Sony Vaio Duo 13 - połączenie idealne zalet... i wad - recenzja Spider's Web
Rynek komputerów zwolnił, rynek tabletów i smartfonów przyspieszył. Trzeba było koniecznie stworzyć coś, co byłoby jednocześnie funkcjonalne, modne i… jednocześnie byłoby komputerem. Czy Sony Vaio Duo 13 jest idealną odpowiedzią na potrzeby osób potrzebujących tabletu i laptopa w jednym?
Parametry techniczne
Testowany model dotarł do nas w następującej konfiguracji:
- Procesor: i7-4500U 1.80GHz ze 4 MB pamięć podręczna L3
- Układ graficzny: Intel HD Graphics 4400
- Ekran: technologia TRILUMINOS i X-Reality, dotykowy pojemnościowy, przekątna 13,3” (33,7 cm), rozdzielczość 1920x1080 (16:9), w zestawie rysik cyfrowy z przyciskami
- Mechanizm SurfSlider umożliwiająca rozsuwanie urządzenia
- Pamięć RAM: 8GB 1600 MT/s DDR3L-SDRAM (wartość maksymalna)
- Dysk: SSD 256 GB
- Łączność: 100 Mbps (RX) / 50 Mbps (TX), LTE, HSPA+, UMTS, EDGE/GPRS, GPS, Bluetooth® 4.0 + HS
- Kamera internetowa HD z przetwornikiem Exmor (2.07 MPX)
- Tylna kamera 8 MPX z przetwornikiem Exmor RS
- Klawiatura z podświetleniem, skok klawiszy 1 mm, rozstaw klawiszy 19,05 mm
- TouchPad
- USB: Dwa złącza 3.0, z czego jedno Port SuperSpeed USB
- Gniazda kart pamięci: Tak, z MagicGate
- Gniazdo słuchawkowe
- HDMI
- Czujniki: Akcelerometr, czujnik żyroskopowy, kompas cyfrowy
- Akumulator: litowo-polimetowy, niewymienny, do 15 godzin pracy
- System operacyjny: Windows 8.1 Pro
- Wymiary: 330 x 9,2 – 19,5 x 210 mm
- Masa: 1,348 kg
Cena podstawowej konfiguracji Vaio Duo 13 wynosi (według oficjalnego sklepu Sony) 6199zł. Testowany egzemplarz, według konfiguratora Sony (z uwzględnieniem promocji na dysk SSD) jest wart około 8779zł (bez promocji byłoby mniej więcej 10 000 zł).
Maksymalna wersja wyposażeniowa mogłaby być tylko odrobinę lepsza od tej, która do nas dotarła. Zasadniczą różnicą byłby procesor (maksymalnie i7-4650U z Intel HD 5000 – 130 zł) oraz dysk SSD o pojemności 512 GB, który niestety nie jest w promocji i trzeba za niego zapłacić 2030,01 zł. Taki egzemplarz kosztuje jednak niecałe 11 000 zł.
W zestawie znajduje się przy tym dodatkowo rysik z dodatkową końcówką i przyczepianym do laptopa uchwytem, kompaktowy zasilacz, router bezprzewodowy (co ciekawe, jest on podłączany do... zasilacza i posiada również wejście Ethernet), bateria AAAA do rysika, przejściówka HDMI – VGA oraz 4,5 tony papierów, instrukcji, ostrzeżeń i gwarancji.
Już od samego początku widać więc, że nie będzie ani tanio, ani słabo. Sprawdźmy, jak Vaio Duo 13 prezentuje się poza tabelką z parametrami i warto wydać – lub marzyć o wydaniu – tak dużej kwoty.
Wygląd zewnętrzny
Vaio Duo 13 już od samego początku ujawnia swoją podwójną naturę i sporą część związanych z tym wad oraz zalet.
Gdy rozpakowujemy po raz pierwszy pudełko z komputerem lub gdy pokazujemy go znajomym, można odnieść wrażenie, że to nic innego niż standardowy tablet. Wszystkie niezbędne do zakwalifikowania go właśnie do tej kategorii elementy są na swoim miejscu – ekran, wypełniający zdecydowaną większość frontowej części urządzenia, zaledwie jeden przycisk, umieszczony przy szerszej krawędzi, niezbędne do wygodnego trzymania marginesy, logo producenta i obiektyw przedniej kamery. Skromny, elegancki minimalizm, zamknięty pod lekko zaokrągloną na rogach taflą hartowanego szkła.
Coś tu jednak nie gra z ogólnie pojętą wizją tabletu i dość szybko orientujemy się co. Chodzi oczywiście o wymiary. Przy ekranie o przekątnej 13,3”, co przekłada się na wymiary 330 x 210 mm, produkt Sony jest absolutnym gigantem w porównaniu do tzw. tabletów internetowych, z Androidem, iOS czy (w większości) Windows 8.
W tym miejscu pojawia się pierwszy problem z oceną Duo 13. Z jednej strony, są to wymiary bardzo kompaktowe jak na 13,3” laptopa (mój 12,5 X220 jest zaledwie odrobinę węższy), natomiast jak na tablet mogą się dla wielu osób okazać zbyt duże. Podobnie jest z masą – niecałe 1,4 kg jak na komputer przenośny to stosunkowo niewiele (choć trudno mówić o rekordzie), jednak dość łatwo policzyć, że trzymając go w ręce, będziemy mieli do czynienia z wysiłkiem podobnym jak przy trzymaniu niecałych trzech… iPadów Air.
Pod względem potencjalnych możliwości iPadowi jednak dość daleko do Vaio, w związku z czym kwestię tę na razie pomijamy, sprawdzając co właściwie waży tak dużo. Na mierzących w najgrubszym punkcie (przy złożeniu) niecałe 2 cm krawędziach hybrydy nie odnajdziemy zbyt wiele – po prawej umieszczono jedynie wysuwany… slot na rysik, natomiast po lewej – jedynie stosunkowo duży, ale niespecjalnie wygodny przycisk zasilania. Warto przy okazji wspomnieć o tym, że uchwyt nie jest „głupi” i potrafi zorientować się, kiedy wkładamy, a kiedy wyciągamy rysik, wybudzając przy tym komputer lub uruchamiając wybraną przez nas aplikację (np. do robienia notatek).
Przednia ścianka nie oferuje nam absolutnie nic, natomiast z tyłu jest o wiele ciekawiej. To właśnie tutaj urządzenie jest najgrubsze, a wszystko po to, aby pomieścić dwa gniazda USB 3.0, gniazdo miniJack, zasilania, HDMI, czytnik kart i otwór wentylatora.
Specyficzna, charakteryzująca się dość ostro podciętymi trzema krawędziami forma laptopa, jest najlepiej widoczna po odwróceniu go ekranem do dołu. Ma to nie tylko sprawić, że komputer będzie wizualnie wydawał się cieńszy, ale także ułatwić trzymanie go w trybie tabletu. W porównaniu do starszych komputerów „hybrydowych”, z których dane mi było korzystać (X61), a które nie oferowały takiego rozwiązania, różnica jest znacząca.
Spód Duo 13 również wyraźnie różni się od konstrukcji klasycznych laptopów. Znalazło się tutaj miejsce dla dodatkowego otworu wentylacyjnego, szerokiego pasa głośników, trzech przycisków dla trybu tabletowego (regulacja głośności i „Assist”), kamery wideo o rozdzielczości 8 MPX, anteny NFC oraz nieco bardziej standardowych dwóch dużych i trzech małych „nóżek”, które poprawiają stabilność oraz ustawienie komputera na twardych powierzchniach.
Całość jest przy tym niezwykle atrakcyjna, nowoczesna i elegancka, o wiele bardziej, niż w przypadku poprzedniego wydania. Tak, zdecydowanie ten komputer może się podobać.
SurfSlider
Spora masa jak na tablet byłaby jednak nadal nie do zaakceptowania, gdyby nie fakt, że pod ekranem znajduje się klawiatura. Sposób, w jaki zmienia się tablet w laptopa nie jest może na początku całkowicie intuicyjny, ale po pierwszym skorzystaniu dokładnie wiemy co i jak. Wystarczy podważyć ekran w jego górnej części i delikatnie popchnąć do góry, a cały reszta procesu zostanie za nas przeprowadzona przez system SurfSlider i zakończona osadzeniem specjalnych gniazd z tyłu ekranu na dedykowanych, metalowych zaczepach. Te pełnią swoją funkcję również w trybie tabletu – wtedy są mocowane w otworach i innej części obudowy.
Pomimo dość specyficznej konstrukcji, opartej na jednym, centralnie umieszczonym „wysięgniku”, po rozłożeniu i złożeniu Duo 13 prezentuje się niesamowicie stabilnie i solidnie. Naciskanie rozłożonego ekranu powoduje jedynie minimalne drgania (dużo mniejsze mniejsze niż w normalnych komputerach, co ułatwia obsługę palcem/rysikiem), a przy pisaniu na klawiaturze absolutnie nic się nie „buja”. Dzięki dobremu wyważeniu możemy też np. korzystać z gier obsługiwanych dotykiem, bez ryzyka, że całość przewróci się do tyłu.
Zamykanie ekranu z powrotem do trybu tabletu odbywa się przez pociągnięcie ekranu do siebie, jednak zarówno przy otwieraniu, jak i zamykaniu, trzeba obierać za punkt nacisku raczej środkową część górnej krawędzi. Ekran trzyma się na swoim pojedynczym zawiasie całkiem sztywno, ale jeśli spróbujemy podnosić go lub składać trzymając za sam róg, cała konstrukcja bardzo nieprzyjemnie się przekrzywia. Trzeba też koniecznie zwalczyć nawyk zamykania zwykłej klapy komputera – tutaj należy bardziej posunąć całość do siebie, niż pociągnąć od góry.
Do solidności samego rozwiązania nie można mieć większych zastrzeżeń – i przy otwieraniu i zamykaniu słyszymy wyraźny „klik”, a poza tym nie ma żadnej możliwości, aby np. laptop obrócony do góry nogami nagle się otworzył albo w innej sytuacji, również bez naszej wiedzy i zgody, sam złożył. Szczeliny pomiędzy górą a dolną częścią obudowy, choć wydają się dość duże, w rzeczywistości – ze względu na budowę – są bardzo niewielkie i do środka praktycznie nie dostają się zanieczyszczenia.
Oczywiście nie ma rozwiązań idealnych i tak np. od czasu do czasu, jeśli w trakcie rozkładania zmienimy (czasem nawet delikatnie) pozycję laptopa, jeden lub obydwa zaczepy mogą nie trafić na swoje miejsce. Na szczęście bardzo łatwo jest to samodzielnie skorygować. Częściowo problem ten wynika z siły, z jaką działa mechanizm rozkładania i składania komputera. Gdy ten znajduje się w pozycji, w której musi faktycznie podciągnąć ekran do góry (jest np. gdy trzymamy go na kolanach leżąc) brakuje mu po prostu mocy i trzeba mu ręcznie pomóc. Podczas korzystania z komputera przy leżeniu, ekran lubi też czasem wypaść ze swoich zawiasów. W dalszym ciągu da się z niego wtedy korzystać i jest zadziwiająco stabilny, ale mimo wszystko widać, że nie tak miało być.
Dodatkowo, choć mechanizm SurfSlider wyraźnie ułatwia nam obsługę Duo 13 i da się go rozłożyć i złożyć siłą jednej ręki czy jednego palca, w praktyce w większości przypadków i tak będziemy potrzebować dwóch rąk. Powód jest prosty – komputer bez zablokowania na jakimś elemencie na powierzchni po prostu „odjedzie” i trzeba go przytrzymywać.
Największą wadą pomysłu Sony jest jednak co innego – brak jakiejkolwiek możliwości regulacji kąta nachylenia ekranu. Zaczepy mają jedną, jedyną pozycję i nie możemy z tym nic zrobić, a wszelkie próby odczepienia go i samodzielnej regulacji prowadzą do tego, że – dzięki automatycznemu mechanizmowi – wszystko po sekundzie wraca do pozycji ustalonej przez Sony. Sprawdźcie jak często choć odrobinę regulujecie ekran w Waszych laptopach a potem wyobraźcie sobie, co by było, gdybyście nie mogli tego zrobić.
Przy tym kąt, pod jakim otwarty jest Duo 13 nie dla każdego i nie w każdej sytuacji będzie odpowiedni. Przykładowo, podczas korzystania z komputera na leżąco albo siedzenia nieco niżej, niż przewidzieli projektanci, mamy wrażenie, że nasz wzrok prześlizguje się po powierzchni wyświetlacza. Wszystko jest czytelne, ale dyskomfort pozostaje - kąt jest po prostu zbyt duży.
Otwarcie komputera zdradza także lokalizację dwóch dodatkowych otworów wentylacyjnych, wykorzystywanych, z oczywistych powodów, jedynie w tym trybie.
Ekran
13,3” i pełne HD (1920x1080), z dodatkowymi technologiami od Sony robi ogromne wrażenie, niezależnie od tego, czy Vaio traktujemy jako tablet czy jako komputer przenośny.
Przede wszystkim nieskalowana do mniejszej rozdzielczości powierzchnia robocza (zwłaszcza przy aplikacjach okienkowych) jest zbawieniem dla tych, którzy nie boją się psuć sobie wzroku, a na stosunkowo niewielkim urządzeniu chcą uzyskać sporą przestrzeń do pracy. Wszystko jest przy tym niesamowicie ostre, wyraźne i czytelne, choć oczywiście przy obsłudze dotykowej pulpitu czy aplikacji nie do końca przystosowanych do trybu Modern będziemy przeklinać miniaturowe przyciski.
Niezwykle efektownie prezentują się także wyświetlane kolory, od czarnego po najbardziej jaskrawe, a tym, którym nie odpowiada domyślna temperatura barw, Sony udostępniło możliwość samodzielnego ustawienia tych parametrów (i wbrew pozorom widać sporą różnicę).
Bardzo dobrze spisuje się także automatycznie regulowane podświetlenie, które stara się nieco zniwelować wadę braku regulacji kąta nachylenia wyświetlacza. Sporo pomaga tutaj technologia IPS, dzięki której ekran zachowuje doskonałą czytelność praktycznie niezależnie od miejsca, z którego na niego patrzymy.
Na pozytywną ocenę zasługuje również czułość i precyzja, zarówno przy obsłudze za pomocą dedykowanego rysika (z regulacją stopnia nacisku), jak i palców (5 punktów dotyku jednocześnie).
Niestety nie ma rzeczy idealnych i tak samo jest z ekranem w Vaio Duo 13 (przynajmniej w naszym egzemplarzu). Przede wszystkim błyszcząca matryca w połączeniu z blokadą ekranu na jednym określonym wychyleniu skutkuje tym, że czasem musimy – zamiast jak w normalnym komputerze po prostu przechylić ekran – zmienić pozycję komputera. Czy chodzi o źródło światła naturalnego czy sztucznego – nie ma różnicy. W krytycznych sytuacjach nie będziemy mogli zrobić zbyt wiele, choć jak wspomnieliśmy, sprawę ratuje nieco naprawdę mocne podświetlenie. Warto wspomnieć, że jest i tak lepiej, niż w zdecydowanej większości laptopów z tego typu ekranami, ale nie tak dobrze, jak przy ekranach matowych albo... regulowanych.
Nie wszystkim spodoba się także widoczny wyraźnie przy ciemnym tle efekt „wyciekania” podświetlenia. Być może nie stoi ono na dramatycznie wysokim poziomie, ale tak, widać je. Do tego samo podświetlenie, choć bardzo mocne, zachowuje się dość specyficznie przy zmianie kąta widzenia. Przy kątach zbliżonych do 80-100 stopni jest ono niemal idealnie równe, natomiast poza tymi wartościami wygląda tak, jakby jaśniej podświetlony był jedynie kilkucentymetrowy poziomy pas, a pozostała część ekranu była bardziej wygaszona. Sprawdzone zostało to na kilku osobach i okazało się, że nie jest to kwestia halucynacji czy nadmiernych oczekiwań – z tym podświetleniem jest po prostu coś nie w porządku. Biorąc pod uwagę zastosowanie tabletowe oraz nieregulowalny kąt nachylenia ekranu – bardzo nie w porządku.
Co ciekawe, kolory nie są w żaden sposób przekłamywane przy odchyleniach i wszystko wygląda o wiele lepiej niż na innych komputerach, które można było w trakcie testów porównać, ale ten dziwny sposób podświetlania dawał się bardzo mocno we znaki.
Rysik
Ciekawym, i prawdę mówiąc niezbyt często spotykanym w tej kategorii produktów dodatkiem do ultrabooka okazał się aktywny rysik N-trig DuoSense, którego możliwości powinny przekonać do siebie prawie każdego, nawet jeśli do tej pory uważał, że rysiki są martwe.
Przede wszystkim jest wykonany bardzo solidnie i elegancko (choć z tworzywa, a nie z metalu) i całkiem wygodnie leży w dłoni. Po drugie, możemy go efektownie zadokować w wysuwanej szufladce (choć pytanie, po jakim czasie zostanie ona przypadkiem ułamana) i po jego wyciągnięciu zobaczyć na ekranie przypisaną do tego działania aplikację. Po trzecie, jest precyzyjny i szybki, a powierzchnia robocza jest naprawdę spora, w związku z czym robienie notatek jest o wiele przyjemniejsze niż na nawet największym smartfonie. Tym bardziej, że opcja wykluczenia dotyku dłoni w wybranych aplikacjach pozwala pisać niemal dokładnie tak samo, jak pisalibyśmy w zeszycie czy notatniku. Opóźnienie jest przy tym wprawdzie zauważalne, ale bardzo, bardzo niewielkie.
Po czwarte, obsługuje aż 256 poziomów nacisku, co może przypaść do gustu bardziej kreatywnym posiadaczom tabletów, a tym bardziej „geekowym” spodoba się fakt, że nie trzeba nawet korzystać z żadnego z nich – wystarczy umieścić rysik nad ekranem i sterować pojawiającym się punktem. Oprócz tego oferuje szereg innych ciekawych rozwiązań, takich jak oznaczanie wybranego przez nas pola i przeniesienie go w formie graficznej do notatki czy szybkie przełączanie pomiędzy trybem pisania a kasowania przez naciśnięcie umieszczonego na obudowie przycisku.
Niestety przenoszenie rysika wraz z laptopem jest raczej niezbyt wygodne – musimy go nosić albo w kieszeni, albo liczyć na to, że nie wypadnie z uchwytu bocznego klipsa.
Klawiatura
Wyraźnie mniejsza niż w moim dotychczasowym laptopie, a do tego wyspowa – to nie mogło mi przypaść do gustu, a jednak… przypadło i to bardzo.
Choć same płytki klawiszy są bardzo niewielkie, niezbyt wysokie, a skok dość płytki, korzysta się z niej bardzo dobrze i precyzyjnie, nawet bez dłuższego treningu i zmiany przyzwyczajeń. W przyciski trafić jest bardzo łatwo, potwierdzają zadziałanie dość słyszalnym (choć nieprzesadnie) kliknięciem, przyciśnięcie dwóch, nawet pomimo niezbyt zgrabnych palców, zdarza się bardzo rzadko, a jasne, równe białe podświetlenie pomaga w pracy w gorszych warunkach oświetleniowych. Nie zapomniano także o dodatkowym „światełku” dla wciśniętego przycisku Capslock.
Pomimo niewielkiej powierzchni, na której można było umieścić klawiaturę, Sony spróbowało zmieścić jak najwięcej przycisków z pełnowymiarowej klawiatury i wyszło to całkiem dobrze. Niestety wymusiło to kilka kompromisów, które z całą pewnością nie spodobają się niektórym użytkownikom. Przede wszystkim chociażby prawy Shift jest bardzo, bardzo mały i trzeba dobrze nauczyć się jego lokalizacji. Zabrakło także miejsca na dedykowane klawisze Page Up, Page Down, Home czy End, które nie dość, że umieszczono jako drugie funkcje (aktywowane przez wciśnięcie Fn), to jeszcze umieszczone na naprawdę małych strzałkach.
Tym, do czego można się jednak naprawdę przyczepić, jest bardzo niewielka powierzchnia, na której można umieścić nadgarstki. Prawdopodobnie nie wszyscy korzystają z klawiatur w ten sposób, ale warto przed ewentualnym zakupem sprawdzić, czy przypadkiem nie należymy do tych, którym zależy na tej powierzchni. W Vaio ma ona mniej niż 4 centymetry, podczas gdy w moim (mniejszym) X220 jest to ponad 7 centymetrów. Tym bardziej może to być problemem, że przednia krawędź jest zakończona dość ostro. Na szczęście boczne, dość fantazyjnie wykończone skrajne partie płyty klawiatury ani trochę nie przeszkadzają w użytkowaniu.
Nieszczególnie przyjemnie działa za to... klawisz spacji. W porównaniu do pozostałych przycisków jest nieco zbyt „miękki” i choć nie zdarzyło się w czasie testów, żeby nie zarejestrował wciśnięcia, wrażenia z korzystania z niego są co najwyżej przeciętne.
Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że jak na tak małą powierzchnię na klawiaturę, Sony zrobiło w tej kwestii fantastyczną robotę i należy mu się spora pochwała. Sprawdziliśmy ją w różnych warunkach - w trakcie jazdy samochodem (oczywiście z siedzenia pasażera), na siedząco, leżąco, przy wysokich i niskich biurkach - zawsze było co najmniej ok.
Touchpad
Zajęcie większej części i tak niewielkiej powierzchni przez klawiaturę doprowadziło do maksymalnego zmniejszenia gładzika, który mierzy około 8,5 cm na niecałe 3 cm, czyli na wysokość jest mniej więcej połową przeciętnego urządzenia tego typu.
Pomimo wszystkich jego zalet, niestety wyraźnie czuć to podczas użytkowania. Przy przewijaniu często brakuje miejsca i trzeba zaczynać od początku, a wykonywanie „dwupalczastych” akcji jedną ręką prowadzi do czasem wręcz komicznych kombinacji. Nieco ułatwiło życie dostosowanie się do rady jednego z czytelników i obsługiwane touchpada palcami dwóch dłoni, ale nie było to również szczytem wygody.
Brak także dedykowanych przycisków – te zastępuje po prostu wciskający się (i to zadziwiająco głęboko) oraz klikający touchpad.
A szkoda, bo czułość, precyzja i reakcja na gesty stoi na naprawdę wysokim poziomie. Przy takiej powierzchni niewiele jednak można zdziałać i nie ukrywam, że z przyjemnością zobaczyłbym tutaj wskaźnik podobny do tego z Vaio 11, z którego z pewnym powodów tutaj zrezygnowano. Nie da się jednak jednoznacznie ocenić touchpada w Duo 13 jako złego - spokojnie da się z nim żyć, wspomagając się ekranem dotykowym lub zewnętrzną myszką. W trakcie testów przeważnie udawało się obyć bez żadnych dodatkowych rozwiązań.
Jakość wykonania
Hybryda Sony robi doskonałe pierwsze wrażenie i zostaje ono praktycznie nienaruszone przez cały okres użytkowania. Obudowa w większości wykonana została z aluminium oraz włókna węglowego i czujemy, że mamy do czynienia z komputerem z wyższej półki.
Na wysokim poziomie, oprócz samych materiałów, stoi również ich wykończenie i spasowanie. Wyraźnych szczelin brak, nierówności brak, podobnie jak jakichkolwiek skrzypnięć czy pisków w trakcie eksploatacji. Wprawdzie w niektórych miejscach komputer można delikatnie ugiąć, ale trzeba przyłożyć do tego absurdalnie dużą siłę i raczej nie da się tego przypisać do żadnej codziennej sytuacji.
Nieco niepasującym elementem jest tutaj slot na rysik - nie dość, że wysuwa się go w dość dziwny sposób, to jest wykonany w wybitnie nieszlachetnego materiału. Do tego rysik nie trzyma się w nim na sztywno, a po prostu jest do niego częściowo "wrzucony". Wygląda trochę, jakby jego grubość miała być inna, albo ktoś na etapie projektowania się pomylił.
Niestety wszystko to nie oznacza, że komputer jest niezniszczalny. Przede wszystkim ekran, w przeciwieństwie do zwykłych laptopów, nie jest chroniony absolutnie żadnym fragmentem obudowy. Posiada wprawdzie nad sobą hartowane szkło, ale (jak zwykle!) od razu po trafieniu na testy i wyjęciu z pudełka posiadał na wyświetlaczu solidną rysę, co udowadnia, że daleko mu do pancerności. Rysuje się także… plastikowa zaślepka anteny NFC i nawet na torturach nie byłbym w stanie podać nawet prawdopodobnej sytuacji, kiedy mogło się to stać.
Na wszelki wypadek warto więc wyposażyć się w euti i dopiero wtedy wkładać komputer do torby czy plecaka, nawet jeśli posiada dedykowaną kieszeń na laptopa. Nigdy nie wiadomo, co może się stać, a 10 000 zł to jednak sporo pieniędzy za komputer.
Mobilność i wygoda użytkowania
Czyli dwie kwestie, gdzie Vaio Duo 13 ma najwięcej do udowodnienia i gdzie będzie mu bez wątpienia najtrudniej. Tym bardziej, że nie da się go jednoznacznie ocenić.
Powodem tego jest oczywiście jego hybrydowość i możliwość zrównoważenia praktycznie każdej wady w jednym trybie, zaletą w drugim. Tak, Duo 13 jest niesamowicie ciężki jak na tablet, i choć swoje ważę i swoje podniosę, trzymanie go bez żadnego podparcia w jednej ręce, szczególnie w poziomie, przez kilkanaście minut (do zdjęć) stawało się niesamowicie męczące. Trochę wygodniejsze jest trzymanie go jedną ręką w pionie, ale też nie ma cudów. Być może jeszcze kilka lat temu ludzie zachwycali się hybrydowymi komputerami ważącymi około 2 kg, ale to zdecydowanie już nie te czasy. Nie przy iPadzie Air o masie poniżej 0,5 kg.
Jeśli więc szukacie ultramobilnego tabletu, który przez 90% czasu będzie trzymany w jednej ręce, propozycja Sony zdecydowanie nie jest skierowana do Was. Z drugiej strony, jak na laptopa o tych wymiarach i wykonanym z takich materiałów, jest bardzo lekki. Jego masy nie odczujemy ani w torbie, ani tym bardziej w plecaku, ani też podczas przenoszenia pod pachą z miejsca na miejsce.
Tak samo z rozmiarami. Jeśli podchodzimy do Duo 13 jak do tabletu, to jest on ogromny, gigantyczny i większość osób, którym został pokazany w ostatnich tygodniach, stwierdziła, że jak na tablet jest po prostu za duży. I podczas używania jedną ręką bez podparcia i nawet podczas siedzenia czy leżenia – mamy wtedy bardzo blisko przed oczami bardzo dużą powierzchnię, którą dodatkowo nie zawsze łatwo obsłużyć jest palcem (a niektóre gesty Windows 8 wymagają przesunięcia przez całą szerokość ekranu…). Jedynym przypadkiem, kiedy całkiem wygodnie korzystało się z hybrydy Sony były momenty, kiedy leżał on po prostu na płasko na biurku – wtedy miało to jak najbardziej sens.
Ponownie, patrząc na Vaio Duo 13 jak na laptopa, wymiary są niemal idealne. Cienki, dobrze wyprofilowany i ogólnie niezbyt duży. Z łatwością zmieści się w każdej teczce, torbie czy plecaku i pozostawi sporo miejsca na inne bagaże.
Nie mamy bowiem do czynienia z tabletem z dołączoną na stałe klawiaturą, a z dość specyficznym komputerem z funkcją tabletu. Jeśli chcemy kupić Duo 13, musimy o tym koniecznie pamiętać. Nie łączy on niestety najlepszych cech obydwu produktów – bierze po prostu trochę z tego i tamtego, po czym łączy je, dość umiejętnie, ale jednak nie całkowicie idealnie.
Jeśli się uprzemy, możemy z niego zrobić urządzenie absolutnie do wszystkiego, zastępujące w pracy i w drodze normalnego laptopa, a w domu, na kanapie czy w łóżku – iPada czy inny podobny tablet. Niestety nie można powiedzieć, że w każdym z tych przypadków z osobna jest wygodniejszy od swojej konkurencji.
Niezależnie od tego, czy Duo 13 traktujemy jako tablet czy laptop, prawdopodobnie i tak znienawidzimy jego przyciski "tabletowe" do regulacji głośności. Kto w 10 na 10 przypadków wyczuje je bez obracania komputera, prawdopodobnie jest w stanie za pomocą swoich dłoni przewidywać również przyszłość i zakreślać same szóstki w Lotto.
Podzespoły i wydajność
Już patrząc na same parametry Vaio na papierze nie powinniśmy mieć wątpliwości co do tego, że dla większości zastosowań, jakie można znaleźć dla 13-calowego laptopa, wszystko będzie tak, jak powinno być.
W samej pracy systemu, nawet przy uruchomionych kilkunastu programach, trudno jest się oczywiście doszukać jakichkolwiek spowolnień, zawahań czy „czkawki”. Wszystko, od pulpitu, przez Modern, aż po aplikacje systemowe w obydwu trybach, działają jak najbardziej sprawnie.
Jak najbardziej satysfakcjonująca, również dzięki szybkiemu dyskowi SSD (rzeczywista pojemność 209 GB, na starcie wolne około 170 GB), powinna być również wydajność w nawet bardziej zaawanasowanych aplikacjach do obróbki grafiki czy nawet wideo. Prawdopodobnie każdy ma jednak świadomość, że pod żadnym pozorem nie jest to stacja robocza, nawet pamiętając o ich mobilnych odmianach. Jest to po prostu bardzo wydajny komputer, choć z typowo laptopowym procesorem i typowo laptopową, zintegrowaną kartą graficzną.
Trochę gorzej, ze względu na GPU, wygląda sprawa z grami. W starsze tytuły możemy wprawdzie grać bez najmniejszego problemu, nawet w natywnej rozdzielczości, ale z nowszymi tytułami tak łatwo już nie będzie. Przykładowo Metro 2033 przy domyślnych ustawieniach było może i dość grywalne, ale wiele ponad 20 klatek na sekundę nie wyciągało (przez większość czasu utrzymywało się nawet poniżej tej granicy).
Hałas i temperatura pracy
Na szczęście pod tym względem Duo 13 ma o wiele więcej wspólnego z tabletem niż ze starszymi laptopami. Jeśli wykorzystujemy go głównie do mniej lub średnio wymagających zadań, przez 95% lub nawet 100% czasu pozostanie absolutnie bezgłośny. Do tego stopnia, że można zapomnieć, że pod maską jest i7, a dookoła obudowy ponacinane są otwory na ujście gorącego powietrza.
Aby Vaio dał z siebie głos, trzeba go zapędzić do naprawdę poważnej pracy, takiej jak np. bardziej wymagająca gra czy obróbka wideo. Wtedy bardzo szybko przypomnimy sobie, z czym mamy tak naprawdę do czynienia, tym bardziej, że zagrzany laptop potrafi naprawdę głośno dawać o tym znać. Na szczęście intensywne wentylowanie trwa kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund i przeważnie wystarczy to do osiągnięcia odpowiedniej temperatury.
Podobnie jak w przypadku hałasu, tak i w przypadku temperatury Vaio zachowuje się bardzo kulturalnie. Przez większą część normalnej pracy pozostaje przyjemnie chłodny lub „obojętny”, jedynie w dolnej części potrafiąc zaznaczyć dość wyraźnie zwiększone obciążenie. Na szczęście pojawia się ono jedynie np. po długiej rozgrywce, znika dość szybko i nie zmusza do nagłego zrzucenia laptopa z kolan.
System i dodatki
Vaio Duo 13 oferowany jest domyślnie z 64-bitowym Windowsem 8.1 bez żadnej dopłaty. Za dodatkowe 209,99 zł możemy otrzymać wersję Pro lub… Pro + Clean Start, co według producenta oznacza:
Jeśli jednak nie zdecydujemy się na powyższą opcję, w pakiecie oprócz obowiązkowego Office 365 Home Premium Trial (1 miesiąc), otrzymamy McAfee, Live Safe (1 miesiąc), Adobe Photoshop Elements 12 oraz zestaw aplikacji tworzonych prawdopodobnie na zasadzie „Vaio/Sony/Intel + losowe słowo ze słownika języka angielskiego”. Mamy więc VAIO Care (Desktop i Moder), Muzyka Sony, Album Sony, VAIO Message Center, Vaio Movie Creator, PlayMemories Home, VAIO Control Center, Intel AppUp, Intel AT, Intel AT Service, Intel WiDi, Note Anytime for Vaio, a to tylko aplikacje, które mają swoje ikony na pulpicie Modern lub klasycznym. Oprócz tego jest jeszcze VAIO Active Clip, VAIO Xperia Link, VAIO Care Hardware Diagnostics Plugin, VAIO CPU Fan Diagnostic, VAIO Data Resource Tool, VAIO Image Optimizer, VAIO Improvement, VAIO Media Server Settings, VAIO Sample Music (?),VAIO Transfer Support, VAIO Update i FastAccess (logowanie do systemu za pomocą kamery). To też nie jest pełna lista!
Co najciekawsze, kiedy chciałem dokonać aktualizacji sterowników za pomocą jednej aplikacji – VAIO Update (oczywiście dostępnej z poziomu VAIO Care), ta… nie zadziałała. Spośród wszystkich wymienionych powyżej znajdzie się wprawdzie kilka naprawdę ciekawych i przydatnych (jak Note Anytime for Vaio), ale większość albo nie działa poprawnie, albo tak naprawdę nie wiadomo do czego służy.
Łączność
W tej kwestii Vaio ma wszystko, czego człowiek może potrzebować i jeszcze trochę więcej. Zaczynając od WiFi, przez Bluetooth, Miracast, WiDi, GPS, NFC aż po modem LTE (dostępny za dopłatą 600 zł). Co ciekawe, złącze karty SIM umieszczono na tylnej ściance fragmentu z ekranem.
Wbrew naszym obawom, nie mieliśmy większych problemów z żadnym ze standardów połączeń, wliczając w to WiFi, na które skarży się sporo użytkowników. Początkowo występowały trudności związane z korzystaniem z niektórych aplikacji systemowych, wliczając w to Windows Update, ale szybko okazało się, że jest to „znany problem” i został on zażegnany.
Bezproblemowo udało się także dokonać aktualizacji do Windows 8.1, gdzie WiFi nadal pozostało stabilne i miało całkiem dobry zasięg.
Nie udało się natomiast znaleźć zbytnio zastosowania dla NFC – w tym przypadku służy ono głównie do parowania urządzeń Bluetooth, takich jak słuchawki czy głośniki, których po prostu nie posiadam. Pozostaje jedynie wierzyć, że odpowiednio spełnia swoją rolę.
Multimedia
Vaio Duo 13 posiada trzy elementy, o których warto wspomnieć w tej kwestii - dwie kamery oraz głośniki. Te pierwsze można raczej określić jako przyzwoite - w sam raz sprawdzą się do prowadzenia rozmów przez Skype czy podobne aplikacje, natomiast do wykonywania zdjęć (pomijając już samą absurdalność tej czynności i kiepskie ulokowanie tylnej kamery) lepiej znaleźć sobie coś innego.
Głośniki natomiast sprawują się świetnie jak na laptopa i spokojnie wystarczą nam do oglądania filmów czy odsłuchiwania muzyki podczas pracy, jedzenia czy małej domowej imprezy. Cudów nie należy oczekiwać, ale nie jest ani trochę źle.
Bateria
Tutaj Sony wyraźnie stanęło na wysokości zadania, tym bardziej, że dzięki nowym podzespołom laptop czerpie tutaj wzór z „prawdziwych” tabletów multimedialnych. Oznacza to, że może nawet w stanie uśpienia być stale podłączonym do sieci, odbierać powiadomienia, wiadomości i podobne, nie zużywając przy tym praktycznie w ogóle baterii. W efekcie, bez całkowitego wyłączania, a po prostu blokując ekran tak samo jako np. w iPadzie, Vaio Duo 13 wytrzymał bez ładowania… ponad 48 godzin. Nie dwa dni z uruchamianiem raz na jakiś czas i wyłączaniem od razu, kiedy nie będzie potrzebny. Bez wyłączania!
Oczywiście były to dwa dni średnio intensywnego użytkowania. Jednak gdy obciążenie jest większe, Vaio wcale nie radzi sobie gorzej. W trybie mieszanym, obejmującym głównie połączenie z siecią, oglądanie kilku filmików, korzystanie z podstawowych aplikacji i ogólne zabijanie czasu praca, do ładowarki trzeba było podłączyć laptopa dopiero po około 11-12 godzin. W zależności od obciążenia i czasu pracy w uśpieniu, ten wynik może się znacząco poprawić, być może nawet docelowo (przy oszczędnym użytkowaniu) dociągając do 15 godzin obiecywanych przez twórców.
Przy zwiększeniu obciążenia oczywiście nie jest już tak pięknie - intensywna rozgrywka czy inne obciążające podzespoły zadanie i po nieco ponad 3 godzinach akumulator bardzo tęskni za kablem.
Spora bateria na szczęście również dość szybko się ładuje – mniej więcej 1% na jedną minutę.
Podsumowanie
Tak jak można się było domyślić, Vaio Duo 13 nie jest produktem łatwym do oceny, głównie przez fakt, że za 10 000 zł oczekujemy laptopa hybrydowego, łączącego najlepsze cechy obydwu tych gatunków. Tymczasem wcale tak nie jest - trudno jest też powiedzieć, że Duo 13 jest najlepszy osobno w kategorii laptopów czy w kategorii tabletów.
Połączenie tych dwóch, teoretycznie wcale nie odległych światów, okazuje się być zadaniem bardzo trudnym lub właściwie nawet niemożliwym do zrealizowania, jeśli za bazę obieramy sobie ekran o przekątnej ponad 13". Jako laptop, Vaio jest kompaktowy, lekki i poręczny. Jako tablet - ciężki, masywny i niespecjalnie wygodny. Jako laptop, brak możliwości odchylania ekranu, nawet przy jego doskonałych parametrach, praktycznie przekreśla go dla większości użytkowników. Jako tablet - zyskuje natomiast sporą przewagę nad lżejszymi konstrukcjami, w postaci świetnej klawiatury, solidnie przymocowanej do ekranu.
Być może, gdyby dało się regulować kąt odchylenia ekranu, ocena byłaby łatwiejsza - Duo 13 byłby wtedy świetnym laptopem, praktycznie bez żadnych poważnych kompromisów, z funkcjonalną w określonych przypadkach opcją transformacji w tablet. Tak się jednak nie stało.
Nie oznacza to oczywiście, że propozycja Sony nie ma żadnych zalet. Wręcz przeciwnie - ma ich całe mnóstwo, nawet poza już wymienionymi w podsumowaniu. Ogromna powierzchnia robocza ekranu, wydajność przekraczająca wymagania większości użytkowników, praktycznie wszystkie możliwe opcje łączności, kilka przyjemnych dodatkowych rozwiązań, doskonała jakość wykonania i genialny czas pracy na baterii przy tych wymiarach. Z całą pewnością istnieją osoby, którym takie połączenie przypadnie do gustu - nie każdy szuka połączenia iPada i ultrabooka w jednym - niektórym może właśnie chodzić o efektownego, atrakcyjnego, oryginalnego laptopa z ekranem dotykowym i niecodziennym sposobem składania. Z takimi właśnie opiniami można często spotkać się w sieci - Duo 13 kupują często osoby, które potrzebują dotykowego ekranu z opcją precyzyjnej obsługi piórem i dla nich zablokowanie na konkretnym nachyleniu jest bardziej zaletą niż wadą (standardowy ekran zawsze trochę przechyla się przy dotknięciu).
To wszystko sprawia, że Duo 13 aż chce się lubić, natomiast chwilę potem człowiek przypomina sobie o jego poważnych wadach. To nie jest laptop idealny, tak samo jak nie jest to tablet idealny. Być może jest jednak jednym z najlepszych połączeń tych dwóch produktów, na które obecnie stać twórców sprzętu? Jedno jest pewne - nie tylko cena, ale również możliwości, wady i zalety, sugerują, że zdecydowanie nie jest to sprzęt dla każdego.
Zalety:
- Atrakcyjny, ciekawy wygląd
- Świetna jakość wykonania
- Precyzyjny ekran, świetne kolory, spora powierzchnia robocza
- Dobra (choć mała) klawiatura
- Rewelacyjna bateria
- Bardzo dobra wydajność
- Ciekawe i solidne rozwiązanie rozsuwania ekranu
- Rysik w zestawie
- Dobre głośniki
- Niewielkie wymiary jak na laptopa
Wady:
- Brak możliwości regulacji kąta nachylenia ekranu
- Dziwne problemy z podświetleniem
- Za duży jak na "poręczny tablet internetowy"
- Bardzo wysoka cena
- Dziwne dodatki (slot na rysik)
- Bardzo mały touchpad
- Niewygodne tylne przyciski
- Karta graficzna raczej nie do najnowszych gier
- Mało miejsca na nadgarstki przy pisaniu