- Możemy mieć YouTube’a w Polsce? - Mamy YT w Polsce. YouTube w Polsce to… BanBye

BanBye - tak nazywa się polska alternatywa dla YouTube'a. Jak sama nazwa wskazuje "polski YouTube" ma być wolny od banów.

Albicla będąca polską odpowiedzią na Facebooka niedługo doczeka się młodszego kuzyna. BanBye, czyli "polski YouTube", zaczyna nabierać kształtów.

Polacy stworzyli wiele usług internetowych, które oparły się zachodnim gigantom, a przykładami są swojska Audioteka oraz Allegro, które pogoniło eBaya. W przypadku platform społecznościowych nie mamy jednak tyle szczęścia - zarówno Grono, jak i Nasza-Klasa (przemianowana później na NK.pk) to pieśń przeszłości, a komunikator Gadu-Gadu, nazywany dzisiaj po prostu GG, dogorywa.

Nasi rodacy nie pozbyli się jednak ambicji stworzenia polskich odpowiedników zagranicznych serwisów - i nawet próbują te plany realizować. Kilka miesięcy temu pojawiła się Albicla, czyli polska odpowiedź na Facebooka, a lada moment pojawi się "polski YouTube". Zapowiedziany rok temu serwis otrzymał już nazwę BanBye, a do sieci trafiają pierwsze filmiki pokazujące go w akcji.

To, jak skończyła się próba stworzenia polskiej odpowiedzi na Facebooka pozbawionej moderacji, już wiemy - serwis zalała fala papieży Janów Pawłów II oraz innych fajkowych profili. Mimo to twórcy BanBye.pl się nie zrazili i cały czas pracują nad swoim serwisem. Nie jest on jeszcze dostępny publicznie, gdyż dostęp do niego mają członkowie Klubu Wolnych Mediów.

A jak przebiegają prace nad BanBye.pl? Prototyp serwisu pokazał niedawno na swoich profilach w serwisach społecznościowych Dariusz Matecki. Przewodniczący Solidarnej Polski na Pomorzu Zachodnim, radny Szczecin i prezes Fundacji o nazwie Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu w jednym odwiedził jakiś czas temu telewizję wRealu24 i o tym opowiedział, o czym przypomniał dziś Wojtek Kardys.

Na umieszczonym w sieci klipie możemy zobaczyć, jak BanBye.pl wyglądał pod koniec października, czyli po około roku od ogłoszenia rozpoczęcia prac nad polską wersją YouTube'a. Po lewej stronie serwisu widać kolumnę z różnymi sekcjami takimi jak np. Główna, Subskrypcje, Polecane, Najnowsze, Na później, Polubione, Tagi, Historia, Własne karty, Ustawienia, Pomoc i Kontakt.

BanBye testują już pierwsi użytkownicy, a w serwisie pojawiły się klipy wideo reklamowane miniaturami z twarzami polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji, które obiecują wyjaśnić nam np. to, "kto zdradza Polskę" i zapowiadają, że "Niedzielski będzie siedzieć". Do tego przez serwis przewijają się "żydowski rozbiór Polski", "nielegalne maseczki" i "Polexit".

Jak na razie korzystać z prototypu usługi mogą jedynie klubowicze wspierający projekt finansowo. Aby uzyskać dostęp do portalu BanBye.pl, trzeba wpłacić na konto Klubu Wolnych Mediów co najmniej 20 zł. Otwartym pozostaje pytanie, czy serwery wytrzymają premierę, bo to zależy od zainteresowania odbiorców. Dowiemy się jednak tego dopiero, gdy finalna wersja ujrzy światło dzienne.

Z jednej strony mogłoby się wydawać, że zapotrzebowanie na prawicowe treści - zwłaszcza takie, które łamią regulaminy YouTube'a i są z serwisu usuwane - jest całkiem spore. Z drugiej otwartym pozostaje pytanie, czy platforma faktycznie przyciągnie widzów. Przykład internetowego wydania TVP WCrld na YouTubie pokazuje, że czasem twórcy internetowych telewizji potrafią nieźle przestrzelić…

Podobnie jak to było w przypadku Albicli, będącej dzieckiem Klubu Gazety Polskiej, nadchodzący BanBye.pl jest projektem powołanym do życia przez zadeklarowanych przedstawicieli prawej strony politycznej. Jego powstanie już rok temu zapowiedział Marcin Rola, czyli twarz telewizji internetowej wRealu24, która często gości polityków Konfederacji i promowała odloty Edyty Górniak.

Oba polskie serwisy, które w założeniu mają pozwalać na pełną wolność słowa (a przynajmniej dopóty, dopóki będą pojawiały się tam prawicowe treści), powstały w ramach odwetu za to, że Facebook, Twitter i YouTube zaczęły banować profile kojarzone z prawicą za treści niezgodne z prawem. Ich autorzy zaczęli nazywać cenzurą, bo najwyraźniej nie do końca łapią, czym cenzura jest.