Zapłać, klikając w baner reklamowy. Blik znalazł sposób na błyskawiczne zakupy
Kupowanie staje się coraz szybsze. Kiedyś musieliśmy pojechać do odległej o kilometry galerii handlowej, stracić czas i nerwy stojąc w korku przed parkingiem, a potem w kolejce do kasy. Wraz z szerszym wejściem e-commerce okazało się, że za większość rzeczy możemy zapłacić otwierając dyspozycję przelewów w drugiej zakładce przeglądarki. Dalej wjechał Blik z autoryzacją polegającą na wklepaniu do okienka kilku cyfr. A za moment i ten sposób będziemy wspominać jako niepotrzebną stratę czasu.
Polski Standard Płatności, czyli operator Blika, zaprezentował właśnie nowy model robienia zakupów przez internet. Okienko, w którym wpisujemy adres e-mail i kod Blika, pojawia się bezpośrednio na banerze reklamowym. Co oznacza, że zakupy będziemy mogli zrobić bez wchodzenia na stronę danego sklepu.
Czy to rozwiązanie przekona Polaków? Jeżeli chodzi o sam pomysł - pewnie tak, bo serwer testowej strony zapchał się w ciągu kilku godzin. Ciekawość w narodzie musi więc być całkiem niemała.
Ale jest jeden problem. Jako pierwszy z zakupów bezpośrednio z banera korzysta WWF Polska. Akcja polega na ratowaniu Sóweczki - najmniejszej sowy żyjącej w naszym kraju (akcję możemy znaleźć pod tym adresem). Za każde 5 zł WWF ma uratować 5 m2 chronionego lasu, Blik za każde 10 zł dorzuca do tego dodatkowy metr. Tyle, że to niezbyt miarodajny test.
Sukces tego rozwiązania będzie związany głównie z trafnością wyświetlania reklam.
Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że po tylu zapowiedziach dotyczących śledzenia i profilowania w internecie wciąż wyświetlają mi się banery z towarami, które...właśnie kupiłem. Niedawno zamówiłem zegarek i daje teraz głowę, że reklamy podobnych modeli będą mi się przewijać przed oczami przez kolejny miesiąc. Bawiłoby mnie to do łez, gdyby nie to, że takie sytuacje zdarzają się nagminnie.
Sam pomysł Blika jest jednak świetny i zaoszczędzi nam mnóstwo czasu. Uprości też życie sprzedawcom, którzy poświęcają długie godziny obmyślając, jak dowieźć nas na stronę, na której finalizujemy zakup. A następnie – jak skłonić nas, żebyśmy rzeczywiście kliknęli w magiczny przycisk „zamawiam z obowiązkiem zapłaty”. Kombinują więc z rozmieszczeniem, kolorem i wielkością tego przycisku, zastanawiają się co powinno znaleźć się na stronie obok niego.
O takich perypetiach opowiadał kiedyś szczerze Michał Sadowski z Brand24. Na początku w jego cenniku rozwiązania niedostępne w tańszych subskrypcjach były przekreślone. Przedsiębiorca zdecydował, że nie będzie jednak reklamował tańszych usług poprzez to, czego nie mają i całkowicie wyrzucił niedostępne opcje z pola widzenia potencjalnego klienta. Dzięki temu zanotował 40 proc. wzrost sprzedaży. Po drodze musiał się jednak nieźle nakombinować.
Poprzez zwykły baner reklamowy nie uda się z pewnością sprzedać wszystkiego, a profilowanie ograniczy dostępność oferty do tego, co wyświetli nam się w danym momencie na ekranie. Dlatego też pomysł PSP nie rozwiąże wszystkich problemów, a ułożenie strony internetowej wciąż będzie ważne w kontekście konwersji. Teraz może to zostać jednak odciążone przez odpowiednie zaprojektowanie jednego baneru. Jak dla mnie pomysł PSP ma przed sobą obiecującą przyszłość.
* Zdjęcie główne: www.ratujsoweczke.wwf.pl