GG na Maka - daje radę, ale…
No to doczekaliśmy się po tylu latach. Pamiętam, że będąc jeszcze redaktorem MyApple (odszedłem w 2008 r.) pojawiały się informacje o rychłym debiucie Gadu Gadu na Mac OS X. Wtedy używałem jeszcze na co dzień polskiego komunikatora (z bardzo prozaicznego powodu - moi znajomi go używali). Potem, gdy premiery klienta Gadu-Gadu na Maka nie było, przerzuciłem się na Skype'a i Gtalka, ostatnio w połączeniu z czatem Facebooka.
W międzyczasie docierały oczywiście do mnie informacje o tym, jak Gadu-Gadu się zmienia na gorsze. Że przesyt reklamowy. Że wygląd nie ten. Że częste zwiechy i takie tam. Dzisiaj, nieco z sentymentem i trochę z blogerskiego obowiązku - bo GG raczej nie jest mi dziś niezbędny do życia - pobrałem wersję beta i zainstalowałem. I…, przeżyłem małe deja vu. GG na Mac OS X wygląda bardzo podobnie do tego, jak komunikator wyglądał na Windowsie, gdy go opuszczałem w 2007 r.
Zacznijmy jednak od początku. Dawno nie korzystałem z GG, więc jestem w stanie zrozumieć, że po wpisaniu swoich archiwalnych danych system prosi mnie o aktualizację podstawowych informacji o mnie, jak również o zmianę hasła. Trochę mniej podoba mi się, że dostawca komunikatora prosi nie tylko o zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych, ale także na zgodę na otrzymywanie informacji handlowych pochodzących od GG Network SA i… "innych osób na zasadach opisanych tutaj". Nie klikałem w "tutaj", ale domyślam się o co chodzi. Gdybym nie robił tego dla celów testu, to pewnie w tym momencie przerwałbym instalację, ale… - pomyślałem sobie - dam polskiej firmie na mnie zarobić :)
Po przebrnięciu przez formalności, dotarłem do podstawowego interfejsu użytkownika programu, który wydał mi się bardzo znajomy. Gdyby nie ticker z wiadomościami z serwisu gadu-gadu.pl, to w zasadzie wygląd aplikacji byłby identyczny z tym, co pamiętam z Windowsa w 2007 r. Całkiem przyjemnie - pomyślałem.
Problem w tym, że nie miałem z kim przetestować czata, bo nikogo z moich znajomych nie było online. Zadzwoniłem więc po Mamę by się włączyła. W czeluściach swojego Sony Vaio odnalazła Gadu-Gadu i chwilę pogawędziliśmy. Również całkiem przyjemne doznanie - panel konwersacji wyskakuje poza okno z listą kontaktów i wygląda dokładnie tak, jak go zapamiętałem. Czat działa bezproblemowo.
I w zasadzie tyle. Komunikator to dla mnie komunikator - ma służyć do szybkiej komunikacji pomiędzy użytkownikami. W przypadku GG na Mac OS X jest schludnie, przyjemnie, nic mi tu nie przeszkadza, reklam nie widzę, komunikacja odbywa się płynnie. Nie korzystam z dodatkowych opcji w tego typu programach, więc na stacje radiowe w GG tylko rzuciłem okiem.
Nie ma się więc do czego przyczepić. No, może poza jedną fundamentalną kwestią - na GG nie ma już moich znajomych. Wtedy - w 2008 r., gdy na Gadu-Gadu na Maka z utęsknieniem czekałem, jeszcze byli. Dziś są na Facebooku, Skypie i Gtalku.