Apple przyznaje się do błędów. Wraca stare Safari
Apple ostatnio nie boi się przyznawać do błędów. Firma wycofała się z kontrowersyjnych zmian w przeglądarce Safari. Klienci mają teraz wybór.
Firma z Cupertino słynie z tego, że ma w poważaniu zdanie użytkowników, już od czasów słynnego „trzymacie go źle”, czyli wpadki z niefortunnie rozmieszczonymi antenami w iPhonie. Ten wizerunek się jednak powoli zmienia. Nowa wersja Safari jest już kolejnym dowodem na to, że Apple potrafi przyznać się do błędu.
Safari w pokoju
W czerwcu podczas konferencji WWDC 2021 zaprezentowano zupełnie nowy interfejs Safari. W przypadku smartfonów pasek adresu powędrował na dół, co w mojej opinii było bardzo dobrą decyzją, ale nie wszystkim się ten pomysł spodobał. Jeszcze w trakcie beta testów pojawiła się jednak opcja powrotu do klasycznego widoku. Dzięki temu w iOS 15 to użytkownik decyduje, jak chce przeglądać sieć i można się nawet przełączać między dwoma trybami bez grzebania w ustawieniach.
W przeglądarce na tablety i komputery również pojawiły się gruntowne zmiany, które dotrwały aż do wersji produkcyjnej, czyli iPadOS-a 15 i Safari na komputery z systemami macOS Catalina i Big Sur. Nowy tryb złączył tam pasek adresów i kart (przy czym w ramach testów beta dostaliśmy wybór i pojawiła się możliwość ich rozdzielenia). Problem w tym, że również tzw. tryb rozdzielony doczekał się wizualnego odświeżenia i zrywał z dotychczasowym designem.
Apple wraca do klasycznego interfejsu w Safari.
Tak jak jeszcze w trakcie beta testów Apple przestał forsować zupełnie nowy pasek adresu połączony z paskiem kart jako ten domyślny (i przy okazji cofnął przeniesienie paska ulubionych spod paska kart piętro wyżej), tak iPadOS 15 oraz desktopowe Safari dla systemów Catalina i Big Sur dostały ten nieszczęsny nowy design w klasycznym trybie, w którym karty zastąpiły bąble. Apple ugiął się jednak pod naporem krytyki i właśnie się z tego pomysłu rakiem wycofał - po zaledwie kilku tygodniach.
W pierwszej kolejności klasyczne karty, które są spójne wizualnie z tymi z Findera i innych programów na macOS-a, wróciły w iPadOS 15.1 dwa dni temu. Dzisiaj z kolei wyszła aktualizacja Safari, która cofa redesign trybu rozdzielonego na systemach Catalina i Big Sur (do stabilnego macOS-a 12 Monterey nie trafił on wcale). Warto jednak podkreślić, że zmiana tyczy się trybu rozdzielającego karty i pasek adresu. Ten dodatkowy kompaktowy tryb, który je łączy, cały czas jest dostępny - jako opcja dla chętnych.
Zmiany w Safari to tylko jeden przykład Apple’a wykonującego krok wstecz.
Równie istotne są "nowości" w komputerach. Nowa linia MacBook Pro z 14-calowymi i 16-calowymi wyświetlaczami to spektakularny powrót standardu MagSafe do ładowania (w ulepszonej wersji MagSafe 3), złącza HDMI (do podłączania telewizorów, monitorów i rzutników) oraz czytnika kart SD. Zniknął też znienawidzony przez wielu TouchBar znad klawiatury, który zastąpił rząd przycisków funkcyjnych i to o pełnej wysokości.
Oprócz tego warto przypomnieć, że już przy premierze poprzedniego MacBooka z 16-calowym ekranem firma rakiem wycofała się z nieszczęsnej motylkowej klawiatury, a w iPhone’ach pozbyto się m.in. mechanizmu 3D Touch. Firma wstrzymała też konie przy wdrożeniu mechanizmu wykrywania dziecięcej pornografii w iCloud Photos Library, gdyż pojawiły się (może nieco przesadzone, ale i tak warte wysłuchania) głosy krytyki na jego temat.
Cieszy też, że Apple przestał wreszcie traktować smukłość swoich urządzeń jako priorytet. Zarówno wspomniane wyżej MacBooki Pro, jak i tegoroczne telefony z linii iPhone 13, mają grubsze obudowy od swoich poprzedników, co pozwoliło zmieścić w nich większe ogniwa zasilające. Wydłużyło to ich czas pracy, czym jestem, tak po prostu, zachwycony. To takie typowe i oczekiwane przez klientów Apple'a od lat function over form w pełnej krasie.
