszej strony internetowej albo strony na Facebooku. Zwraca się szczególną uwagę na fakt, że spora część inwestycji młodych firm startujących z takim modelem pozyskiwania środków, sporą część początkowo posiadanych funduszy przeznacza na marketing. W końcu nowy kapitał zapewnić mają ludzie, a do ludzi trzeba jakoś dotrzeć – mogą to być dedykowane tematom związanym z naszym projektem fora internetowe czy inne związane z nim w jakiś sposób społeczności, ale być może zainteresowanie naszym produktem będziemy musieli budować od podstaw i trzeba się do tego przyłożyć. Jak widać, sam genialny pomysł może nie wystarczyć.

pebble

Aby jednak móc myśleć o zdobyciu przynajmniej części środków, nie wystarczy mieć po prostu dobrego pomysłu czy planu – trzeba też umieć go przedstawić. Nic więc dziwnego, że w sporej części opisów znajduje się co najmniej jeden film wideo – ten typ treści jest najłatwiej przyswajalny przez większość użytkowników i jest w stanie przemówić do nich najlepiej. Opisy uzupełnione o ten właśnie element, realizują się – według danych Wspieram.to – o 40% częściej niż te, gdzie znajdziemy tylko tekst lub tekst i obrazki.

Po uruchomieniu kampanii, nawet najlepiej przygotowanej, również nie można osiąść na laurach i liczyć na to, że pasek postępu, oznaczający uzbierane fundusze, będzie wypełniał się w błyskawicznym tempie.

Niezbędne, o czym zdaje się zapominać część autorów, jest stałe utrzymywanie kontaktu z potencjalnie zainteresowanymi osobami i stała aktualizacja informacji na temat postępu prac. Większość z finansujących nie wydaje swoich pieniędzy tylko po to, aby docenić czyiś pomysł, ale po to, żeby pomóc trafić na rynek produktowi, który przydałby się im w życiu. Jeśli więc od startu zbiórki pieniędzy, przez kilka czy kilkanaście dni autorzy nie dają żadnego znaku życia, chęć dofinansowania wyraźnie spada, razem z szansami na osiągnięcie wymaganego progu i realizacji projektu.

Nie należy także zaniedbywać najważniejszego, czyli nagród, które otrzymają w zamian za wpłatę nasi inwestorzy.

Teoretycznie może to być tylko produkt końcowy, ale często jest on albo zbyt drogi, żeby zdecydowało się na niego wystarczająco dużo osób na tym etapie projektowania/produkcji albo ogranicza to możliwości finansowania osób, które chcą wyłożyć więcej pieniędzy z „dobrego serca” (np. po co komuś 20 sztuk tego samego produktu).

indiegogo

Twórcy Wspieram.to sugerują więc stworzenie co najmniej 5-10 zróżnicowanych pod względem cenowym nagród, które będą w stanie zaspokoić potrzeby większej liczby inwestorów. Czasem można ustalić najniższe poziomy finansowania na poziomie kilku lub kilkunastu złotych i w zamian oferować symboliczne prezenty w postaci koszulek albo kubków, aby wraz ze wzrostem ceny rozbudowywać ten pakiet o coraz atrakcyjniejsze dodatki. Powinno się również zadbać o to, żeby różnice cenowe pomiędzy poszczególnymi pakietami nie były zbyt wielkie – dzięki temu istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo, że kupujący skusi się jednak na droższy zestaw, właśnie ze względu na niewielką różnicę w koszcie.

REKLAMA

Czy spełnienie wszystkich tych wymogów zagwarantuje nam sukces? Niestety nie – złoty przepis na sukces w kampaniach crowdfundingowych po prostu nie istnieje.

Czasem pozornie niewielki projekt, praktycznie bez żadnej początkowej promocji jest w stanie uzyskać wyniki, które zaskakują nawet jego autorów, a czasem nawet mocno wypromowane projekty, których sukces jest teoretycznie „bardziej niż pewny”, ostatecznie muszą pogodzić się z porażką. Zdecydowanie jednak nie zaszkodzi profesjonalnie przygotować się do próby sprzedaży naszego pomysłu – w końcu kto wie, czy dostaniemy kiedykolwiek drugą szansę?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA