Ta polska opaska dosłownie łączy przyjemne z pożytecznym
Często zapominamy, że seks jest aktywnością fizyczną. Zresztą w świecie, w którym Apple po cichutku wprowadza do HealthKit kalenadrz menstruacyjny określając to jako “reproductive health” czasem ciężko mówić o seksie, genitaliach, tym bardziej o przyjemności i satysfakcji. Polsko-amerykański startup Lovely Inc. jednak się nie boi i stąd Lovely - tracker aktywności seksualnej z dodatkowymi, fajnymi funkcjami.
Lovely to pierścień na penisa mierzący aktywność podczas stosunku, jednocześnie stymulujący łechtaczkę kobiety. W Lovely znajdują się czujniki ruchu, a aplikacja analizuje dane i z pomocą kilku informacji od użytkowników prezentuje analizę stosunku. Jeden z twórców Lovely, Jakub Konik, mówi że po konsultacjach z seksuologami okazało się, że liczenie kalorii spadło na dalszy plan - dzięki danym można udzielać parom spersonalizowane porady jak czerpać więcej przyjemności z seksu.
Sama opaska ma być uniwersalna pod względem rozmiarów - jest elastyczna i jednocześnie pełni funkcję “wzmacniacza” przyjemności i wytrzymałości u mężczyzny. Po testach dziesiątek przeróżnych produktów ekipa Lovely doszła do wniosku, że najlepiej sprawdzają się wibratory umieszczone pionowo na pierścieniach. Lovely zyskało więc kształt, który anatomicznie dopasowuje się do intymnych części kobiety i przenosi wibracje w całej górnej części, stymulując łechtaczkę.
Miałam wątpliwości co do użyteczności zwłaszcza aplikacji. Niestety wiele produktów z kategorii nowoczesnych gadżetów erotycznych ma jedną, sporą wadę - wymagają uwagi, tak że czasem rozpraszają i nawet niszczą nastrój, odbierają spontaniczność i część zabawy. Zapewniono mnie jednak, że interakcje z aplikacją będą ograniczone do minimum. Użytkownicy wybierają pozycje, których użyli, oceniają sam stosunek w pięciogwiazdkowej skali i podają, jakie są ich chęci do kolejnych zbliżeń. Całość osadzona jest w raporcie po zbliżeniu, z których można dowiedzieć się informacji o sobie i stosunku.
Zastanowiło mnie, jak Lovely pozycjonuje się wśród opasek fitness, z których część dostaje już funkcje monitorowania aktywności seksualnej. Jakub Konik odpowiada, że przeznaczenie odgrywa sporą rolę:
Na polskich serwisach wyczytałam, iż autorzy nie wiedzą, do czego ma służyć Lovely, po co w ogóle powstaje? Sam fakt przedłużania stosunku u mężczyzny czy stymulacji kobiety jest już przecież wystarczającym uzasadnieniem. Rynek gadżetów erotycznych rozwija się w szybkim tempie, a co chwilę pojawiają się nowości typu pulsatory czy wibratory solo i dla par sterowane zdalnie, sprzężone z aplikacjami, muzyką czy audiobookami.
Jednak sam pomysł mierzenia aktywności w czasach szału na trackery fitness ma też sens. Świadomość satysfakcji z życia seksualnego rośnie z każdym rokiem, jakość pożycia staje się równie istotna, co sam fakt jego istnenia. Urządzenie, które dostarczy dodatkowej przyjemności i dodatkowo zmierzy i poradzi, co robić by było jeszcze lepiej, wszystko w parach, budując otwartość pomiędzy partnerami, brzmi całkiem nieźle.
Nie wiem, na ile Lovely sprawdzi się w działaniu, na razie firma prowadzi zbiórkę funduszy na Indiegogo. Jakub Konik mówi, że istnieje już działający prototyp, opracowane są już także metody produkcji, a fundusze potrzebne są na produkcję oraz przeprowadzenie procesu certyfikacji.
Biznes gadżetów erotycznych może być zdradliwy, wystarczy jeden błąd w produkcie, by zabić go całkowicie. Na przykład niewystarczająco wydajna (ładowana indukcyjnie) bateria może sprawić, że użytkownicy będą niezadowoleni.
Jednak życzę Lovely zrealizowania celu kampanii i wypuszczenia na rynek finalnego, dobrego produktu. Pewnie nie w Polsce, ale za granicą ma szanse na sukces. Wystarczy poczytać historię pary, która stworzyła chyba najbardziej rozpoznawalny wibrator dla par We-Vibe by wiedzieć, że jest możliwy.