REKLAMA

Nixon Mission, czyli smartwatch do zadań specjalnych - recenzja Spider's Web

Wiele smartwatchów pojawiło się do tej pory na rynku. Część z nich została zupełnie zapomniana, część jakoś sobie radzi. Jak będzie w przypadku Nixona Mission? Sprawdźmy.

Inteligentne zegarki nie zdobyły serc fanów nowych technologii. Producenci elektroniki nic sobie jednak z tego nie robią i jak gdyby nigdy nic wypuszczają na rynek nowe modele.

W sprzedaży pojawiają się kolejne gadżety, jedne brzydkie, drugie jeszcze brzydsze. Jest też Nixon Mission.

W przypadku Nixona mamy do czynienia ze stylistyką, która sprawia, iż zegarki tej marki są rozpoznawalne na całym świecie. Minimalistyczne, posiadające unikalną formę, kreatywne, odważne i innowacyjne pod względem designu.

Jednym z elementów rozpoznawczych zegarków Nixona są piękne tarcze i, by zachować charakterystyczny dla marki design, w smartwatchu Nixon Mission mamy do wyboru wygląd tarczy identyczny jak w klasycznych modelach z serii 51-30, The Sentry, The Player, The Ranger, czy The Unit.

Nixon Mission, smartwatch do zadań specjalnych - recenzja Spider's Web
REKLAMA

Testowany przez nas model był w kolorze czarnym, ale do kolorów w przypadku Nixona nie warto się przywiązywać.

 

REKLAMA

 

Nixon Mission dostępny jest w wersji czarnej, pomarańczowej i szarej, ale prócz standardowych kolorów mamy możliwość samodzielnej konfiguracji i dostosowania zegarka do naszych własnych preferencji estetycznych.

Spośród szerokiej palety barw wierzchniej części koperty możemy wybrać taką, która podoba się nam najbardziej. Prócz tego możemy dobrać odpowiedni kolor i materiał paska, a całość wykończyć dedykowanym nadrukiem na spodzie koperty.

Podobne rozwiązania znamy np. z Moto 360, ale tutaj konfigurator robi lepsze wrażenie, bo materiały, z jakich wykonany jest zegarek, są po prostu wyższej jakości.

Elementy Nixona Mission zostały dobrane tak, jak przystało na urządzenie do zadań specjalnych. Tarcza zegarka wykonana jest ze stali chirurgicznej 316L i polikarbonatu. Ekran z kolei chroniony jest szkłem Gorilla Glass, którego wytrzymałość nie powinna odstawać od reszty komponentów.

Pierwsze wrażenia? Ten zegarek naprawdę jest dedykowany zadaniom specjalnym.

I to widać na pierwszy rzut oka.

 

 

Mając na uwadze gabaryty Nixona Mission, można powiedzieć, że jest to zegarek dedykowany określonej i dość wąskiej grupie osób.

Z pewnością nie jest to zegarek dla każdego, a ogromna, aż 48 milimetrowa koperta na nadgarstku osoby szczupłej wyglądać będzie niczym busola przyszyta do ręki.

Budowa zegarka robi dobre wrażenie i być może na polu bitwy w Afganistanie lepiej sprawdzi się zegarek wojskowy, ale miłośnicy pływania na desce, zapaleni surwiwalowcy, snowboardziści, czy też osoby po prostu lubiące wyprawy w góry, a przy tym chcące posiadać dostęp do technologii bez konieczności wyciągania telefonu, z pewnością będą z tego zegarka zadowoleni.

Warto poświęcić kilka słów wodoszczelności, gdyż wiele osób nie do końca rozumie ten parametr w zegarkach.

Jeżeli producent podaje informacje, że zegarek jest wodoszczelny do 100 metrów, to wcale nie oznacza, że można z nim nurkować do 100 metrów pod wodą.

Dane podane przez producenta dotyczą badań w warunkach laboratoryjnych, tak więc musimy te wartości podzielić na pół. Jeśli na danym zegarku mamy wartość „100M”, oznacza to, że możemy zanurzyć go na maksymalnie 50 metrów.

100M nie oznacza też, że zegarek nadaje się do nurkowania. Owszem, możemy z takim zegarkiem pływać, ale nurkowanie przy takiej klasie wodoszczelności powinno odbywać się tylko z rurką, czyli w dość płytkich akwenach wodnych.

A jak ta wytrzymałość sprawdza się w praktyce?

Ten zegarek trudnych warunków pogodowych się nie boi.

 

 

 

Nam co prawda nie udało się w trakcie testów wyjść z nim w góry, ale po pływaniu w basenie, spacerach w wilgotnych, leśnych warunkach, czy po biegach w deszczu ze śniegiem nie widać na tym zegarku śladów zmęczenia.

Zarówno pasek jak i obudowa nie doznały uszczerbku na zdrowiu, a cały system działa bez zarzutu, tak samo, jak po wyciągnięciu zegarka z pudełka.

Kilka osobnych słów należy się ekranowi zegarka.

AMOLED-owy wyświetlacz ma rozdzielczość 400 × 400 pikseli i według producenta działa również wtedy, gdy jest mokry. Sprawdziłem. Działa. Problemy pojawiają się gdzie indziej.

Ekran wygląda doskonale, ale tylko w określonych warunkach. Przy mocnym słońcu rozgryzienie tego, co pokazuje wyświetlacz może być nie lada sztuką, ale z drugiej strony, przy braku słońca trudno o lepszą jakość i wyraźniejszy obraz.

 

I kilka słów o akumulatorze.

Producent mówi o 24 godzinach pracy na jednym ładowaniu, ale nam takiego wyniku nie udało się osiągnąć ani razu.

Bateria wypada najgorszej wtedy, gdy włączymy GPS i udamy się z nim na trening. Akumulator potrafi w takich warunkach wytrzymać maksymalnie do 3-4 godzin. Mimo wszystko trochę mało, jak na zegarek przewidziany do zadań specjalnych.

 

 

Pokaż kotku co masz w środku, czyli słów kilka o specyfikacji technicznej.

Za moc obliczeniową zegarka odpowiada układ Qualcomm Wear 2100. Tym, którzy niewiele wiedzą na temat procesorów wyjaśnię, że nie jest to najwyżej klasy procesor, ale w przypadku Nixona Mission więcej nie trzeba.

Dodatkowo mamy tu 512 MB RAM-u i 4 GB pamięci flash, czyli standard w zegarkach z systemem Android Wear i również nie powinniśmy przykładać do tego wielkiej wagi.

Zegarek działa w miarę szybko, a jedyną wadą technologiczną, na jaką udało nam się trafić w trakcie testów, był problem z łącznością Bluetooth. Trzeba było się trochę napocić, by sparować urządzenie z iPhone’em, ale po kilku próbach mogliśmy cieszyć się dość ograniczonymi, ale jednak, możliwościami konfiguracji zegarka z telefonu.

Pamiętajmy jednak, że ograniczenie możliwości Android Wear podczas parowania z iPhone’em to nie wina producenta zegarka, lecz Apple. Gigant z Cupertino skutecznie utrudnia podłączanie każdego smartwatcha, który nie jest Apple Watchem, do swoich telefonów.

Przy podłączaniu Nixona Mission do telefonu z Androidem takie problemy nie powinny wystąpić.

Bajery? Jakie bajery?

Głosowe zarządzanie funkcjami za pomocą OK Google, śledzenie aktywności, zamawianie Ubera, czy mierzenie trasy przez Strave to z całą pewnością nie są unikalne cechy tego zegarka, ale…

 

 

Tym, co wyróżnia Nixona, jest aplikacja Mission App, za pomocą której miłośnicy pływania na desce uzyskają ważne dla siebie informacje na temat warunków pogodowych, będą mogli prowadzić dziennik aktywności albo otrzymają aktualne informacje o tym, czy warto wybrać się na deskę.

Jednym się to przyda. Dla innych będzie zbędnym dodatkiem. Tak czy inaczej, jeżeli szukamy wymyślnych bajerów w smartwatchu, to szczęścia musimy szukać gdzie indziej.

W smartwatchach i zegarkach sportowych podstawą jest (a przynajmniej powinien być) pulsometr. Tutaj go jednak zabrakło.

Podobnie jak NFC, ale wydaje nam się, że twórcy zegarka – słusznie z resztą – uznali, iż tego rodzaju dodatki w tym modelu będą po prostu zbędne, choć uniemożliwi to wykorzystanie zegarka jako narzędzia do płatności zbliżeniowych poprzez Android Pay.

Mamy za to GPS, czujniki ruchu (akcelerometr i żyroskop), wysokościomierz, termometr, e-kompas, czy sensory wilgotności. I niestety tych kilka wymienionych czujników to tak naprawdę jedyny bajer, jakim dysponuje Nixon Mission.

Co przemawia za zakupem Nixon Mission?

Mało jest inteligentnych zegarków dostosowanych do trudniejszych warunków pogodowych, czy wyprawowych, dlatego w pierwszej kolejności z całym przekonaniem smartwatch ten warto polecić grupie docelowej opisywanego modelu.

Wytrzymałość

Wydawać by się mogło, że trudno stworzyć wytrzymały, inteligentny zegarek. Nixonowi ta sztuka udał się na ósemkę z plusem w dziesięciostopniowej skali. Do pełni szczęścia brakuje tylko lepszego ekranu i mocniejszego akumulatora.

 

Niepodrabialny design.

Zegarek prezentuje się okazale nie tylko podczas wypraw, do których jest stworzony, ale także na co dzień.

 

REKLAMA

Ogólna jakość wykonania

Od koperty, przez pasek po klamrę; praktycznie każdy element Nixona Mission wykonany jest z bardzo wysokiej jakości materiałów. Silikonowy pasek, który w zegarkach często irytuje, tutaj pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie.

Jest giętki, sprawia wrażenie wytrzymałego, a dzięki dobremu spasowaniu elementów łatwo dopasujemy zegarek do swojego nadgarstka.

 

 

A co zniechęca do zakupu?

Gdy serce mówi kup, rozum podpowiada „uspokój się”. Nixon Mision to zegarek ciekawy, piękne zaprojektowany, zbudowany z dobrej jakości elementów i posiadający dobrą specyfikację techniczną. Jest to jednak sprzęt daleki od ideału.

Jego największe wady to z pewnością słaby akumulator oraz – dla niektórych – cena.

Ta nie należy do najniższych, ale każdy, kto zna markę Nixon, powinien mieć świadomość tego, że w przypadku zakupu zegarka tej kalifornijskiej firmy, prócz zegarka kupuje się też pewien styl życia.

Mając to na uwadze jedni zrozumieją i zaakceptują cenę na poziomie 1849 zł. Inni będą szukać tańszej alternatywy, uznając, że nie będą przepłacać za markę, która w Polsce nie należy do najpopularniejszych. A jeszcze inni bez mrugnięcia okiem dopłacą i kupią zegarek Garmina, Suunto lub Polara.

To kupić, czy nie kupić?

Nixon Mission to bodajże jeden z najładniejszych smartwatchów na rynku. Nada się doskonale do uprawiania sportu, o ile tylko sesje treningowe z jego udziałem nie będą zbyt długie.

Jeżeli szukasz wytrzymałego, inteligentnego zegarka, a jego drobne wady i cena nie są problemem, Nixona Mission możesz kupować w ciemno.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA