Technologia najdroższa od 13 lat – Nasdaq u progu 4000 punktów
Nie tylko bitcoin bije w ostatnich dniach rekordy, znacznie większy od niego rynek, jakim jest amerykańska giełda, również znajduje się na historycznych szczytach. Na Wall Street notowane są najbardziej innowacyjne spółki świata, a spora ich część wchodzi w skład indeksu Nasdaq, którego liderzy są dziś znacząco inni od tych przed dziesięcioma laty.
Światowych gigantów technologicznych i liderów innowacji najczęściej szukamy na giełdzie zwanej Nasdaq, uruchomionej w 1971 roku. To stosunkowo młody rynek jeśli weźmiemy pod uwagę, że nowojorska giełda powstała w 1817 roku (dla porównania warszawskie GPW uruchomiono w 1991 roku). Jak przystało na parkiet, na którym kwotowane są głównie spółki technologiczne, sam Nasdaq również jest innowacyjny, za czym przemawia choćby fakt, że nie jest on giełdą w powszechnym tego słowa znaczeniu, ale rozproszonym elektronicznym systemem handlu. Wejście na Nasdaq jest nadal prostsze - i co równie ważne - tańsze niż na tradycyjny parkiet, co jest szansą dla spółek, ale i dodatkowym ryzykiem dla inwestorów.
Dot-com bubble, czyli bańka internetowa
O bańce internetowej dużo się teraz mówi, a za oficjalną datę powrotu tego terminu na pierwsze strony mediów można uznać debiut Facebooka w 2011 roku. Cofnijmy się jednak najpierw do pierwszej, tej właściwej bańki internetowej, znanej na Zachodzie głównie jako dot-com bubble. Miała ona miejsce w latach 1995-2001 kiedy to inwestorzy oszaleli na punkcie Internetu. Zyskiwały ceny spółek, które nie tylko prowadziły działalność w Sieci, ale również tych, które deklarowały to w swoich planach. I nie chodzi tutaj tylko o nowe, innowacyjne i mocno technologiczne przedsiębiorstwa. W szczycie bańki nawet fabryka ziemniaków po komunikacie o planach wejścia w Internet (cokolwiek to mogło znaczyć) zyskiwała na wycenie. Inwestorzy wybiegali daleko w przyszłość, snując wizje, które nie mogły się ziścić w tak krótkim czasie.
Wspólny mianownik do wzrostów, jakie teraz obserwujemy na giełdzie, stanowi udział funduszy Venture Capital, agresywnie inwestujących w projekty, które dopiero w przyszłości mają szansę przyniesienia ponadprzeciętnych zysków. Dziś na topie są przede wszystkim social media i panuje zasada, że jeśli nasza usługa ma miliony użytkowników to nie potrzebujemy modelu na zarabianie. Wyraźnie widać tutaj analogię do końca lat 90. Wycena biznesu, który nie przynosi obecnie istotnych przychodów jest szczególnie trudna i wymaga dużej znajomości rynku i jego wyczucia. Sukces oczywiście jest możliwy, ale udaje się tylko nielicznym.
Dekada to wiek w technologiach
Jak wiele zmieniło się na światowej arenie gigantów technologicznych widać w porównaniu liderów giełdy Nasdaq. Trzynaście lat temu, w szczycie bańki dotkomowej, główny udział w indeksie Nasdaq Composite miały następujące spółki:
Obecnie skład ten jest niemal zupełnie inny, dawni liderzy zostali zdetronizowani, ale nadal trzymają się w czołówce:
Na prowadzenie wyszły dwa czarne konie – Apple i Google. Jeszcze lepiej zmiany w tym indeksie widać na grafice przygotowanej przez Wall Street Journal. Apple Inc. mające w 1999 roku raptem 0,31 proc. udziału w indeksie w niewiele ponad dekadę zdołało zwiększyć swoją wagę do blisko ośmiu procent, czyli ponad 25 razy.
Zmiany te pokazują jasno, że 13 lat temu inwestorzy nie mylili się, że Internet i biznes mobilny będzie tym sektorem, który rozwinie się gwałtownie. Mylili się natomiast w doborze konkretnych spółek, które zyskają na boomie nowych technologii oraz w określeniu jak długo on potrwa.
Czy dominacja technologii się kończy?
Powrót do maksimów indeksu Nasdaq Composite, ustanowionych w 2000 roku na poziomie 4000 punktów, zajęło tej giełdzie 13 lat. Obecnie zarówno szeroki indeks S&P500, jak i przemysłowy Dow Jones znajdują się na historycznych maksimach, więc w tym ujęciu wyżej niż Nasdaq, któremu do rekordów brakuje jeszcze niecałych 20%.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim część spółek technologicznych postanowiło wybrać na swój debiut inną giełdę niż Nasdaq. Koronnym przykładem jest tutaj Twitter, który wybrał nowojorską giełdę, głównie z uwagi na kłopoty Facebooka debiutującego na Nasdaqu. Warto mieć również na uwadze fuzje i przejęcia, które mogły ściągnąć spółki z danej giełdy na inną. Spośród branż, w których jest najwięcej debiutów, walka o palmę pierwszeństwa toczy się pomiędzy sektorem technologicznym, finansowym i medycznym.
Na uwagę zasługuje również fakt, że pomimo giełdowej fascynacji social media topowe spółki z Nasdaq to nadal przedsiębiorstwa, które faktycznie coś produkują, a nie jedynie odmieniają przez przypadki zaangażowanie użytkowników i snują wizje korzyści z ich posiadania. Czy tak samo będzie za kolejne 10 lat? Inaczej – czy za 10 lat większy udział w indeksie będzie mieć Facebook i Twitter czy Microsoft i Apple? Dla mnie odpowiedź jest oczywista.
Przemysław Gerschmann - Założyciel Equity Magazine, analityk inwestycyjny w globalnym banku. Pasjonat rynków finansowych, biegacz długodystansowy, wielbiciel południowych Włoch i fan książek Murakamiego.
Zdjęcie Make money with internet: green key with dollar bills icon on laptop keyboard pochodzi z serwisu Shutterstock