REKLAMA

Drukowana broń jednak zakazana. Jej twórca może ponieść karę

Kilka dni temu cały świat usłyszał o Codym Wilsonie, założycielowi firmy Defense Distributed oraz projektanta broni, którą każdy będzie mógł wydrukować na swojej drukarce 3D. Najprawdopodobniej nie stanie on się milionerem, gdyż jego firma została zamknięta przez Departament Obrony.

Drukowana broń jednak zakazana. Jej twórca może ponieść karę
REKLAMA

Dla tych, którzy przez tydzień stali w korku w Łomiankach (podobno rekordy dochodzą do 3 lat) i dopiero wrócili z majówki, przypominam, że Wilson stworzył broń Liberator. Oprócz tego, że możliwe było jej samodzielne wydrukowanie (składała się z 16 podzespołów), była też przystosowana do strzelania standardowymi pociskami. Pistolet miał wymienny magazynek, więc możliwe było używanie pocisków różnych kalibrów.

REKLAMA

Pierwsze testy Liberatora nie poszły tak jak powinny. Podczas pierwszej próby okazało się, że drukowana broń nie ma celności, z kolei podczas kolejnej broń nie wystrzeliła i eksplodowała. Jednak jego twórcy zapewniali, że cały czas będą starali się go ulepszać i tworzyć działające wersje broni. Projekt cieszył się dużym powodzeniem, gdyż został pobrany przez internautów 100 000 razy. Teraz już jest to niemożliwe, gdyż na żądanie Departamentu Obrony wszystkie pliki zostały usunięte. Teraz odbędzie się śledztwo, które ustali, czy firma Defense Distributed nie naruszyła prawa eksportu broni.

Nie jest to jednak jasne. Z strony można nieco pokrętnie ustalić winę Wilsona (w końcu rozdawał ideę broni i plany jej stworzenia), z drugiej strony Cody Wilson to student prawa i dosyć trudno jest uwierzyć, że zaczął tak niebezpieczną zabawę bez wiedzy o jej ewentualnych konsekwencjach. Powinien wiedzieć, że zainteresują się nim służby nie tylko z powodu samego faktu drukowania broni.

Chodzi przede wszystkim o to, że broń ta jest zbudowana z plastiku i bardzo łatwo jest ją zniszczyć po popełnieniu przestępstwa. Znalezienie sprawcy niedozwolonego czynu jest tym trudniejsze, że broń nie ma numerów seryjnych. Wyjątkowo niebezpieczny jest też fakt, że broni tej nie wykrywają wykrywacze metalu. Oznacza to, że pistolet taki można bez problemu wnieść na pokład samolotu i w powietrzu dokonać zamachu terrorystycznego.

Jeśli okaże się, że Wilson złamał prawo, zapewne na długi czas trafi do więzienia. Nie jest to jednak najgorsze, co mogłoby go spotkać. Warto przypomnieć, że prawo amerykańskie pozwala na zastrzelenie swojego obywatela za pomocą drona, jeśli nie ma możliwości schwytania go. Tak stało się między innymi z Amerykaninem mieszkającym poza granicami Stanów, który został zabity po zamieszczeniu w sieci przepisu na stworzenie bomby przy użyciu składników dostępnych w każdym domu.

REKLAMA

Trzeba przyznać, że drukarki 3D są odpowiednikiem nagrywarek, tylko mogą służyć nie do nielegalnego kopiowania oprogramowania, a produktów takich jak odzież, ozdoby, naczynia i wiele innych. Gdy dochodzi do tego możliwość drukowania broni, widzimy, że mamy do czynienia z naprawdę niebezpiecznym narzędziem, które może być niedopuszczone do użytku domowego. Zapewne ze sprzętu takiego będą chcieli korzystać nie tylko zwykli zjadacze chleba, ale też terroryści oraz margines społeczny.

W takich momentach sam zastanawiam się, czy warto zakazać posiadania drukarek 3D, czy może lepiej pozwolić na ich używanie w każdym domu. Co jest ważniejsze: wolność czy bezpieczeństwo?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA