Google skopiował 11 tys. linii kodu Javy. Oracle poszedł do sądu i właśnie przegrał
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zakończył trwający od ponad dekady spór o rzekome naruszenie praw autorskich przez Androida. Według wyroku Google wykorzystał technologię, która była zastrzeżona. Zrobił to jednak w ramach dozwolonego użytku.
-Załóżmy, że materiał skopiowany przez Google’a był zastrzeżony. Nawet wtedy rozpatrywane kopiowanie stanowiło dozwolony użytek. Google więc nie złamał prawa autorskiego – to najważniejszy fragment jednego z najważniejszych dla rozwoju oprogramowania wyroków sądu w historii.
Oracle, po przejęciu firmy Sun i należącej do niego Javy w 2009 r., niemal od razu wykorzystał swój nowy nabytek do pozwania Google’a. Zdaniem Oracle’a, Google przekleił wręcz 11 tys. kodu Javy do kodu Androida. Google przyznał, że to prawda, jednak linią obrony giganta było to, co właściwie zostało wykorzystane. Kopiowana była bowiem nie sama Java, a jej API, by ułatwić pisanie aplikacji na Androida za pomocą znanych społeczności deweloperskiej interfejsów.
Sądy kolejnych instancji zmieniały nieustannie zdanie. Sąd federalny uznał w 2012 r., że kod źródłowy nie może być chroniony prawem autorskim – wyrok ten został obalony dwa lata później przez sąd apelacyjny. W 2016 r. uznano, że kod został wykorzystany w ramach dozwolonego użytku, ale i tę decyzję Oracle skutecznie zablokował w sądzie apelacyjnym. Od 2019 r. sprawę rozpatruje Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych.
Dlaczego spór Oracle kontra Google jest tak ważny? Definiuje on ramy prawne prawa autorskiego na wiele kolejnych lat.
Google już w fazie projektowej pierwszej wersji systemu Android doskonale rozumiał, jak istotne dla jego rozwoju będzie środowisko zewnętrznych deweloperów.. Zdecydowano więc postawić na multiplatformowe środowisko, jakim jest Java. Należało ono wtedy do firmy Sun, która miała otwarte do niego podejście. Z jej punktu widzenia, im więcej programistów używa Javy, tym lepiej dla jej interesów.
Dlatego też jak już było wiadomo, że Android będzie oferował deweloperom API z Javy – środowiska popularnego i dobrze im znanego – jej twórcy wyrazili pełne poparcie. – Zapewniliście społeczności Javy prawdziwy dopalacz – jak ciepło pisali do Google’a. Dopiero nowy właściciel Javy zmienił zdanie.
Bieżący wyrok na zasadzie precedensu prawnego ustala swobodę w ponownym używaniu stworzonych już rozwiązań programowych. Wyznacza granice pomiędzy rozwiązaniami oczywistymi – które nie podlegają ochronie prawnej – oraz tymi, które można zastrzec i na których można zarabiać. Na przykład przez płatne licencje.
Sąd przychylił się do argumentu, że cała idea API zakłada, że programiści mogą się do nich w sposób dowolny odwoływać. Wszak po to powstały. Gdyby sprawę wygrał Oracle, zdaniem ekspertów istniałoby duże zagrożenie, że rozwój oprogramowania znacząco zwolniłby. Nikt nie będzie ryzykował pozwu, a o licencje na wykorzystanie API trzeba by się starać u właściciela.
Nie wszyscy sędziowie byli jednak zgodni.
Google wygrał stosunkiem głosów 6-2. Sędzia Clarence Thomas ostrzegł, że uznawanie prawa do dozwolonego użytku za każdym razem jak będzie można to tłumaczyć powstaniem zupełnie nowych produktów w praktyce może uczynić koncepcję prawa autorskiego bezwartościową.
Warto mieć na uwadze, że orzeczenie sądu ma moc prawną tylko na terenie Stanów Zjednoczonych i terytoriów podległych. Trudno jednak oczekiwać, by branża deweloperska traktowała ten rynek inaczej niż resztę świata, a o jego pominięciu nie może wręcz być mowy, jeżeli myśli się o komercyjnym sukcesie na światową skalę.