Mactronic Tripper BPM-600L: świetny gadżet dla każdego cyklisty będącego fanem Endomondo - recenzja Spider's Web
Czy powerbank może być innowacyjny i sprawdzić się świetnie nie tylko w roli awaryjnego źródła prądu? Przeglądając oferty sklepów z elektroniką nie sposób nie trafić na ciekawe i przemyślane gadżety. Sam miałem okazję testować bank energii przeznaczony głównie dla zapalonych kolarzy.
Dzisiejsze smartfony to wielofunkcyjne urządzenia, które mają jedną podstawową ułomność: prawdziwie mizerny czas pracy z dala od gniazdka. Nawet najlepsze pod tym względem urządzenia dostępne w sprzedaży nijak się mają do zwykłych feature phone’ów, które potrafią z dala od gniazdka przeżyć długie dni, jak nie tygodnie.
Nic dziwnego, że popularnością cieszą się najróżniejsze powerbanki.
Zwykle banki energii różnią się wyłącznie marką, pojemnością, designem i liczbą portów wejścia i wyjścia, ale od czasu do czasu natrafić można na prawdziwe perełki. Jednym z takich gadżetów jest lampka rowerowa Mactronic Tripper w wersji wyposażonej w port USB. Pomysł jest genialny w swej prostocie.
Po pierwsze, Mactronic Tripper to na pierwszy rzut oka lampka rowerowa jak każda inna. Ma kilka trybów świecenia, działa długo na baterii i ma bardzo wygodny system montażu na kierownicy. Można ją też w każdej chwili zdjąć ze stelaża i wykorzystać jako latarkę. Umieszczenie w środku portu USB (1A na wyjściu) zwiększa użyteczność gadżetu.
Lampkę ładować za pomocą standardowej ładowarki.
Do podładowania lampki służy zwykły port wejścia, a port wyjścia USB pozwala na przekazanie zgromadzonego prądu do telefonu lub innego gadżetu - bezprzewodowych słuchawek, głośnika na Bluetooth, a nawet małego aparatu fotograficznego, odtwarzacza MP3 lub tabletu. Dla osób, które podróżują okazjonalnie rowerem do sklepu lub do pracy, taki powerbank nie będzie niezbędny. Zapaleni cykliści jednak, wybierający się na wielogodzinne wyprawy, z pewnością docenią taki gadżet.
Smartfon bardzo często służy mi jako narzędzie pracy, więc nie ruszam się z domu dalej niż do sklepu bez dodatkowego powerbanku w kieszeni lub torbie. Podobny problem jest podczas korzystania z telefonu jako rejestratora aktywności sportowej. Aplikacje typu Endomondo i Runkeeper zdobywają coraz większą popularność, a sami producenci telefonów starają się pozycjonować smartfony jako urządzenia pomagające dbać o zdrowie.
Bateria to niestety pięta achillesowa smartfonów, przez co GPS z Endomondo potrafi wykończyć akumulator w kilka godzin.
Korzystam z prostego uchwytu do telefonu na kierownicę. Dzięki temu nie tylko Endomondo może rejestrować moją aktywność, ale mogę z telefonu skorzystać jak z mapy. Do tej pory musiałem zabierać ze sobą powerbank i na czas ładowania zdejmować telefon z kierownicy - czego podczas jazdy rowerem dzięki słuchawkom Bluetooth praktycznie nie robię.
Ładowanie telefonu podczas jazdy na rowerze nie jest wygodne. Na szczęście powerbank w postaci lampki Mactronic Tripper udało mi się zgrabnie połączyć ze smartfonem za pomocą krótkiego kabelka. Nie jest to rozwiązanie zbytnio estetyczne, ale w awaryjnych sytuacjach można podładować telefon nawet podczas jazdy bez konieczności rezygnowania z rejestracji trasy i wyświetlania mapy.
Mactronic Tripper BPM-600L pracując jako lampka powinien wystarczyć na około dwie godziny świecenia najmocniejszym światłem o mocy 500 lumenów.
Nie jest to imponujący, ale ten czas wydłuża się blisko dwukrotnie przy połowie mocy podświetlenia (do 4 godzin) i czterokrotnie (do 8 godzin), jeśli użytkownik korzysta z trybu podświetlenia o mocy 25%. O wiele lepszy wynik można osiągnąć przy trybie migającym - producent zapewnia nawet do 120 godzin działania. Oczywiście wykorzystanie lampki jako powerbanku wyraźnie skróci czas pracy, a samo naładowanie gadżetu zajmuje ponad 5 godzin.
Na szczęście stopień rozładowania akumulator (i naładowania po podłączeniu kabla USB) można śledzić za pomocą czterech diod. Obecne na pokładzie ogniwo ma 2500 mAh, które powinno wystarczyć do naładowania prawie do pełna większości smartfonów z baterią o pojemności do 2000 mAh. Trzeba pamiętać o tym, że podczas ładowania telefony stale pobierają prąd potrzebny do pracy.
Ta lampka to bardzo fajny, kompaktowy gadżet.
Mactronic Tripper waży zaledwie 135 gram i ma mniej więcej 12 cm długości oraz po 4,5 szerokości i wysokości. Wykonana została z plastiku niezłej jakości i sprawia solidne wrażenie. Na przyciskach zmiany trybu znalazła się guma, która zapobiega przypadkowym włączeniom się lampki w plecaku. Lampkę, żeby nie traciła prądu w stanie spoczynku, można też całkowicie wyłączyć.
W obudowie znalazły się dwa porty (microUSB i duże USB) przykryte gumową zaślepką, a gadżet spełnia normę IPX4 i nie ma potrzeby zdejmowania go z kierownicy podczas deszczu. Za główną funkcję lampki, czyli oświetlania drogi, odpowiada dioda Cree XM-L LED o mocy 500 lumenów. Strumień światła pada nie tylko na drogę w oddali, ale też na przestrzeń zaraz przed kołem.
Mactronic Tripper bardzo przypadł mi do gustu i z żalem go odsyłałem. Mam inne powerbanki, ale ten do tej pory był najwygodniejszy podczas wykorzystania go podczas jazdy rowerem. Dobrym pomysłem jest zastosowanie sanek do mocowania lampki, chociaż montaż i demontaż plastikowej obejmy na kierownicę jest szybki i nie wymaga żadnych dodatkowych narzędzi.
Nieco wysoka jest tylko cena lampki, która wynosi nieco poniżej 250 złotych. Na upartego za te pieniądze można kupić inną lampkę i powerbank o wyższej pojemności, ale Mactronic Tripper jest po prostu wygodny w użyciu.