REKLAMA

W bydgoskiej siedzibie Vivid Games graliśmy w Godfire: Rise of Prometheus i jesteśmy oczarowani – pierwsze wrażenia Spider’s Web

Vivid Games zaprosiło Spider's Web do swojej siedziby w Bydgoszczy, aby zaprezentować swoją najnowszą grę, czyli Godfire: Rise of Prometheus. Tytuł nie jest jeszcze w pełni ukończony, ale da się go już przejść od początku do końca. Gra wymaga jeszcze ostateczny szlifów, ale miałem okazję w nią już zagrać i – nie zważając na to, że tworzą ją Polacy i to na dodatek z mojego rodzinnego miasta – jestem oczarowany.

W bydgoskiej siedzibie Vivid Games graliśmy w Godfire: Rise of Prometheus i jesteśmy oczarowani – pierwsze wrażenia Spider’s Web
REKLAMA

Godfire to gra przygodowa lub akcji, tak chyba należałoby ją określić. Wiele osób zastanawiało się, czy nie jest kopią Infinity Blade, a jeśli tak, to czy zaoferuje coś więcej niż swój konkurent. Odpowiedzi na te pytania to nie i tak. Po pierwsze, nie jest to klon Infinity Blade z bardzo prostego powodu – mechanizm gry i system walki są kompletnie różne. W znanym tytule na iOS-a gracz zawsze walczy tylko z jednym przeciwnikiem, a sam system ogranicza się do blokowania, parowania i zadawania ciosów. Nie twierdzę, że to źle. Infinity Blade to świetna gra. Jednak twórcy Godfire poszli o krok dalej i był to krok zdecydowanie w dobrym kierunku.

REKLAMA
Godfire – Minions

W polskiej grze mamy jednocześnie do czynienia z kilkoma przeciwnikami i sama rozgrywka nie opiera się na staniu w miejscu.

Tytułowy Prometheus może robić uniki, turlając się po ziemi i w ten sposób przemieszczać się po planszy, zadawać ciosy kilku przeciwnikom jednocześnie,, blokować i jeszcze kilka innych rzeczy. System walki mocno przypomina ten znany z God of War i w tym przypadku to wielka zaleta. Przeciwnicy próbują obchodzić nas, aby zadawać ciosy w plecy, więc przez cały czas trzeba być czujnym. Gracz może blokować, zadawać ciosy – silne lub szybkie, które można łączyć w efektowne combosy oraz robić uniki. Jeśli dobrze nam idzie, to rośnie nam tzw. pasek wrath, który można wykorzystać na efektowne i potężne ciosy lub kombinacje. Bardzo okazale prezentują się także finishery, które można wykonać na każdy przeciwniku, który ma mało życia. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ odpowiedni przycisk pojawia się dosłownie na chwilę, więc trzeba wyczuć odpowiedni moment. Na razie miałem okazję zobaczyć trzy takie ciosy kończące, ale przygotowanych jest ich więcej i oczywiście znajdą się one w finalnej wersji gry.

Co ciekawe, Vivid Games pozostawiło w grze tzw. friendly fire, co oznacza, że jeden Minion – bo tak nazywają się przeciwnicy – może uszkodzić innego, np. typowy „tank” z mieczem dwuręcznym, może tak się zamachnąć, że załatwi jednocześnie nas i swoich pobratymców. A jeśli już przy przeciwnikach jesteśmy, to są ich trzy główne rodzaje – szybki z dwoma mieczami, zwykły z mieczem i tarczą oraz wspominany tank z mieczem dwuręcznym. Oczywiście w kolejnych poziomach pojawiają się zmodyfikowane i coraz lepsze ich wersje.

Godfire: Rise of Prometheus 2

Oprawa graficzna…

Co tu dużo mówić – jest świetna i nikt nie powinien się temu dziwić, ponieważ odpowiada za nią studio Platige Image z Tomaszem Bagińskim, którzy tworzyli między innymi wideo do Wiedźmina czy też spot reklamowy Igrzysk Olimpijskich w Soczi dla BBC. Studio nie zajęło się oprawą samych przerywników, których nie brakuje, ale całością wyglądu gry i animacji. Ja akurat grałem na najnowszym iPadzie, więc mogłem zobaczyć grę w pełnej okazałości. Na ten moment twórcy pokazali tylko dwa poziomy, ale oba prezentowały się świetne, szczególnie zniszczone, starożytne miasto. Możecie uznać, że to przesada, ale Godfire: Rise od Prometheus to – graficznie – poziom niektórych tytułów z PlayStation 3 i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jest naprawdę świetnie i nie sądzę, żeby ktokolwiek był rozczarowany.

Programiści zapewniali mnie też, że przygotowali różne poziomy, które będą wymagały od graczy innego podejścia do przeciwnika. Będą rozległe plansze, gdzie spokojnie będzie można unikać ciosów i próbować zajść Miniony od tyłu, aby nie mogły blokować naszych mieczy, ale nie zabraknie także wąskich przejść, gdzie trzeba będzie skupić się na blokowaniu i odpowiednim wyczuciu momentu ataku. Brzmi to zachęcająco.

Tytułowy Prometheus to oczywiście na początku postać, można by powiedzieć dość wątła i słaba. Ale Godfire ma elementy RPG i z czasem można rozwijać głównego bohatera, zwiększając mu statystyki, zdobywając lepsze miecze i zbroje, które także daje się ulepszać oraz stosując tzw. perki, czyli specjalne dodatki, rozszerzające możliwości „Promka”, jak nazywali go twórcy gry. Jednocześnie będzie można korzystać z dwóch perków. Niestety, nie miałem ich jeszcze okazji zobaczyć, ponieważ nie zostały jeszcze zaimplementowane do wersji, w którą miałem okazję grać.

Godfire: Rise of Prometheus 3

Po każdym poziomie czeka nas walka z bossem, większym lub mniejszym. Miałem okazję zmierzyć się z jednym z nich – Minotaurem i było to nie lada wyzwanie. Mając najlepszą zbroję i miecze, udało mi się go pokonać, chociaż też nie bez problemów. Kolejną rundę zagrałem już w gorszym ekwipunku i dość szybko poległem. Programista odpowiedzialny za postać Minotaura, z którym miałem okazję porozmawiać, zdradził mi później najlepszą taktykę na tego przeciwnika. Nie zdradzę Wam jej, żeby nie psuć zabawy. Ważne jest to, że do praktycznie wszystkich walk trzeba podchodzić taktycznie, z głową. Atakowanie na siłę i walenie z mieczy jak podanie, kompletnie nic nie da. Prometheus szybko padnie i całą zabawę trzeba będzie zaczynać od nowa.

Twórcy nie chcieli zdradzić, ile zajmie przejście gry, ale obiecali, że po wprowadzeniu jej do App Store i Sklepu Play, prace nie zostaną zakończone.

Cały czas mają być dodawane nowości, np. nowe zbroje, miecze, a nawet poziomy. W grze nie zabraknie także mikropłatności, ale nie mają być one uciążliwe i – co najważniejsze – wymagane do ukończenia gry. Jeśli ktoś będzie chciał wydać pieniądze na lepszy miecz, to może to zrobić i wtedy będzie mu nieco łatwiej. Grę jednak spokojnie da się ukończyć bez ładowania w nią dodatkowej kasy – takie usłyszałem zapewnienie.

SAMSUNG CSC

Zapytałem także o dostępność na androidowe konsole typu Ouya lub MadCatz i dowiedziałem się jedynie tyle, że deweloper stara się o jak największą dostępność gry. Nie wiadomo także, czy wzorem Real Boxing Godfire trafi także na PS Vitę. W przypadku boksu to Sony bardzo zależało na tym, aby tytuł zagościł na ich przenośnej konsoli i jeśli sytuacja się powtórzy, to jest szansa, że Prometheus też pojawi się na handheldzie. Nie mam niestety dobrych wiadomości dla posiadaczy telefonów z Windowsem Phone – na ten moment wersja na mobilne kafelki nie jest rozpatrywana, ale programiści powiedzieli mi, że ewentualny port nie byłby niemożliwy, chociaż najprawdopodobniej wymagałby nieco pracy z ich strony. Nie traktujcie jednak tego jako cichą zapowiedź tego, że może kiedyś Godfire pojawi się w wersji na Windows Phone. Nie usłyszałem kategorycznego nie, ale raczej bym na to nie liczył.

Gra ma się pojawić w drugim kwartale tego roku, czyli najprawdopodobniej w czerwcu, w wersji na Androida oraz iOS.

Cena nie jest jeszcze znana, ale nie będzie to ani 0,99 dol., ani poziom Square Enix. Stawiałbym na okolice 5-9 dol., ale to tylko moja opinia. Jedno jest pewnie – ja na pewno zagram w Godfire Rise od Prometheus, bo tytuł zapowiada się świetnie, nawet pomimo tego, że widziałem jego wczesną wersję, w której wiele rzeczy zostanie jeszcze poprawionych. Na pochwałę zasługuje to, że w prezentowanej wersji podobno był mały bug w animacji, w której lekko przesuwały się stopy głównego bohatera. Ja tego osobiście nie dostrzegłem, ale deweloper obiecał, że z finalnej wersji znikną nawet takie drobiazgi.

REKLAMA

Możecie mi zarzucić, że tak zachwycam się grą, ale zapewniam, że staram się być możliwie obiektywny i nie interesuje mnie fakt, że tytuł tworzony jest nie tylko przez polskie studio, ale na dodatek przez bydgoskie. Gra prezentowała się naprawdę świetnie. Jeśli miałbym się na siłę do czegoś przyczepić, to na ten moment nie mam do czego. Godfire wygląda świetnie, gra się przyjemnie, nie jest wcale zbyt łatwo i pewnie gdyby udostępniono mi więcej poziomów, to siedziałbym i wciąż grał w siedzibie Vivid Games. Niestety, musiałem szybko wracać i pisać dla Was ten tekst. Oczywiście lubię swoją pracę, ale jednak granie jest nieco przyjemniejsze.

Ja już nie mogę się doczekać premiery gry i mam nadzieję, że uda nam się też zorganizować jakiś konkurs, w którym do wygrania będą kody na Godfire: Rise od Prometheus. Żałuję jedynie, że nie mogłem zrobić zdjęć z gry.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA