Złamany iPhone 5C to dzieło hakerów opłaconych przez FBI
FBI nie udało się samodzielnie pokonać zabezpieczen telefonu należącego do sprawcy strzelaniny w San Bernardino. Złamany iPhone 5C to dzieło profesjonalnych hakerów, którym zapłaciły amerykańskie służby.
W ramach przypomnienia dodam, że FBI chciało dostać się do wspomnianego smartfonu, by poznać osoby współpracujące z terrorystą. Niestety nie było to możliwe, ponieważ po 10-krotnym wpisaniu błędnego kodu PIN urządzenie mogło się zresetować i zniszczyć wszystkie znajdujące się na nim dane. Samo odgadnięcie czterocyfrowego kodu nie należy do przesadnie trudnych zadań. Stosunkowo niewielka liczba kombinacji powoduje, że wg FBI złamanie takiego kodu zajęłoby zaledwie 26 minut.
Do pomocy nie garnęło się też Apple, które kategorycznie odmówiło stworzenia specjalnej luki w systemie iOS. Początkowo podejrzewano, że FBI zdecyduje się na kopiowanie pamięci flash urządzenia. W takiej sytuacji po wprowadzeniu każdych 10 kombinacji konieczne byłoby wgranie do smartfonu przygotowanej wcześniej dokładnej kopii pamięci urządzenia. Rozwiązanie to byłoby skuteczne, ale wymagałoby dużej ilości czasu. Niektórzy podejrzewali, że amerykańskie służby skorzystają z usług izraelskiej firmy Cellebrite. The Washington Post donosi, że FBI nie zdecydowało się na skorzystanie z żadnej wymienionej metody.
Złamany iPhone to dzieło opłaconych hakerów.
Osoby takie żyją ze znajdowania luk bezpieczeństwa w oprogramowaniu. Może wydawać się, że działanie tych osób ma niewiele wspólnego z etyką. Już wcześniej podejrzewano, że FBI potrzebuje luki w systemie iOS nie do włamania się do pojedynczego iPhone’a, ale do szpiegowania wszystkich osób używających smartfonów Apple. Amerykanie zapewniają, że w tym przypadku jest inaczej, a wspomniana luka działa wyłącznie na iPhone’ach 5C działających pod kontrolą systemu iOS 9, które stanowią bardzo małą część wszystkich iPhone’ów na rynku.
Pytanie, co teraz zrobi FBI? Jeśli faktycznie nie chce więcej korzystać z podobnych luk, powinien teraz zgłosić istnienie wykorzystanej przez siebie dziury do Apple. Firma załata ją i poprawi zabezpieczenia swojego oprogramowania, a FBI pokaże, że nie zależy im na szpiegowaniu użytkowników. W ten sposób amerykańska agencja zrobi sobie dobrą prasę. Nie zapominajmy jednak o tym, że głównym zadaniem FBI jest dbanie o bezpieczeństwo. Dlatego jeżeli okaże się, że wspomniana luka może również służyć do śledzenia terrorystów i zapobiegania aktom terroru, FBI nie powiadomi o niej Apple. Co więcej, będzie starało się znaleźć podobne luki także w innych iPhone’ach i wersjach systemu iOS.
Wbrew pozorom nie będzie to zła wiadomość dla użytkowników.
Dopóki Apple nie zgodzi się na ścisłą współpracę z FBI, służby nie będą chwalić się posiadaniem tej luki i zdecydują się na korzystanie z niej wyłącznie w ostateczności, w najbardziej szczególnych przypadkach. Problem nie będzie zbyt duży nawet, gdy luka wyjdzie na światło dzienne. Wtedy prędko załata ją Apple, a FBI będzie musiało rozpocząć swoją zabawę od nowa. Dlatego jeżeli szukacie smartfonu, który będzie bezpiecznie przechowywał wasze sekrety i zostanie swego rodzaju cyfrowym sejfem, nadal warto wybrać któryś z modeli Apple. Jeden złamany iPhone nie sprawi, że ktoś będzie mógł poznać imię twojej kochanki lub przejrzeć kompromitujące zdjęcia z ostatniej imprezy.