Ten robot ogra cię w Jengę szybciej, niż zdążysz powiedzieć „automatyzacja przemysłu"
Naukowcy z MIT podołali bardzo trudnemu zadaniu. Udało im się skonstruować i zaprogramować robota, który prawdopodobnie byłby niekwestionowanym mistrzem gry w Jengę.
Jenga to taka zręcznościowo-umysłowa gra, która polega na przenoszeniu elementów drewnianej wieży na jej coraz wyższe poziomy, tym samym osłabiając jej konstrukcję. Przegrywa ten, kto doprowadzi do zawalenia wieży. Zresztą pewnie wiecie, o co chodzi. A jeśli nie wiecie, to najprościej będzie obejrzeć ten film, na którym zademonstrowano umiejętności robota z MIT:
Robot opanował grę w Jengę - czemu to takie ważne?
Gra ta wymaga specyficznego połączenia zarówno umiejętności zręcznościowych, jak i umysłowych. Ludziom takie połączenie przychodzi dość naturalnie, przez co Jenga traktowana jest co najwyżej, jako wspólna rozrywka ze znajomymi, niż umiejętność niezbędna do życia. W przypadku robotów kwestia ta wygląda trochę inaczej.
- Jenga wymaga opanowania umiejętności fizycznych, takich jak sondowanie, pchanie, ciągnięcie, umieszczanie i wyrównywanie elementów - mówi Alberto Rodriguez, profesor MIT odpowiedzialny za ten projekt.
W pracy naukowej, w której opisano proces tworzenia i programowania robota, naukowcy zwracają uwagę na to, że nauczenie go ludzkiego wyczucia było arcytrudnym zadaniem. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że robotyczne ramię nie jest sterowane jest przez algorytm maszynowego uczenia się, zwany potocznie sztuczną inteligencją.
Oznacza to, że wyczucia w Jengę nauczył się on samodzielnie i to kompletnie od zera. Zespół Rodrigueza twierdzi, że opanowanie zasad fizyki (bo na tym właściwie polega Jenga) zajęło mu ok. 300 ruchów.
Jenga i co dalej?
Ambicje naukowców odpowiedzialnych za stworzenie robotycznego ramienia sięgają oczywiście znacznie dalej, niż gra w Jengę. Stworzona przez nich maszyna może dołączyć do nadciągającej rewolucji przemysłowej, związanej z automatyzacją wielu dziedzin gospodarki. W tym konkretnym przypadku chodzi oczywiście o automatyzację w kontekście szeroko pojętych delikatnych elementów.
Taki robot może przydać się zarówno w sortowniach paczek, na taśmach produkcyjnych odpowiadających za produkcję niektórych elementów elektroniki użytkowej (smartfony, telewizory, itd.), lub pomagać w wymagających najwięcej precyzji etapach budowy samochodów. To oczywiście tylko kilka przykładów. Zdziwilibyście za ile procesów produkcyjnych nadal odpowiadają ludzkie ręce. Dzisiejsze roboty przemysłowe są bowiem nadal dość niezdarne.
Konstrukcją, która powstała na MIT jak na razie nie zainteresowała się żadna firma. Myślę jednak, że to tylko kwestia czasu. Rozwiązanie zaprezentowane przez zespół prof. Rodrigueza ma moim zdaniem ogromny potencjał. Chociaż wydaje mi się, że w porównaniu do składania Porsche z iście zegarmistrzowską precyzją, gra w Jengę jest dość banalnym wyzwaniem i minie jeszcze trochę czasu, zanim prototyp z Massachusetts będzie gotowy do użytku komercyjnego.