Rok więzienia i 2,5 mln zł kary. Takiego wyroku za piractwo w Polsce jeszcze nie było
Przestępca utrzymywał się z nielegalnego udostępniania kodowanych sygnałów Canal+ oraz Cyfrowego Polsatu. Ta decyzja będzie go kosztować zmarnowane życie. Ma gigantyczny dług do oddania i widmo odsiadki.
Żyjąc w wielkomiejskiej bańce można odnieść wrażenie, że piractwo odchodzi do przeszłości. Wszechobecność niedrogich usług streamingowych sprawia, że dostęp do legalnej rozrywki audiowizualnej dawno nie był tak łatwy, również w ujęciu ekonomicznym. Tym bardziej niepokoi fakt, że dla wielu Polaków korzystanie z pirackich treści nadal ma duży sens, mimo związanej z tym niewygody i ryzyka. Że o poczuciu przyzwoitości nie ma co wspominać.
Czytaj też:
O tym, że zarabianie na udostępnianiu taniej i na lewo płatnych treści nadal można zarobić niemałe pieniądze świadczy rekordowy wyrok, jaki padł w polskim sądzie za piractwo. Przestępca udostępniał swoim klientom internetowo sygnały platform Canal+ i Cyfrowy Polsat. Szło mu aż za dobrze - sąd po analizie materiału dowodowego wydał bezprecedensowy wyrok w sprawie.
Rekordowa kara za piractwo w Polsce
Zgodnie z wyrokiem Wydziału II Karnego Sądu Okręgowego w Olsztynie, pirat będzie musiał zapłacić pokrzywdzonym firmom 2,5 mln zł. Sąd skazał również sprawcę na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres trzech lat. Wyrok jest prawomocny.
Sprawa toczyła się przez ponad 2,5 roku. Dochodzenie wykazało, że pirat udostępniał rozkodowany już przez dekodery za pomocą Internetu. Materiał dowodowy stanowiły, między innymi, serwery nielegalnej usługi, 30 kart abonenckich Canal+ i Polsat Box, a także 20 BTC w formie otrzymanych od 600 użytkowników opłat za dostęp do pirackich streamów.
To nie oznacza, że nie mogło być gorzej. Kodeks za takie przestępstwo przewiduje karę pozbawienia wolności do lat trzech. Wymóg spłaty Canal+ w kwocie 1 mln zł i Cyfrowego Polsatu w kwocie 1,5 mln zł robi jednak wrażenie i niewątpliwie odstraszy przynajmniej część podobnych robin hoodów biznesu. Warto jednak również mieć na uwadze i fakt, że popyt na tego rodzaju usługi wyraźnie istnieje - co może stanowić całkiem trafny portret dysproporcji ekonomicznych, jakie nadal trapią Polskę.