Co zamiast Macbooka Pro 2019? Przegląd najlepszych laptopów z Windowsem 10
Jeśli po wczorajszych zmianach w portfolio sprzętów Apple’a wam również zrzedła mina – spieszę z pomocą. Oto najlepsze odpowiedzi na pytanie „co zamiast MacBooka?”.
W tym miejscu miał się znaleźć inny tekst. Początkowo zamierzałem przywdziać garnitur i wystąpić w roli adwokata diabła, broniąc kontrowersyjnej decyzji Apple’a o wykoszeniu z oferty 12-calowego MacBooka (na co to komu, skoro jest iPad OS!), usunięciu z niej pozbawionego Touch Bara MacBooka Pro (w końcu wszystkie MacBooki mają chip T2!) i radykalnej jak Apple’a obniżce cen za napędy SSD (sprawiedliwość i 512 GB dla wszystkich!).
Niestety… albo mam za słabą wyobraźnię, albo za rzadko uczestniczyłem w liceum w debatach oksfordzkich, ale stanąć po stronie Apple’a nie potrafię. To, co zaszło wczoraj w „rezerwacie” to już nie tylko kpina z klientów, co wręcz rzucanie im w twarz g… no, wiecie czym.
Apple w końcu się opamiętał i wrócił do korzeni – zamiast dawać użytkownikom wybór, wykarczował ten wybór z oferty, pozostawiając konsumentów z możliwością wybrania między jednym stanowczo za drogim i za słabym komputerem, a drugim.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to Apple. Specyfikacja w przypadku ich komputerów to nie wszystko, bo ogromną rolę gra też optymalizacja, a patrząc już zupełnie obiektywnie, znakomita większość konsumentów pewnie z radością przyjmie niziutko taktowane procesory w nowych MacBookach Pro, w zamian za perspektywę dłuższego czasu z dala od gniazdka. Bo co jak co, ale współczesny użytkownik zazwyczaj bardziej potrzebuje mocy akumulatora od mocy obliczeniowej.
AKTUALIZACJA: Przeczytaj tekst „Cios pięścią w splot słoneczny. Najtańszy MacBook Pro 13 jest tak szybki, że mam ochotę wyrzucić peceta”
Tym niemniej jako power-user mam ochotę wyć do księżyca. Dodajmy do tego jeszcze fakt, iż odświeżone MacBooki Pro i MacBooki Air już na starcie skazane są na awarię klawiatury, i za nic w świecie nie poleciłbym w tej chwili zakupu przenośnego komputera od Apple’a. Dopóki w Cupertino nie ogarną się z nowym mechanizmem klawiatury, dopóty kupno jakiegokolwiek laptopa z nadgryzionym jabłkiem w logo będzie strzałem w stopę.
Nie wszyscy mogą jednak czekać na to, aż ekipa Tima Cooka pójdzie po rozum do głowy. Co więc zostaje? Poszukiwanie alternatyw. Oto wysoce subiektywny wybór komputerów przenośnych, które warto dziś kupić zamiast MacBooka.
Co zamiast MacBooka?
12-calowy MacBook wyleciał z hukiem z oferty (świeć Panie nad jego pojedynczym portem USB), ale to nie znaczy, że na rynku brakuje zbliżonej gabarytowo alternatywy.
Oczywiście pierwszym wyborem, w myśl ideologii Apple’a, może być tutaj iPad. Nie musi być to nawet iPad Pro, wystarczy dowolny nowy iPad z obsługą piórka Apple Pencil, który otrzyma aktualizację oprogramowania do iPad OS. Jak opisywał to ostatnio Marcin Połowianiuk, nawet najtańszy iPad okazuje się być lepszym komputerem od znakomitej większości laptopów z Windowsem w porównywalnej (a czasem i wyższej) cenie i tak naprawdę… większości użytkowników naprawdę nie potrzeba niczego więcej.
Jeśli jednak należysz do grona, któremu mobilny system operacyjny nie wystarczy, a do tego chciałbyś mieć w swoim ultra-przenośnym komputerze solidną klawiaturę, opcje są dwie.
Pierwsza to Surface Pro 6 od Microsoftu. Najtańsza wersja z dyskiem 128 GB, nawet po doliczeniu doń klawiatury (która niestety jest sprzedawana oddzielnie) kosztuje mniej niż 5000 zł, a co ważniejsze, waży mniej niż kilogram. Surface Pro to bodajże najbardziej uniwersalny ultra-przenośny komputer na rynku, a zależnie od konfiguracji może być alternatywą nie tylko dla małego MacBooka, ale też dla droższych MacBooków Pro 13.
Drugą opcją, nieco bardziej tradycyjną, jest zaś Huawei Matebook 13. W obudowie o obrysie kartki A4 Huawei zmieścił 13-calowy wyświetlacz, rewelacyjną klawiaturę i głośniki dorównujące tym z 12-calowego MacBooka. Przy okazji udało się też upchnąć do ważącej 1,33 kg obudowy dedykowany układ graficzny, który przyda się osobom pracującym z obrazem. Obydwie opcje z powodzeniem zastąpią najmniejszego MacBooka, gwarantując niezrównaną mobilność i – w przeciwieństwie do MacBooka – łącząc ją z całkiem dobrą wydajnością.
Co zamiast MacBooka Air?
Jeśli mam być zupełnie szczery, to ten jeden komputer Apple’a nadal jest wart rozważenia, o ile oczywiście nie boimy się rychłej usterki klawiatury. Po dodaniu do MacBooków Air wyświetlacza True Tone i chipu T2 trudno tak naprawdę o wartą uwagi alternatywę, zwłaszcza taką, która byłaby zamknięta w równie pięknym opakowaniu.
Jeśli jednak mam się pokusić o wskazanie innego produktu, który warto kupić zamiast MacBooka Air, bez dwóch zdań byłby to Surface Laptop 2. Jest on od MacBooka Air wydajniejszy, ma równie dobre głośniki, równie dobry (a do tego dotykowy) wyświetlacz i o niebo lepszą klawiaturę, której grozi co najwyżej permanentne ubrudzenie, a nie permanentne problemy z działaniem.
Surface Laptop 2 przegrywa z MacBookiem Air w zasadzie tylko brakiem portów Thunderbolt 3, ale… w tej kategorii to niewielki brak. O wiele bardziej dotkliwy byłby na wyższej półce.
Jeśli chcielibyśmy natomiast zastąpić MacBooka Air czymś nie tylko potężniejszym, ale też kosztującym mniej, znakomitą opcją jest Huawei Matebook X Pro. Nie wiem, jakie biznesowe czary odprawili Chińczycy, by zejść do tak niskiej ceny, ale pozostaje faktem, że podczas gdy za 6500 zł kupimy MacBooka Air z mizernym dwurdzeniowym Core i5, 8 GB RAM-u i 256 GB SSD, za ledwie 6700 zł możemy mieć Matebooka X Pro z czterordzeniowym Intel Core i7, 16 GB RAM-u, 512 GB SSD i dedykowanym układem graficznym Nvidia MX150 2 GB.
Jeśli nie potrzebujemy dedykowanego GPU i aż 16 GB RAM-u, możemy kupić Matebooka X Pro o za 1500 zł mniej i nadal mieć komputer z równie dobrym ekranem co MacBook Air (minus True Tone, oczywiście), znacznie lepszą klawiaturą i – nadal – znacznie lepszymi podzespołami.
Co zamiast MacBooka Pro 13?
Wycięcie z oferty MacBooka Pro bez Touch Bara i wymiana procesorów na takie o żałośnie niskim bazowym taktowaniu to chyba najgorsze z wczorajszych ogłoszeń Apple’a. Chcąc cieszyć się procesorem o relatywnie wysokim bazowym taktowaniu musimy wyłożyć na stół aż 8999 zł, co jest absurdalną kwotą jak na laptop bez dedykowanego układu graficznego, wyposażonego w procesor Intel Core i5 i ledwie 8 GB RAM-u oraz 256 GB SSD.
Co zatem wybrać zamiast MacBooka Pro 13? Moim pierwszym wyborem byłby Razer Blade Stealth, który w cenie MacBooka Pro 13 oferuje 16 GB RAM-u, 512 GB SSD, czterordzeniowy procesor Intel Core i7 i dedykowany układ graficzny Nvidia MX150 z 4 GB RAM-u. Do tego Razer daje coś, na co Apple swoim użytkownikom nie pozwala: wybór.
Możemy wybrać, czy chcemy komputer z nie dotykowym ekranem o rozdzielczości Full HD i dłuższym czasie pracy z dala od gniazdka, czy może wolimy dotykowy ekran o rozdzielczości w zamian za skrócenie czasu pracy na jednym ładowaniu.
Ok, Razer Blade Stealth nie ma tak dobrych głośników jak MacBook Pro 13, a jego klawiatura, choć o niebo lepsza od MacBooka, nadal odstaje od czołówki, ale za to w cenie niższej od średniej konfiguracji MacBooka Pro 13 dostajemy komputer, który naprawdę może być „Pro”. Nie tylko z nazwy.
Drugą opcją jest zaś 13-calowy Surface Book 2, choć jest to opcja zarezerwowana dla osób z zasobnym portfelem. Sztandarowy laptop Microsoftu nie jest tańszy od MacBooka Pro 13, ale ma od niego mocniejsze podzespoły (z grafiką Nvidia GTX 1050 na czele), nieporównywalnie lepszą klawiaturę, równie znakomity ekran (do tego dotykowy, odłączany od podstawy i z obsługą pióra) i lepszy czas pracy z dala od gniazdka.
Do tego ścisła współpraca Microsoftu z Adobe sprawiła, że popularne programy dla kreatywnych profesjonalistów działają na Surface Booku 2 o wiele lepiej, niż na droższych komputerach, szczególnie tych od Apple’a.
Co zamiast MacBooka Pro 15?
MacBook Pro 15 został odświeżony kilka miesięcy temu i sam nosiłem się mocno z zamiarem zakupu, ale dopóki kwestia wadliwych klawiatur nie zostanie rozwiązana na dobre, kupno MacBooka za kilkanaście tys. zł. byłoby dziś olbrzymią głupotą – przynajmniej dla kogoś, kto ceni sobie święty spokój.
Nie da się też ukryć, że nawet w najmocniejszej, absurdalnie drogiej konfiguracji MacBook Pro 15 nie jest najbardziej wydajną maszyną na rynku. Bazowe układy graficzne może dają radę w Final Cut Pro X, ale wystarczy odpalić program spoza stajni Apple’a, by przekonać się, że MacBooków nie zasila magia i taniec jednorożców, a takie same rdzenie i megaherce jak inne komputery.
Zamiast bazowej konfiguracji MacBooka Pro 15 warto sięgnąć po 15-calowego Surface Booka 2, wyposażonego co prawda w niskonapięciowy, ale nadal wydajny procesor Intel Core i7 oraz grafikę GTX 1060, o wiele mocniejszą od proponowanych przez Apple’a Radeonów 555X i 560.
Podobnie jak wariant 13-calowy, tak i 15-calowy Surface Book 2 nie należy do najtańszych maszyn, ale z pewnością należy do najbardziej nietuzinkowych. Nie ustępuje MacBookowi Pro 15 w zasadzie na żadnym polu (może prócz głośników, ale tutaj praktycznie każdy sprzęt przegrywa z Macami), ma piękny, dotykowy ekran, jest konwertowalny i ma fenomenalną klawiaturę, która się nie psuje.
Jeśli zaś szukamy alternatywy dla najmocniejszych konfiguracji MacBooka Pro 15, z grafiką Vega 20 i procesorem Intel Core i9, jednym z nielicznych równie smukłych i eleganckich komputerów jest Razer Blade 15.
Razer Blade 15 kosztuje w bazowej konfiguracji znacznie mniej od MacBooka Pro 15, a jest od niego bardziej wydajny. Droższe konfiguracje zaś, wyposażone w nowe układy Nvidii – RTX 2070 i 2080 – po prostu zmiatają komputer Apple’a pod względem mocy obliczeniowej. I nie wspominam tu już nawet o nadchodzącej wersji Studio, z grafikami Nvidia Quadro, bo wtedy przewaga Razera nad Apple’em w kwestii wydajności jest wręcz absurdalna.
A przecież nie jest to nawet najmocniejsza maszyna w portfolio firmy! Jeśli ktoś chce iść o krok dalej, i w cenie wypasionego MacBooka Pro 15 zafundować sobie jeszcze mocniejszy laptop, jest przecież Razer Blade Pro 17, który w obudowie 15-calowego laptopa mieści 17-calowy wyświetlacz.
Ok, jeśli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu Razer Blade Pro 17 nie ma szans z MacBookiem Pro czy nawet Razerem Blade 15 (o Surface Booku 2 nie wspominając), ale nie zmienia to faktu, że w cenie nawet nie najwyższej wersji MacBooka Pro 15 możemy mieć laptop, który naprawdę zasługuje na „pro” w nazwie.
Chcesz kupić MacBooka? Poczekaj przynajmniej do jesieni.
Powyższe propozycje to oczywiście tylko sugestie dla tych, którzy chcą zmienić komputer już dziś i nie są zafiksowani na laptopy od Apple’a.
Jeśli jednak w grę wchodzi wyłącznie MacBook, powiem wprost – poczekaj. Wiele wskazuje na to, że już we wrześniu Apple pokaże pierwsze laptopy wyposażone w nową, (oby) bezawaryjną klawiaturę. Bo to ona w tej chwili jest głównym powodem, dla którego kupno laptopa z nadgryzionym jabłkiem jest po prostu głupotą. Kupując dziś MacBooka – dowolnego nowego MacBooka – narażamy się na konieczność rychłej wizyty w serwisie, która… wcale nie musi rozwiązać problemu. Kto o zdrowych zmysłach chce wydać tysiące złotych, mając przed oczami perspektywę wielokrotnych akcji naprawczych? No właśnie.
Jeśli więc nic poza Apple’em nie wchodzi w grę, warto uzbroić się w cierpliwość. Jeśli jednak nadgryzione jabłko nie jest wymogiem absolutnym, warto dać szansę alternatywom. Każdy z wyżej wymienionych laptopów to znakomity sprzęt, który posłuży przez lata.
Aktualizacja
„Zważywszy na abstrakcyjną wręcz wydajność nowych procesorów Intela w MacBooku Pro 13, muszę odszczekać to, co pisałem w dniu jego premiery: MacBook Pro 13 nie jest za drogi. Owszem, kosztuje sporo pieniędzy, ale patrząc na stosunek ceny do wydajności, absolutnie nie jest drogi. Tym bardziej, że jeśli spojrzymy na testy wydajności, absolutnie nie ma sensu dopłacać do najdroższego procesora w ofercie.” - czytaj więcej w tekście Cios pięścią w splot słoneczny. Najtańszy MacBook Pro 13 jest tak szybki, że mam ochotę wyrzucić peceta.