Otwarcie źródeł Windowsa będzie zwieńczeniem transformacji Microsoftu. O ile nastąpi
Kilka dni temu jeden z najważniejszych inżynierów w Microsoft stwierdził, że otwarcie kodu źródłowego Windows jest całkiem prawdopodobne. Ale czy gigant z Redmond zdecyduje się na ten rewolucyjny dla siebie krok? I co ten ruch by oznaczał, zarówno dla samego Microsoftu, jak i dla użytkowników jego rozwiązań?
Mark Russinovich, jeden z najbardziej poważanych inżynierów Microsoftu, stwierdził w wywiadzie dla Wired, że w „nowym Microsofcie” otworzenie kodu źródłowego systemu Windows jest „zdecydowanie prawdopodobne”. Dodał, że z całą pewnością nie stanie się to w najbliższej, przewidywalnej przyszłości, by nie traktować jego słów jako zapowiedzi kolejnych działań Microsoftu, ale dał do zrozumienia, że gigant z Redmond co najmniej to poważnie rozważa. Jego głównym problemem przy podjęciu tej decyzji jest „starożytny i niesamowicie złożony system kompilujący Windows, który wymaga trzymiesięcznego przygotowania i armii specjalistów”.
Dla osób śledzących od lat historię informatyki jest to informacja szokująca i każdy po jej przeczytaniu sprawdzi, czy aby na pewno nie została ona opublikowana pierwszego kwietnia. Microsoft jednak wyraźnie szuka drogi do uniezależnienia się od dalszych losów Windows. W momencie, w którym ją znajdzie, otwarcie kodu źródłowego swojego systemu operacyjnego może okazać się dla niego zbawieniem.
Niewykluczone, że również napędzającym dalszą sprzedaż.
Open-source przestał być „rakiem”
Microsoft przez lata bronił swojego podejścia do traktowania rozwiązań programistycznych jako chronionych za wszelką cenę wynalazków. Jednak dosłownie kilka lat temu z wielkiego przeciwnika otwierania kodu źródłowego (co, zdaniem Microsoftu, było „rakiem zatruwającym rynek oprogramowania”) stał się jego rzecznikiem.
Sam fakt, że 20 procent wszystkich wirtualnych maszyn funkcjonujących na Azure to maszyny linuksowe, daje Microsoftowi wiele do myślenia. Jednak flirty Microsoftu z open-source zaczęły się już dawno temu, przez przeróżne eksperymenty i programy jak Port 25 czy współpraca z Mozillą i firmami zajmującymi się linuksowymi rozwiązaniami.
Krok po kroku coraz odważniej oddaje do wglądu coraz więcej swoich mechanizmów, a otwarcie .NET CoreCLR dla programistów było dla środowiska niemałym szokiem. W sumie na GitHubie pojawiło się od Microsoftu już ponad tysiąc „otwartych” modułów, choć to zaledwie kropla w morzu.
Dlaczego, mimo wszystko, tak wolno i ostrożnie? Russinovich ze zdumiewającą otwartością przyznaje, że jego firma nadal nie rozumie w pełni szans i zagrożeń, jakie wynikają z przejścia na otwartoźródłowe budowanie oprogramowania. Microsoft nadal się uczy i asekuruje się jak tylko może wykonując kolejne kroki. Co ciekawe, owo wielkie samoszkolenie ma już miejsce. Widzieliśmy je, choć nie dostrzegliśmy.
Windows Insider Program, czyli o tym jak ważna jest społeczność
Stwierdzenie, że Windows 10 jest budowany wspólnie przez Microsoft i użytkowników nie jest nadużyciem. Zaawansowane systemy monitorujące, złożona i efektywna platforma do zbierania informacji zwrotnej od testerów odgrywają kluczową rolę przy projektowaniu nowego Windows. „Dziesiątka” ewoluuje cały czas, w wielu miejscach głównie dzięki uwagom zgłoszonym przez użytkowników. Program Windows Insider bardzo przypomina budowanie oprogramowania przez społeczność. Tyle, że bez dostępu do kodu źródłowego.
Otwarcie Windows oznacza uczynienie systemu bardziej elastycznym i dostępnym na jeszcze większą ilość urządzeń. A więc jeszcze atrakcyjniejszym by tworzyć dla niego aplikacje i usługi, za które Microsoft z pewnością zechce pobierać prowizje. Nie oznacza to jednak utraty przychodów z tytułu sprzedaży Windows: fakt, że każdy może za darmo pobrać jego kod źródłowy i skompilować na własną rękę nie zmniejsza atrakcyjności gotowego, skompilowanego, podpiętego pod usługi i dopasowanego do sprzętu, na którym jest preinstalowany system.
Microsoft otwierając Windows zyskałby też darmową armię beta-testerów. Wiele razy już słyszeliśmy o luce w zabezpieczeniach Windows, która obecna była w systemie od dawien dawna, a odkryta została przez przypadek. W świecie open-source, z uwagi na ciągły wgląd do kodu źródłowego produktu, takie sytuacje zdarzają się ekstremalnie rzadko.
To jednak tylko przygotowania
I to przygotowania do rewolucji, która może nigdy nie nadejść. Microsoft jest na nią gotowy, wydaje się też być do niej entuzjastycznie nastawiony. Stawia fundamenty, by w razie potrzeby mieć solidne oparcie dla nowej strategii. Fundamenty te mogą jednak nigdy nie zostać wykorzystane.
Choć sukces Androida, na którym nawet Microsoft zarabia dziesiątki milionów dolarów, jest z pewnością dla zarządu Microsoftu, delikatnie rzecz ujmując, inspirujący.