Darmowe e-podręczniki w szkołach już za 2-3 lata
Żyjemy w czasach cyfryzacji. Za parę tygodni w niektórych rejonach naszego kraju zostanie wyłączona telewizja analogowa, na szeroką skale przechodzimy z dystrybucji multimediów na nośnikach fizycznych do dystrybucji cyfrowej, czcigodni posłowie korzystają z iPadów, by przeglądać potrzebne dokumenty - nic więc dziwnego, że wkrótce nastąpi także digitalizacja podręczników. Ponoć szykuje się prawdziwa rewolucja w szkolnictwie, ale czy na pewno?
Dziennik Internautów donosi o planach Ministerstwa Edukacji Narodowej względem e-podręczników. Jeszcze w tym miesiącu powinniśmy poznać partnerów tego projektu, a do końca roku zostaną z nimi podpisane odpowiednie umowy. Już na starcie przyszłego roku szkolnego powinny być gotowe trzy próbne podręczniki do matematyki oraz beta wersja internetowej platformy epodreczniki.pl. Rok później mają pojawić się już gotowe podręczniki. W sumie do czerwca 2015 ma powstać 18 e-podręczników do 14 przedmiotów.
Szczególnie ważnym elementem cyfryzacji szkolnictwa jest fakt, że podręczniki te mają być darmowe zarówno dla uczniów jak i nauczycieli. Cały projekt realizowany jest przez Ośrodek Rozwoju Edukacji, a partnerem technologicznym jest Poznańskie Centrum Superkomputerowe-Sieciowe.
Jak e-podręczniki będą wyglądać dowiemy się zapewne we wrześniu 2013 albo jeszcze później. Na razie program cyfrowej szkoły pozostawia więcej pytań, niż odpowiedzi. Osobiście jestem niemal pewny, że wydawnictwa będą robić wszystko, by projekt opóźnić lub nie dopuścić do masowego wdrążenia. Rynek szkolnych podręczników to prawdziwa żyła złota. Co roku wychodzą nowe wydania i trudno jest odsprzedać materiały dydaktyczne młodszym rocznikom.
E-podręczniki same w sobie są świetnym pomysłem - jeśli byłyby dobrze zrobione i darmowe dla uczniów, to byłoby wspaniale. Niestety obawiam się, że w naszym kraju ktoś będzie chciał na tej cyfryzacji zrobić interes życia, chociażby przy wyborze urządzeń, na których te e-podręczniki miałyby być uruchamiane.
Robert Drózd z Świata Czytników odnalazł niemiecki tablet, który świetnie nadawałby się dla szkolnictwa. Txtr beagle ma kosztować nie więcej niż 20 euro, czyli 82 złote – tyle co zestaw książek do języka angielskiego. W środku 5-calowy ekran e-ink o rozdzielczości 800x600 pikseli, łączność bluetooth do wgrywania książek oraz pamięć o wielkości 4GB. Zamiast akumulatora, źródłem enegii mają być dwie baterie AAA. Łączna waga 128g.
Gdyby MEN pokryło koszty przygotowania i dystrybucji e-podręczników - a właśnie takie proste e-czytniki były jednorazowym kosztem rodziców na 3 czy nawet 6 lat - to sytuacja byłaby znacznie korzystniejsza niż teraz. Choć oczywiście na takiej uldze dla rodzinnych funduszy, duże wydawnictwa by ucierpiały.
Prędzej czy później e-podręczniki trafią do szkół, nawet najmłodsze dzieci na zajęciach będą korzystały z dobrodziejstw technologicznych. Oby jednak osoby, które będą odpowiedzialne za wdrażanie takich projektów robiły to z głową. Od systemu edukacji w znaczącym stopniu zależy przyszłość naszego społeczeństwa.