Instrukcje obsługi przeżytek, który trzeba dostosować do nowych realiów
Przepisy i część wymagają dodawania instrukcji obsługi do produktów od farby do włosów po samochody czy jeszcze bardziej skomplikowane maszyny. Do telewizorów,telefonów czy komputerów dostajemy niekiedy grube książki z informacjami we wszystkich możliwych językach świata i jeśli zakupy zrobiliśmy na Allegro to często nie będzie tam naszego ojczystego języka. Jednak czy je czytacie ?
Zdarza mi się przeglądnąć instrukcje do innych urządzeń, niż sprzęt IT ale też raczej nie zagłębiam się w lekturę w przypadku sprzętu komputerowego, smartfonów czy sprzętu RTV - natychmiastowo odrzucam sprzęt do którego uzyskam dostęp do podstawowych funkcji dopiero po lekturze intstrukcji obsługi. Może to wina pokolenia podwójnego kciuka. Dla mnie multitouch czy same telefony (poza wszystkimi niedotykowymi modelami Sony Ericssona) są intuicyjne, w niektórych modelach potrzebuje kilku chwil na odnalezienie się, jednak czy to ficzerfon, Android, Windows Ohone czy iOS problemów z nawigacją nie ma.
Problem w tym, że i mało doświadczeni niechętnie sięgają po instrukcje lub niejasno są w nich wykazane niektóre atrakcyjne funkcje. Tu mimo wszystko warto przytoczyć przykład urządzeń Apple, gdzie instrukcje w przypadku urządzeń mobilnych nie są zbyt długie i ograniczają się do podstawowych informacji, natomiast wielu z nas spotyka na swojej drodze posiadaczy tego sprzętu czy smartfonów z Androidem bez jakiejkolwiek zainstalowanej dodatkowej aplikacji.
Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłyby wskazówki typu tips&tricks pojawiające się na ekranie. Już teraz niektórzy producenci telewizorów zamieszczają instrukcję wprost z telewizora oraz obszerne opisy przy każdej funkcji w ustawieniach. Te opisy umieszczone w iOS dla średnio zaawansowanego użytkownika są tylko drobną podpowiedzią pomagającą się zorientować w dostępnych funkcjach. Natomiast mniej zaawansowani muszą sięgać do sieci po ponad 200 stronicową, rzeczywiście wyczerpującą instrukcje obsługi. Pytanie czy rzeczywiście to zrobią.
Należy również zwrócić uwagę, że problem ten po części w przypadku Apple leży po stronie braku oficjalnych sklepów z barem geniuszy oraz mentalności Polaków, którzy boją się pytać. Szczęściem jest, że większość urządzeń posiada bardzo intuicyjny interfejs, a zmiany z sezonu na sezon nie są zbyt rewolucyjne. Jednak iPady czy inne urządzenia będą trafiały do coraz szerszego grona i to nie tylko młodszych osób ale też i starszych.
Dlatego tak ważne jest stworzenie alternatywnych sposobów na ukazywanie nowych funkcji w urządzeniach czy ogólnych opcji z nich korzystania. W końcu nie każdy użytkownik sprzętu Apple, Google czy nowinek wprowadzonych na Facebooka ogląda prezentacje ukazujące nowe rozwiązania.
Szczerze nie mam pomysłu jak powinno to prawidłowo wyglądać, czasami Facebook w krok po kroku wyjaśnia nowe funkcje, jednak później wprowadza nowe znienacka, zabiera je i wprowadza ponownie itd. Zresztą sami zapewne wiecie, o ile korzystacie.
Tu też warto wrócić do niedawnego tekstu Ewy Lalik, która pisała o problemie edukacji informatycznej. Niby każdy potrafi zajrzeć na fejsa czy pobrać plik z Chomukuj.pl, ale problemy zaczynają się choćby przy podstawowych skrótach klawiszowych czy opcjach menu.
Pewne jest, że w najbliższym czasie będzie musiało dojść do udoskonaleń w tych rozwiązaniach i nie wystarczą do tego dyrektywy unijne, ale chęci producentów, dystrybutorów, a także samych użytkowników.