Można lecieć na Marsa. Paliwo rakietowe oraz tlen już tam są
Lecimy na Marsa, ponad pół roku spędzamy z resztą załogi na pokładzie statku kosmicznego. Napięcie psychiczne ogromne, promieniowanie kosmiczne szkodzi, ale przy życiu trzyma nas wizja otwartej przestrzeni na powierzchni Czerwonej Planety. Docieramy bez uszczerbku, a tam tlen, woda, zapasy paliwa - wszystko już jest.
Ok, to tylko optymistyczna wizja, ale jednocześnie konieczna, jeżeli ktokolwiek chce myśleć na poważnie o tworzeniu osad na Marsie. Bez znajdującego się na miejscu źródła wody, tlenu i paliwa, żadna eksploracja nie będzie miała sensu. Transportowanie odpowiednich zapasów z Ziemi na Marsa generowałoby niewyobrażalne koszty i trudności.
Produkcja zapasów na Marsie
Nie zmienia to jednak faktu, że astronomowie opracowali właśnie sposób wytwarzania paliwa i tlenu ze słonej wody znajdującej się pod powierzchnią oraz na biegunach. Paradoksalnie owa nowatorska technologia być może będzie w stanie także napędzać łodzie podwodne na Ziemi.
Na powierzchni Marsa znajduje się woda z nadchloranami, które sprawiają, że może ona pozostawać w stanie ciekłym także w niskich temperaturach panujących na Marsie. Biorąc to pod uwagę, badacze postanowili sprawdzić, czy można w takich warunkach zastosować proces elektrolizy do rozbicia cząsteczek wody na wodór i tlen za pomocą elektryczności.
Okazało się, że elektrokatalizatory opracowane wcześnie do elektrolizy wody morskiej radzą sobie także elektrolizą wody słonej z nadchloranami. W procesie tym powstają ultraczyste wodór i tlen i to także w warunkach panujących na powierzchni Marsa.
Hurra! To kiedy lecimy na Marsa?
To istotne odkrycie, bowiem wykorzystując takie elektrokatalizatory astronauci mogliby na miejscu produkować tlen do oddychania i wodór jako paliwo rakietowe. Choć do przeprowadzenia elektrolizy niezbędny jest prąd elektryczny, to od czego są panele słoneczne?
Oczywiście, zanim do tego dojdzie, trzeba jeszcze dopracować technologię, opracować plany powiększenia skali, wysłać technologię na Marsa, przetestować ją zdalnie na miejscu, udoskonalić na Ziemi, zbudować ponownie, wysłać na Marsa, przetestować zdalnie, przygotować na przybycie ludzi i już. Mam jednak wrażenie, że choć wszystko zmierza w kierunku załogowego lotu na Marsa, to wbrew temu, co Elon Musk powiedział we wtorek w Berlinie, na lot załogowy możemy poczekać jeszcze kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt lat.