Twitter nie zarobił jeszcze ani jednego dolara. W całej swojej historii
Wybierający się na giełdę Twitter po raz pierwszy w historii upublicznił swoje dane finansowe, którymi… wprawił w osłupienie komentatorów. Wszyscy spodziewali się bowiem czegoś znacznie lepszego.
Obok Facebooka, Twitter to największa gwiazda społecznościowego internetu. Jego wpływ na media i obieg światowej informacji jest kolosalny. Jeśli można wymienić tylko jeden powód, dla którego z jednej strony padają drukowane media informacyjne, a z drugiej kompletnie przeobraża się charakter zawodu dziennikarza, to byłby to właśnie Twitter. 140-znakowa informacja, czyli sól Twittera, ma gigantyczny potencjał - potrafi obalać rządy, drenować miliardy dolarów z wartości największych spółek świata czy wywoływać skandale obyczajowe.
Tymczasem patrząc na biznes, który Twitter aktualnie generuje, jest więcej niż oczywiste, że to przeciętna, by nie powiedzieć mała, przeciętna spółka. I to zarówno pod względem finansowym, jak i liczby użytkowników. 218,3 mln użytkowników - tyle osób miesięcznie odwiedza Twittera, z czego 164 mln, czyli 75% na urządzeniach mobilnych. Każdego dnia z Twittera korzysta ponad 100 mln osób.
To dużo i mało zarazem.
Dużo, gdyż 100 mln dziennie czy niecałe 220 mln miesięcznie to bez wątpienia potężna armia użytkowników, nieosiągalna dla wielu globalnych serwisów internetowych. Mało, gdy weźmiemy pod uwagę medialny wydźwięk Twittera, który wydawał się serwisem globalnym o zasięgu zbliżonym do największych sieci społecznościowych. Tymczasem to nie tylko o 75% mniej od Facebooka, z którym przecież niewiele jak dwa lata temu Twitter miał bezpośrednio konkurować, ale także niewielki ułamek globalnej społeczności internetowej szacowanej dziś na ok 2,5 mld.
Wydaje się więc, że w ujęciu globalnym Twitter jest więc taki jak… w Polsce - niby głośny, niby opiniotwórczy i występujący często jako generator newsów, skandali i dyskusji, a w gruncie rzeczy elitarny i niszowy.
Czy na takiej pozycji można robić biznes?
Twitter wybiera się po 1 mld z giełdy, co sugeruje, że spółka zamierza spieniężyć mniejszą część swoich udziałów, gdyż aktualnie wycenia się na 9,7 mld do. To niewiele w porównaniu do tego, z jaką wyceną na giełdę ruszył Facebook wyceniając się na okrągłe 100 mld dol. I taki realizm we własnej ocenie Twittera wydaje się być całkiem dobrze umocowany. Mimo przychodów, które podwoiły się w pierwszych sześciu miesiącach 2013 r. do ok 254 mln dol., Twitter jest wciąż nierentowny, a strata netto wzrosła w pierwszej części roku o 40% do 69 mln dol. Co więcej, mimo faktu, że 3/4 użytkowników pochodzi spoza Stanów Zjednoczonych, to aż 75% przychodów pochodzi z amerykańskiego rynku. To dowodzi jak niedojrzałą spółką pod względem biznesu wciąż jest Twitter - mimo ponad 7 lat obecności w Sieci, firma nie potrafi wystawić biznesowego nosa poza macierzysty rynek.
Ujmijmy to w inne słowa, bo to ważne: Twitter nie zarobił jeszcze ani dolara w całej swojej historii, a wielkość strat rośnie aktualnie w tempie 40%.
Cóż, nie wygląda to na najlepiej zarządzaną spółkę świata.
Oczywiście zaraz znajdą się mędrcy, próbujący dowodzić, że nie da się dziś zrobić rentownego globalnego biznesu internetu społecznościowego w krótkoterminowym ujęciu, jednak mechanizm wrzucania na giełdę nierentownych spółek, z jakiejkolwiek branży, nie jest do końca zdrowy.
Z perspektywy Facebook wygląda lśniąco
Patrząc na nad wyraz przeciętne liczby wybierającego się na giełdę Twittera, warto przypomnieć sobie z jakiej perspektywy po IPO szedł Facebook. Miał 3,7 mld do. przychodu, przy okrągłym miliardzie zysku. Miał też 845 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. To znacznie lepsze dane praktycznie pod każdym kątem od Twittera, mimo to panowało wtedy powszechne rozczarowanie liczbami Facebooka, co skutkowało głośnymi protestami przeciwko przewartościowaniu Facebooka.
Rodzaj biznesu
Tak jak zdecydowana większość serwisów internetowych, Twitter zarabia głównie na reklamie, choć patrząc na niewielkie w porównaniu do Facebooka liczby można raczej wątpić w gigantyczny potencjał reklamowy mikroblogingowego serwisu. W końcu na polu reklamy internetowej Twitter konkuruje głównie właśnie z Facebookiem, a fakt, że większość osób korzysta z Twittera za pośrednictwem urządzeń mobilnych stawia serwis zarządzany przez Dicka Costolo w niezbyt ciekawej sytuacji właśnie w konfrontacji z Facebookiem, który swój biznes buduje dziś głównie na mobile'u.
Twitter ma jednak drugą biznesową nogę, co się chwali. 15% przychodów w pierwszym półroczu 2013 r. wygenerowane było ze sprzedaży licencji na analizy tweetów i trendów społecznościowych. 15% to niewiele, ale jednak coś, na czym warto opierać swoje przyszłe działania. Jeśli nie na reklamie, to właśnie na sprzedaży big data Twitter może w przyszłości zarabiać. Jest jednak warunek konieczny, by tak się stało - Twitter musi zwiększać swój zasięg.
Mimo wszystko rozczarowanie
W ogólnym ujęciu dokumenty przedgiełdowe Twittera rozczarowują. Pokazują bowiem spółkę, która nie jest w stanie przekuć swojego globalnego sukcesu wizerunkowego zarówno na twardą gotówkę, jak i na realnie globalny zasięg. Jeśli Facebook miał kłopoty przez pierwszy rok swojej giełdowej obecności, to aż strach pomyśleć ile potrwają ewentualne problemy Twittera.
Zdjęcie LONDON - JULY 31: Social networking and microblogging site pochodzi z serwisu Shutterstock.