NBA bierze się za esport. W przyszłym roku odbędą się pierwsze mecze w wirtualnego kosza
Adam Silver, komisarz National Basketball Association ogłosił podpisanie umowy z wydawcą gier komputerowych Take-Two Interactive. Take-Two zajmie się stworzeniem esportowej ligi koszykówki. Pierwsze rozgrywki wystartują w 2018 roku.
NBA postanowiło wziąć przykład z europejskich klubów piłkarskich, które od niedawna również interesują się esportem i tworzą swoje wirtualne drużyny w takich grach, jak FIFA, League of Legends, czy Counter-Strike: Global Offensive. Swoje esportowe dywizje posiadają już FC Schalke, Wolfsburg, PSG, Manchester City, Valencia, czy Ajax Amsterdam.
Pierwszą drużyną NBA, która zainteresowała się esportem była 76ers. Koszykarski zespół z Filadelfii rok temu kupił udziały w firmie NextEquity, a razem z nimi dwie drużyny esportowe: Team Dignitas i Team Apex. Żadna z tych drużyn nie ma swojej reprezentacji w wirtualną koszykówkę…
NBA planuje większe przedsięwzięcie esportowe
Silver zapowiedział stworzenie amerykańskiej ligi wirtualnej koszykówki, w której swoje reprezentacje wystawi 30 drużyn NBA. Wirtualne zespoły składać się będą z pięciu graczy, których wybierać mają przedstawiciele poszczególnych klubów.
Pierwszy sezon rozgrywek ma trwać pięć miesięcy. Szczegóły dotyczące wysokości nagród, czy miesięcznego wynagrodzenia przewidzianego dla wirtualnych koszykarzy pozostają jak na razie tajemnicą.
NBA wydaje się mieć dość duże oczekiwania, jeśli chodzi o wirtualną ligę. Jest tylko jeden problem.
Liczba graczy w NBA2K jest śmiesznie niska. Przynajmniej na razie.
Wiecie, popularność danego tytułu esportowego zależy w największym stopniu od liczby widzów zainteresowanych jego oglądaniem. A liczba ta w przypadku NBA 2K17 jest… śmiesznie mała. Żeby nie być gołosłownym, posłużę się statystykami serwisu Steam:
Największa liczba graczy, którzy grali w NBA2K17 w tym samym czasie to zaledwie 15 tys. I to niecałe. Jakikolwiek wzrost zainteresowania pochodzi ze stycznia, kiedy to Take-Two Interactive zoranizowało pokazowy turniej z okazji podpisania umowy z ligą NBA.
Dla porównania: w CS:GO co miesiąc gra ponad 400 tys. graczy. Ale niech będzie, że jest to jeden z najpopularniejszych esportowych tytułów i porównanie to jest krzywdzące. Przyjrzyjmy się w takim razie grze Smite. Jest to tytuł z gatunku MOBA, o którym mogliście już zapomnieć, ponieważ już dawno dla przeciętnego fana esportu stracił on swoją popularność:
W Smite nadal gra dwa razy tyle osób, co w NBA2K17. Być może ja się nie znam i NBA ma jakiś tajny plan, w którym opierając się na swoim długoletnim doświadczeniu wie jak z mało popularnej gry stworzyć absolutny e-sportowy hit, który usadzi przed telewizorami miliony widzów.
Jak na razie jednak nikomu ta sztuka się nie udała. A ja mam nieodparte wrażenie, że bogaci ludzie, którzy doskonale znają się na koszykówce już niedługo utopią pokaźną sumkę pieniędzy w dziedzinie rozrywki, o której nie mają zielonego pojęcia.