Chameleon Launcher na Androida - kapitalny pomysł, ale "jeszcze nie teraz"
Przez cztery lata przygody z Androidem testowałem tych launcherów - nie licząc domyślnych - z pięć. Nie będę Was oszukiwał, że z "niejednego launchera Angry Birds uruchamiałem", ale wszystkie one były oparte na niemal identycznych mechanizmach działania. Chameleon jest czymś (dla mnie przynajmniej) zupełnie nowym.
Nakładka stanowi swego rodzaju most pomiędzy rozwiązaniami z mobilnych Windowsów i systemu widgetów w prawdziwym Androidzie. Od strony wizualnej wygląda to niezwykle atrakcyjnie. Oczywiście przy założeniu, że jesteśmy w stanie zapełnić przynajmniej jeden ekran różnymi widgetami. Te są - wiadomo - podstawowe: facebook, twitter, Gmail, RSS, ustawienia telefonu, pogoda i kilka utrzymanych w podobnym tonie.
Od strony estetycznej taki launcher to rewelacja. Oczywiście pierwszy zachwyt mija po kilku dniach i wówczas zaczynamy dostrzegać pewne wady tego typu rozwiązania, momentami nie do końca idealne wyrównanie widgetów w tej klockowej konwencji czy zaczepianie o nie palcem, od czasu do czasu, podczas zmiany ekranów.
Estetyka jest największym atutem Chameleon Launchera, niewątpliwie też fundamentem jego obecności jest funkcjonalność. To zdecydowana próba oparcia systemu operacyjnego na widgetach, która ikony aplikacji zrzuca na drugi plan. Ja osobiście na co dzień z widgetów nie korzystam wcale, w związku z czym dla mnie funkcja jest tylko umiarkowanie atrakcyjna, ale zwolennicy tego typu rozwiązania powinni zacząć monitorować.
Od strony technicznej o launcherze należy mówić ze zdecydowanie większą ostrożnością. Początkowo był dostępny tylko na tabletach, a w wersji na telefony komórkowe wymaga jeszcze dopracowania. Tutaj należy zwrócić uwagę przede wszystkim na fakt, że nawet na stosunkowo mocnym smartfonie (HTC One X) działał dość mozolnie, a na pewno wolniej od czystego HTC Sense czy Nova Launchera, którego używam i przy którym zdecydowałem się pozostać.
Prócz bardziej mozolnego funkcjonowania, zupełnie obok, Chameleon Launcher łapie też małe przycinki, przywieszki, czasem widgety nie doczytują danych, a z logowaniem do twittera miałem cały czas pewne problemy. Generalnie logowanie do strategicznie kluczowych przecież usług, przechodzące przez stronę główną producenta aplikacji, budzi pewne obawy z mojej strony.
Chameleon Launcher to być może jeden z najważniejszych głosów w kwestii "Androidów alternatywnych" przed erą Facebook Home. Obecnie aplikacja nie jest jednak doskonała, a to przecież nie jest gra czy wyniki meczów, by przymykać oko na rozmaite niedoróbki. Co więcej, Chameleon Launcher kosztuje około 10 złotych i na chwilę obecną uważam, że można wydać te pieniądze w Google Play lepiej.
Natomiast fani widgetów powinni mieć ten projekt na oku.