REKLAMA

Naukowcy sprawdzą, czy psychodeliki w małych dawkach są tak cudowne, jak twierdzą ich użytkownicy

O mikrodawkowaniu psychodelików mówi się już od kilku lat. Głównie za sprawą Doliny Krzemowej, gdzie microdosing jest bardzo popularną metodą na zwiększenie swojej kreatywności. Już wkrótce dowiemy się, czy ta metoda jest rzeczywiście tak skuteczna, jak twierdzą jej użytkownicy.

05.09.2018 14.54
LSD
REKLAMA
REKLAMA

W sieci można znaleźć setki (jeśli nie tysiące) wpisów, których autorzy twierdzą, że odpowiednio dawkowane LSD lub psylocybina pomaga im w pracy i sprawia, że mają o wiele lepsze samopoczucie. Ile w tym prawdy? Z naukowego punktu widzenia odpowiedź jest tylko jedna: tak właściwie, to nie wiadomo. Nikt bowiem do tej pory nie przeprowadził żadnych badań na temat tego, czy microdosing jest rzeczywiście tak wspaniały, jak twierdzą niektórzy ludzie stosujący tę metodę podkręcenia swojego umysłu.

Microdosing nielegalnych substancji to bardzo trudny temat badań.

microdosing lsd
LSD na czarnym rynku najczęściej sprzedawane jest w postaci nasączonych nim, prostokątnych tekturek (blotterów). Powyższy arkusz został ozdobiony podobizną Alberta Hoffmana - szwajcarskiego chemika, który odkrył LSD.

Badania na temat działania psychodelików zażywanych w mikro-dawkach są zresztą bardzo trudne do przeprowadzenia. Dużym problemem jest na przykład to, że środki tego typu są w większości krajów nielegalne. Na szczęście naukowcy z Fundacji Beckley i Imperial College of London znaleźli dosyć niecodzienne rozwiązanie, jak obejść prawo.

I jest to tak prosty, logiczny i racjonalny pomysł, że według mnie powinien przyjąć się w innych badaniach z wykorzystaniem nielegalnych substancji. Angielscy naukowcy doszli po prostu do wniosku, że skoro tysiące ludzi na całym świecie eksperymentuje z mikro-dozowaniem psychodelików na własną rękę, to z pewnością niektórzy z nich zgodzą się na dobrowolny udział w badaniach. A że substancje, które będą tematem badań pozyskują nielegalnie? No cóż. Robią to od dawna, więc w zasadzie co za różnica?

Oczywiście, żeby takie badanie miało sens, jego uczestnicy, oprócz psychodelików muszą przyjmować także placebo, żeby naukowcy mieli jakiś punkt odniesienia. A skoro środki do badań pozyskiwane będą przez samych badanych, trzeba było opracować metodę, która pozwoliłaby na ślepy test wykonywany przez samego badanego. Okazuje się, że jest na to sposób.

Naukowcy z Fundacji Beckley i Imperial College of London wymyślili, że ochotnicy własnoręcznie umieszczą blottery z LSD (takie małe kwadraciki z tektury, nasączane LSD) i tekturki-placebo w kapsułkach żelatynowych.

Kapsułki z kwasem i kapsułki z placebo trafią następnie do kopert opisanych kodami QR - na tym etapie uczestnicy badania będą jeszcze wiedzieć które kapsułki zawierają psychodeliczną substancję, a które nie, dzięki czemu przyporządkują ich do odpowiednich kodów QR. Potem koperty mają zostać pomieszane i rozpocznie się ślepy test.

Pierwsze badanie na temat microdosingu LSD odpowie na kilka ważnych pytań.

Od pewnego czasu świat naukowy znowu interesuje się substancjami psychodelicznymi. Młodzi psychiatrzy coraz głośniej mówią np. o bardzo pozytywnych efektach, jakie przynosi zażywanie MDMA przez ludzi chorych na depresję, trudne w leczeniu uzależnienie, bądź cierpiących na zespół stresu pourazowego. Podobne opinie pojawiają się zresztą na temat większości psychodelików: ketaminy, MDMA, LSD i jego pochodnych oraz magicznych gatunków grzybów zawierających psylocybinę.

Popularność LSD wśród ludzi z branży IT mieszkających w Dolinie Krzemowej nie jest zresztą żadną nowością. Steve Jobs w swojej biografii stwierdził, że trip na LSD był jednym z ważniejszych doświadczeń w jego życiu. Douglas Engelbart, któremu zawdzięczamy zarówno komputerową myszkę oraz funkcje kopiuj/wklej był również wielkim fanem tej substancji. Według legendy, nawet tak ważne odkrycie, jak molekularna struktura DNA została odkryta tylko dzięki temu, że angielski biochemik Francis Crick też lubił się od czasu do czasu skwasić.

Jednak taki typowy trip po normalnej dawce LSD jest dosyć męczącym doświadczeniem. Nie dość, że człowiek ma wyjęte z życiorysu kilkanaście godzin spędzonych w towarzystwie kwasu, to jeszcze cały następny dzień jest tym doświadczeniem strasznie zmęczony.

Co daje microdosing LSD?

Microdosing rozwiązuje ten problem. Psylocybina i pochodne LSD przyjmowane w odpowiednio małych dawkach nie powodują żadnych uciążliwych skutków ubocznych. Co więcej: wpływają na poprawę samopoczucia u ich użytkowników oraz sprawiają, że stają się oni bardziej kreatywni, pomysłowi i po prostu bardziej efektywni w pracy. Tak przynajmniej twierdzą oni sami.

Badania przeprowadzone przez Adama Halberstadta, na Uniwersytecie Kalifornii na temat właściwości neurochemicznych dietyloamidu kwasu lizergowego (czyli LSD-25, czyli LSD) nie stoją w sprzeczności z tą tezą. LSD reaguje z receptorami znajdującymi się w naszym mózgu, które normalnie odpowiadają za kontakt z naszymi naturalnymi neurotransmiterami serotoniny.

Tyle, że działa z nimi trochę inaczej. Jak? Na zasadzie sprzężenia zwrotnego dodatniego, czyli: krótkotrwale obniża poziom serotoniny, co potem powoduje jej nadprodukcję. To prowadzi z kolei do wzrostu przewodnictwa między naszymi neuronami, dzięki czemu dochodzi do połączeń, które bez nadmiaru serotoniny pozostawałyby nieaktywne.

Dlatego też odpowiednio duża dawka LSD (a tak właściwie to ponadprzeciętny poziom serotoniny) prowadzi do niekontrolowanych napadów śmiechu i przyjemnych halucynacji. Albo do niekontrolowanych napadów paniki i przerażających wizji z piekła rodem. Dużo zależy od nastawienia kogoś, kto decyduje się na taką podróż. Przy mikro-dawkach, tak silne efekty nie występują. Nie widziałem też, żeby ktoś kto stosuje microdosing narzekał na pogłębione stany lękowe z tego powodu. Użytkownicy twierdzą, że odpowiednio dawkowane psychodeliki dają im same pozytywne efekty.

REKLAMA

No chyba, że to tylko efekt placebo.

Niektórzy naukowcy są nastawieni bardzo sceptycznie do microdosingu. Podkreślają oni, że jest on stosowany jest przez ludzi, którzy mają doświadczenie z psychodelikami i lubią tego typu substancje. Dlatego równie dobrze może okazać się, że mikrodawkowanie działa tylko i wyłącznie na zasadzie efektu placebo. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem naukowców z Imperial College of London i Fundacji Beckley już wkrótce poznamy odpowiedź na to pytanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA