REKLAMA

AirPnP to pomysł na apkę dla ludzi, którzy chcą siku, ale nie mają gdzie zrobić. Niby fajnie, ale ta apka to ściema

W niedzielę na fejsbukowym profilu Miasto Jest Nasze pojawiła się zapowiedź rychłego wprowadzenia nowej aplikacji AirPnP. Według zapowiedzi aplikacja, niczym jej duchowy poprzednik AirBnB, pozwoli dzielić się z potrzebującymi (za drobną opłatą)... własną toaletą.

AirPnP to pomysł na apkę dla ludzi, którzy chcą siku, ale nie mają gdzie zrobić
REKLAMA
REKLAMA

Czy już polerujecie sedesy czekając na klientów?

To chyba pierwsze pytanie, które przychodzi do głowy. Serio, czy ktoś chętnie wpuściłby kogokolwiek z ulicy do swojego mieszkania, prosto do toalety, aby tenże spragniony (ulgi) turysta mógł załatwić w niej swoje potrzeby fizjologiczne, zostawić 2 zł i wyjść?

Pamiętacie ostatnią sytuację podbramkową, w której musieliście skorzystać z toalety publicznej? Pamiętacie wszystkie obiekcje higieniczne, które mieliście po wejściu do takiego przybytku, aby z niego skorzystać? Wyobraźcie sobie, że dołączacie do programu AirPnP: w ten sposób tego samego dnia robicie ze swojej łazienki toaletę publiczną. Wchodzicie we własnym domu/mieszkaniu do toalety i tak jak w publicznej zastanawiacie się kto tu był, co robił, czego dotykał i kiedy umył ręce.

Oczywiście nie zapominajmy o koronawirusie

W erze pandemii zachorowań na COVID-19 absurdalność takiego pomysłu jest jeszcze wyraźniejsza. Zaprośmy ludzi do swojej toalety, wymieńmy się z nimi zarazkami i wirusami za kilka groszy zysku. A może przy wejściu do mieszkania ustawić płyn do dezynfekcji, na drzwiach powiesić informację o konieczności używania maseczki i płatności z góry (bo przecież po skorzystaniu z toalety nie wiadomo czy do przekazania płatności dojdzie po umyciu dłoni czy nie).

Podsumowując zatem, cały pomysł AirPnP jest zły na tak wielu poziomach, że gdyby każdy z tych poziomów był piętrem w budynku, to osoba wchodząca po schodach za potrzebą, z pewnością nie wytrzymałaby i nie dotarła do toalety na czas. No chyba, że Jerzy Kiler, bo on nie ma pęcherza, on ma pompę... paliwową.

AirPnP to dowcip czwartej świeżości

Może w Polsce nikt tego wcześniej nie wrzucał w przestrzeń publiczną, ale szybki skan sieci pozwala ustalić kilka rzeczy.

AirPnP w formie zapowiedzi pojawiło się w 2014 r. w stanie Nowy Orlean, jako magiczne rozwiązanie problemu wielu uczestników corocznego Mardi Gras. Wszak nawet najlepszy festiwal i najlepszy karnawał może zepsuć nieoczekiwana potrzeba fizjologiczna.

To właśnie wtedy pomysł wynajmowania własnej toalety wszystkim potrzebującym przebił się szerzej do mediów. Pisało o niej nawet BBC. Czy faktycznie choć dla żartów aplikację dało się wprowadzić do sklepu czy nie, ciężko dziś ustalić. W każdym razie aplikacji takiej obecnie nie znajdziemy.

Gdy zaczniemy szukać dokładniej, to wzmianki o AirPnP znajdziemy także w roku 2015, 2016 i 2018. W każdej z nich jednak mowa o aplikacji właśnie testowanej w Nowym Orleanie. Może to oznaczać, że jest to swego rodzaju urban story, która pojawia się regularnie co roku w okolicach Mardi Gras.

Czy zapowiedź twórców Miasto Jest Nasze jest poważna? Jestem przekonany, że nie. W swoich postach nt. aplikacji, autorzy piszą, że zostali zaproszeni do przetestowania aplikacji przez jej twórców. Aby uwiarygodnić projekt podają nawet adres strony twórców aplikacji - airpnp.pl. Problem jednak w tym, że szybka kwerenda bazy WHOIS wskazuje, że właścicielem domeny jest... Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.

Czyli także i tym razem, tak samo jak w poprzednich latach za granicą, mamy do czynienia ze zwykłym fejkiem.

Problem braku toalet publicznych jednak istnieje

REKLAMA

W wielu polskich miastach jest naprawdę ogromny problem z brakiem toalet publicznych. W dużych miastach naprawdę niewiele jest miejsce, w których choćby za drobną opłatą można skorzystać z toalety bez uprzedniego spędzenia godziny na poszukiwaniu jakiegokolwiek centrum handlowego.

Jeżeli zatem autorom Miasto Jest Nasze chodziło o zwrócenie uwagi na sam problem, to może i nawet im się to udało. Pytanie jednak czy w takim razie żyjemy już w czasach, w których nie można czegoś napisać dosłownie, bez uciekania się do memów i co tu dużo mówić... trollingu?

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA