Sprawa iPoda toucha
Sprawa braku kamery w najnowszej odsłonie iPoda toucha urosła do miana sporej debaty medialnej, w której dosłownie każdy ma coś do powiedzenia. Jedni utyskują Apple, że ukrywa prawdziwe powody dlaczego kamera w nowym touchu się nie pojawiła; inni przyjmują linię Apple'a twierdząc, że ze względu na pozycjonowanie nie potrzeba temu produktowi takiej funkcjonalności. Prawda leży zapewne gdzieś pośrodku.
Podczas ostatniego keynote na konferencji "It's Only Rock and Roll" Apple zaprezentowało odświeżoną linię swoich odtwarzaczy multimedialnych. Kamerka wideo dołączona do nowej odsłony iPoda nano urosła nawet do miana słynnego "one more thing" Steve'a Jobsa. Z pełnym zrozumieniem przyjęto także obniżkę cen iPodów touch, co z pewnością wymusili konkurenci, którzy nie próżnują starając się przygotowywać produkty, które mniej lub bardziej kopiują styl topowych aktualnie iPodów Apple'a oraz kurczący się rynek odtwarzaczy mp3 skutkujący pierwszymi w historii kwartalnymi spadkami sprzedaży tychże gadżetów.
Jednakże brak kamery w nowym iPodzie touch rozjuntrzyło blogosferę. Niektórzy posunęli się nawet do nazwania przedstawicieli Apple "leniwymi" i "obrażającymi swoich klientów". Szybko przypomniano sobie o doniesianiach na krótko przed keynote Jobsa mówiących o tym, że planowana kamera w touchu wypadła w ostatniej chwili ze względu na niezadawalające wyniki testów. To może być potwierdzone faktem, iż po rozebraniu na części nowego iPoda touch przez specjalistów z iFixIt znaleziono w nim miejsce na kamerę wideo.
W rozmowie z Dave'm Pogue z "New York Times" Steve Jobs dowodził, że touch nie potrzebuje nowych funkcjonalności, lecz obniżki cen, aby każdego było na niego stać. Stać po to, aby cieszyć się tym, czym finalnie iPod touch się okazał - przenośną konsolą do gier. A okazał się maszyną do gier - według słów Jobsa - dopiero niedawno, kiedy konsumenci zaczęli mówić Apple: "nie wiecie so macie - to świetna maszyna do gier, z dotykowym ekranem, akcelerometrem, itd". Więc Apple, posłuszne głosowi z rynku, zaczęło pozycjonować iPoda touch właśnie w segmencie przenośnych konsoli do gier.
Jakkolwiek odpowiedź Steve'a Jobsa jest wymijająca (choć to raczej nie kłamstwo, jak próbują argumentować niektórzy), to mówi ona wiele. Aby dobrze zrozumieć zakamuflowany przekaz prezesa Apple'a trzeba wrócić się do ostatniej konferencji finansowej firmy i stwierdzenia, że sprzedaż iPhone'ów kanibalizuje sprzedaż iPodów. To odważne wyznanie Apple, które niesie za sobą pewne konsekwencje. Między innymi te związane z iPodem touch.
Trzeba zrozumieć, że najważniejszym aktualnie produktem Apple'a jest iPhone. Produkt ten jest jednym z liderów rynku smartfonów, który dynamicznie pobudza się do życia kosztem między innymi rynku odtwarzaczy mp3, który jest już w fazie schyłkowej (bezdyskusyjnym liderem jest tam Apple - jak podał Phil Schiller podczas ostatniego keynote - do niego należy 73,8% rynku). Aby iPhone był ciągle w tak dynamicznej fazie wzrostu jak dotychczas, musi on być dużo bardziej atrakcyjny niż iPod touch. Jednym z najważniejszych handicapów zakupowych nowego iPhone'a 3GS była możliwość nagrywania sekwencji wideo. Jeśli nowy touch dostałby tą samą funkcjonalność, na dodatek za mniejsze niż dotychczas pieniądze, to zdobyłby sporą przewagę nad swoim nieco bardziej wypasionym bratem.
Od początku kohabitacji iPhone'a z iPodem touchem Apple stara się, aby ten pierwszy był o krok do przodu przed tym drugim. Do czasu kiedy touch dostanie swoją kamerkę wideo, to iPhone cieszył będzie swoich użytkowników innymi funkcjami, których próżno szukać będzie w touchu. Czemu więc iPod nano dostał kamerę, skoro touch go nie dostał? Z prostego powodu - nano nie kanibalizuje sprzedaży iPhone'a.