Szef Facebooka nie zostawia wątpliwości. Na naszych oczach tworzy się nowa cywilizacja
Cyfrowa cywilizacja. Tak można by w dwóch słowach podsumować nową wizję Facebooka na naszą XXI-wieczną cywilizację, którą właśnie przedstawił nam Mark Zuckerberg. O co dokładnie chodzi szefowi największego serwisu społecznościowego świata?
Mark Zuckerberg opublikował właśnie na swoim profilu długi na blisko 6 tysięcy słów list, w którym przekonuje, że Facebook jest czymś więcej, niż tylko firmą czy serwisem społecznościowym.
To wielki manifest globalizacji i konieczności zbudowania cyfrowej cywilizacji od podstaw, czy, jak ujmuje to Zuckerberg, stworzenia długotrwałej "społecznej infrastruktury" - cokolwiek to znaczy.
Nie sposób w krótkim artykule dokładnie streścić całego listu szefa Facebooka. Ten upakowany jest anegdotami, górnolotnymi myślami i propozycjami nowych rozwiązań dla nowych czasów. Zainteresowanych odsyłam do oryginału.
Warto się jednak pochylić nad tym, co proponuje nam CEO Facebooka, skupiając się na praktycznych rozwiązaniach, które list może oznaczać.
Przy blisko dwumiliardowej bazie użytkowników, nie można serwisowi odmówić jednego - stał się czymś znacznie więcej, niż tylko internetowym kaprysem. I nie można zignorować poczynań takiego giganta.
Pięć filarów nowej cywilizacji według Marka Zuckerberga:
Wspierające się społeczeńtwo
Mark Zuckerberg w pierwszej kolejności podkreśla wartość grup na Facebooku, jako najważniejszego elementu społeczności. Pomijając rzucony przez szefa serwisu rys historyczny o pogłębiającym się wykluczeniu społecznym, możemy wyciągnąć z tego fragmentu listu zapowiedź pojawienia się nowych mechanizmów odkrywania i tworzenia własnych micro-społeczności.
Zuckerberg zwraca uwagę na to, że wielu ludzi wciąż albo nie należy do żadnej grupy, albo nie tworzy własnych. Dlatego w przyszłości powinniśmy się spodziewać nowych algorytmów, które zaproponują dla nas odpowiednie grupki i zbliżą do siebie ludzi o podobnych zainteresowaniach. Grupy niebawem staną się równie rozbudowanym elementem Facebooka, jak Fanpejdże.
Bezpieczne społeczeństwo
Facebook od dawna oferuje różne mechanizmy dbające o nasze bezpieczeństwo zarówno w Sieci, jak i poza nią. Zuckerberg wyróżnia w liście przede wszystkim możliwość zgłoszenia osoby, u której podejrzewa się myśli samobójcze oraz funkcję Safety Check, pozwalającą dać znać bliskim, że nie ucierpiało się w katastrofie.
Zuckerberg zwraca jednak uwagę na problem nękania i znęcania się psychicznego, który w czasach social media jest jednym z największych zagrożeń naszego bezpieczeństwa. Dlatego Facebook pracuje nad algorytmami, które mają za zadanie wyłapywać tego typu zachowania poprzez analizę tekstu, a nawet treści graficznych i przekazywać je do weryfikacji pracownikom Facebooka.
Szef serwisu zdaje się też dmuchać na zimne - powyższa zapowiedź brzmi jak nadejście masowego naruszania prywatności. Tymczasem Mark Zuckerberg podkreśla, że bezpieczeństwo w Sieci nie powinno być pilnowane kosztem prywatności, podając za przykład WhatsAppa i Messengera, w których wprowadzenie szyfrowania ograniczyło spam i niebezpieczne treści o 75 proc.
Nie pada jednak ani jedno słowo o potencjalnym naruszeniu prywatności przez nadchodzące algorytmy.
Poinformowane społeczeństwo
O tym, że Facebook zmienia się z serwisu społecznościowego w dostawcę treści pisałem już na Spider's Web wiele razy i większość tego fragmentu listu Zuckerberga odnosi się właśnie do nowych mechanizmów wydawniczych.
Jest też jednak bardzo interesujący moment, w którym szef Facebooka doskonale definiuje, jak format social media wpływa na odbiór informacji przez społeczeństwo. Parafrazując, social media to nośnik krótkiej formy. Z jednej strony sprawia to, że wartościowe, rezonujące treści rozchodzą się bardzo szybko, w swej prostej formie i ogołocone ze zbędnych niuansów. Z drugiej jednak social media sprawiają, że skomplikowane tematy zostają nadmiernie upraszczane, co prowadzi do nieporozumień i sprzyja ekstremizmom.
Mark Zuckerberg zapowiada, że Facebook już zaczął i będzie walczył z ekstremizmem i sensacyjnymi nagłówkami. Jak zamierza to robić? Poprzez wyłapywanie postów, które zostały podane dalej bez zapoznania się z treścią. Jeżeli ktoś reaguje nadmiernie szybko na treść, może to oznaczać, iż nagłówek był sensacyjny i sam w sobie skłonił do - być może nieodpowiedniej - reakcji.
Społeczeństwo angażujące się obywatelsko
Mark Zuckerberg postuluje konieczność utworzenia dwóch mechanizmów społeczno-obywatelskich. Takiego, który zacznie nas bardziej angażować politycznie (poprzez głosowanie, czynny udział w debacie publicznej czy nawet protestowanie) oraz takiego, który umożliwi ludziom na całym świecie mieć wpływ na podejmowane decyzje, które mogą ich dotknąć.
W swoim liście CEO Facebooka nie precyzuje, czy w serwisie pojawią się nowe funkcje służące powyższym celom. Raczej naciska, iż przy możliwościach stwarzanych przez social media powinniśmy korzystać z dostępnych narzędzi, by lepiej komunikować się z politykami, zabierać głos w istotnych sprawach i... cóż, patrzeć politykom na ręce.
Tu znów pierwsze skrzypce grają Grupy na Facebooku. Zuckerberg przywołuje przykłady tworzenia lokalnych grup w serwisie lub komunikatorze Whatsapp. Spodziewałbym się więc, że niebawem, przy najbliższych wyborach w wielu krajach mogą zacząć się pojawiać sugestie utworzenia bądź przyłączenia się do grupy wspierającej konkretnego kandydata.
Społeczeństwo bez wykluczenia
Ten fragment listu przynosi najmniej odpowiedzi, ale stawia najwięcej dobrych pytań i zmusza do myślenia. Dotyczy on konieczności zmian tak bardzo polaryzujących "standardów społeczności".
Zuckerberg - słusznie - zwraca uwagę na to, że dziś musimy na nowo określić wiele wartości, bo w zglobalizowanym świecie takie czynniki jak przynależność narodowa czy normy kulturowe uległy znacznemu rozmyciu, jeśli nie kompletnemu zatarciu.
Mark Zuckerberg sugeruje tu rozwiązanie, które przez wielu może być uznane za potencjalnie anarchistyczne - samodzielne wyznaczanie sobie granic. Wprowadzenie możliwości samodzielnego decydowania o tym, jak dalece posuniętą nagość, przemoc, czy inne kontrowersje chcemy widzieć na swojej tablicy.
Drugą opcją jest... zaufanie algorytmom, które zdecydują za nas, co jest nagością, przemocą i kontrowersją.
Nie mnie podejmować się socjologicznej analizy tej propozycji, gdyż nie posiadam ku temu dostatecznej wiedzy. Jednak czytając ten fragment listu Marka Zuckerberga czułem silny niepokój.
Czym innym jest bowiem oddanie w ręce robotów pracy fizycznej i zadań, które są dla człowieka niemożliwymi do zrealizowania, a czym innym uczynienie ze sztucznej inteligencji zamiennika własnego sumienia i regulacji społecznych.
Tego listu historia nie zapomni.
Widzę dziś, jak wiele mediów i osób deprecjonuje znaczenie listu Marka Zuckerberga. Jestem jednak więcej niż pewien, że katedry socjologii na całym świecie będą się nad nim pochylać i analizować zdanie po zdaniu jeszcze przez długi czas.
Mark Zuckerberg - może nie dosłownie, ale jednak - zasugerował właśnie konieczność zredefiniowania pojęcia społeczeństwa i cywilizacji. Wprowadzenia nowych norm społecznych, wyznaczenia nowych granic, podjęcia nowych działań.
Możesz napisać w komentarzu, że nie masz Facebooka, nie rozumiesz jak ktokolwiek może z tego korzystać, i że trzeba być niepoważnym, by traktować list Zuckerberga "serio".
Pamiętaj jednak, że mówimy o serwisie gromadzącym miliardy ludzi. Wcześniej mogliśmy mówić, że Facebook chce stworzyć sobie swój własny Internet.
Teraz powinniśmy zacząć się zastanawiać, czy nie powinniśmy raczej mówić o stworzeniu nowej, cyfrowej cywilizacji.