Podstawowe źródło wiedzy dla młodych do 15 lat? TikTok. Do 25 lat? Instagram. Nie jest dobrze
Młodzież nie uznaje tradycyjnych mediów za wartościowe. Nie potrafi też odróżniać rzetelnych źródeł od plotkarskich. Przepływem informacji, podkreślaniem istotności danych zdarzeń, zajmują się socialmediowe algorytmy. A te nie są nastawione na rzetelność, a na konsumpcję.
Ofcom to brytyjski organ państwowy, kontrolujący i nadzorujący tamtejszy rynek mediów i telekomunikacji. Prowadzi też cykliczne badania rynkowe, by ułatwić działającym na terenie kraju przedsiębiorstwom zrozumienie rynku. Najnowsze badanie Ofcomu, dostępne nieodpłatnie w Internecie, dotyczy sposobu, w jaki konsumowane są wieści z kraju i ze świata.
Jeżeli brytyjski rynek nie jest drastycznie odmienny od pozostałych europejskich i światowych, to rysuje się dość niepokojąca wizja. I wcale nie chodzi o niechęć starych dziadów do nowego formatu mediów.
TikTok to główne okno na świat dla dzieci. Te pozostałe raczej też nie zachwycą ich rodziców.
Według badania Ofcomu, aż 28 proc. dzieci w wieku 12-15 lat używa TikToka jako główne źródło informacji o wydarzeniach w kraju i na świecie. Na drugim miejscu ex equo znajdują się YouTube i Instagram (25 proc.). Dopiero na trzecim miejscu znajduje się telewizja BBC, czyli brytyjski odpowiednik naszego TVP. Problem zresztą nie dotyczy tylko najmłodszych.
To samo badanie wykazuje, że osoby w wieku 16-24 lat o 30 proc. chętniej czytają newsy z mediów społecznościowych niż osoby od nich starsze. Tylko 6 proc. z tej grupy wiekowej udaje się na tradycyjne portale prasowe (26 proc. z grupy starszych osób). Na pierwszym miejscu w tej grupie wiekowej jako źródło informacji znajduje się Instagram (44 proc.). Na drugim miejscu ex equo telewizja BBC i Facebook (33 proc.).
Nawet dorośli zaczynają się przekonywać do mediów społecznościowych. Co dziesiąta osoba w Wielkiej Brytanii w wieku 25 lat i starszym korzysta z TikToka jako podstawowego źródła wiedzy, choć w tej grupie wiekowej nadal dominuje klasyczna telewizja.
W Polsce tak dokładne badania nie zostały opublikowane. Coś jednak wiemy - jest nowocześnie, ale niezbyt zachęcająco.
Według raportu Digital 2023, najczęściej używane media społecznościowe w Polsce to Facebook, Messenger, Instagram, WhatsApp, TikTok, Twitter, Snapchat, Pinterest, Skype i LinkedIn. Polacy uwielbiają wideo. Na taki format konsumpcji decyduje się aż 90,02 proc. użytkowników (to o 4,4 proc. więcej w stosunku do zeszłego roku). Polacy korzystają ze średnio siedmiu platform społecznościowych.
Nie ma dokładnych danych na temat tego, dla jakiej części dzieci, młodzieży i młodych dorosłych w Polsce media społecznościowe są głównym źródłem informacji i newsów. Jednak według badań przeprowadzonych przez Instytut Studiów nad Dziennikarstwem Reutersa na Uniwersytecie Oksfordzkim, media społecznościowe odgrywają coraz większą rolę jako ważne źródło informacji dla młodzieży na całym świecie. 30 proc. ankietowanych w wieku od 18 do 24 lat podało, że media społecznościowe są dla nich najważniejszym źródłem informacji. Można więc przypuszczać, że podobna tendencja dotyczy także Polski.
Dlaczego duża rola mediów społecznościowych w obiegu informacji to problem?
Panuje obiegowa opinia, szczególnie wśród starszych użytkowników Internetu, że żaden internetowy twórca nie może się równać z prawdziwym dziennikarzem. To bardzo krzywdzący stereotyp. Na YouTube, Instagramie, Twitterze i w innych miejscach nie brakuje fantastycznych twórców, czasem i byłych dziennikarzy tradycyjnych mediów, którzy tworzą rzetelne, rewelacyjne treści, których próżno szukać gdzie indziej. Na dodatek sama posada dziennikarza jeszcze o niczym w pełni nie rozstrzyga. Wystarczy zapytać czytelnika Wyborczej co myśli o publikacjach wSieci. Albo widza TVP co myśli o pracy dziennikarzy TVN-u.
Media tradycyjne mają zazwyczaj wyższe standardy etyczne i muszą przestrzegać pewnych zasad prawnych i regulacyjnych dotyczących publikowania informacji. Media tradycyjne mają także zazwyczaj lepiej wykwalifikowanych i doświadczonych dziennikarzy i redaktorów, którzy sprawdzają i weryfikują informacje przed ich publikacją. Jednak media tradycyjne nie są wolne od błędów lub manipulacji i być pod wpływem różnych interesów politycznych, ekonomicznych lub ideologicznych. Problemem jest model biznesowy.
Dla niemal wszystkich mediów to reklamy są głównym źródłem utrzymania.
Reklamodawcy liczą przede wszystkim na zasięgi, czyli na dotarcie do jak największej liczby osób. Liczy się też skuteczność, dlatego w przypadku tradycyjnych mediów reklamy w cieszących się uznaniem odbiorców i rzetelnością mediów są cenniejsze i droższe. To nie jest regułą, ale zazwyczaj te lepsze media są promowane rynkowymi mechanizmami.
Media społecznościowe zarabiają zupełnie inaczej. W interesie ich operatorów jest dezinformacja i generowanie konfliktów, bo to napędza dalszą konsumpcję tych mediów. I choć Meta, Google czy TikTok zapewniają o swoich wysiłkach na rzecz walczenia z dezinformacją, to tylko zasłona dymna, z czego zdaje sobie niemal każdy użytkownik tych sieci. Social media właśnie z uwagi na swój biznesowy model są podatne na rozpowszechnianie fałszywych lub tendencyjnych informacji przez różne podmioty, takie jak trolle internetowe, boty czy agencje wpływu. Media społecznościowe mogą także sprzyjać powstawaniu baniek informacyjnych lub komór pogłosu, gdzie użytkownicy otrzymują tylko te informacje, które potwierdzają ich własne poglądy lub preferencje.
Rosnąca popularność mediów społecznościowych wręcz nieco zmieniła misję mediów tradycyjnych, których bieżącą rolą staje się w równym stopniu przekazywanie informacji, co walka z dezinformacją. Rozwiązania problemu na horyzoncie jednak brak.