REKLAMA

"Za postęp płaci się wysoką cenę" - rozmawiamy z Ambasadorem RP w Singapurze

Czy opłacało się porzucić swobody obywatelskie w imię budowania najnowocześniejszej w Azji nacji? Jak Polska może skorzystać z singapurskich wzorców i co oprócz jabłek możemy sprzedawać na tej niewielkiej wyspie. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Zenonem Kosyniakiem-Kamyszem, Ambasadorem Rzeczypospolitej Polskiej w Singapurze.

„Za postęp płaci się wysoką cenę” – rozmawiamy z Ambasadorem RP w Singapurze
REKLAMA
REKLAMA

Siedziba Ambasady Polski w Singapurze znajduje się przy Orchard Road – mekce zakupoholików, w jednym z najbardziej okazałych budynków w okolicy – ION Orchard. Wokoło sklepy największych światowych marek modowych – Diora, Prady i Chanel, a nad głowami świąteczne dekoracje, lampiony, łańcuchy i ogromne metalowe choinki , lśniące w promieniach przebijającego się zza deszczowych chmur, porannego Słońca.

wywiad-ambasador (4)

Ambasada znajduje się na 17 piętrze, w części biurowej. Jestem kilkanaście minut przed czasem, ale Pan Ambasador jest już w swoim biurze. Siedzi przy masywnym biurku, mając za plecami flagę swojej ojczyzny. Czuję jakbym przeniósł się do innego świata, ale to przecież nasza enklawa na obcej ziemi. Tyle polskich słów nie przeleciało mi przez uszy od momentu opuszczenia Polski w sierpniu. A wszystko zaczęło się od mojego pytania:

Karol Kopańko, Spider's Web: Zacznijmy od najgorętszego tematu ostatnich tygodni, czyli eksportu polskich jabłek do Singapuru. Mogłoby się wydawać, że jest to zdecydowanie za daleko jak na transport statkiem, a jednak jabłka dotarły całej i zdrowe. Jak cała ta historia się zaczęła?

Zenon Kosiniak-Kamysz, Ambasador RP w Singapurze: Po wprowadzeniu rosyjskiego embarga wszystkie polskie ambasady zaczęły rozglądać się za nowymi rynkami zbytu dla jabłek. Na początku zbadaliśmy rynek i kwestię jego dostępności, a później udało się nam pozyskać konkretne oferty z naszego kraju i zainteresować tutejszych importerów. To był najtrudniejszy krok.

Jednak singapurski rynek jest dość mały. Nie zmieścimy tu wszystkich naszych jabłek.

Jest mały, ale niezwykle skoncentrowany. Na jednej wyspie jest 5 mln ludzi, przez co jeśli jabłka trafią już do Singapuru to nie ma dodatkowych kosztów dystrybucji. Dodatkowo, mieszka tu potężna grupa Europejczyków, którzy chętnie kupiliby dobre jabłko.

Nie ma dobrych jabłek w Singapurze?

Są tu świetne owoce tropikalne z Malezji, ale już jeśli chodzi o jabłka to są np. z RPA, Australii i Francji, ale moim zdaniem możemy z nimi spokojnie konkurować jakością, więc doszliśmy do wniosku, że mamy szansę. Jeśli się uda otworzymy drzwi innym polskim produktom takim jak ziemniaki, marchew czy owoce miękkie.

singapur-jabłka4

Temat jabłek był także żywo dyskutowany przez tutejszą Polonię, która choć nie jest liczna to raczej rozpoznawalna.

Ciężko jest w przypadku Singapuru mówić o Polonii w tradycyjnym znaczeniu, gdyż większość osób przyjeżdża tu po prostu do pracy, lub jest wysyłana na kontrakt przez swoje firmy. Warto jednak wspomnieć o dwóch polskich nazwiskach, które szczególnie mocno wpisały się w historię tego państwa.

Światowej sławy planista i architekt, Krystyn Olszewski był jednym z twórców pierwszej koncepcji zagospodarowania Singapuru w 1971r., a także autorem projektu Marina City, gdzie dziś spacerują tysiące turystów.

Natomiast obecną wizytówką Polonii jest Wiesław Nowiński, pracujący dla instytutu A*STAR naukowiec, autor komputerowej mapy mózgu.

Właśnie, A*STAR jest singapurskim katalizatorem współpracy nauki z biznesem. Na razie funkcjonuje to świetnie, gdyż wiele innowacji znajduje swoje praktyczne zastosowanie. Czy dałoby się podobne wzorce przeszczepić na polski grunt?

Tu już się dzieje - A*STAR współpracuje z naszym NCBR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju). Trzeba jednak zauważyć, że dzieli nas bardzo dużo, to nie tylko odległość, ale inny system polityczny i sposób zarządzania krajem. Wiele rzeczy w Singapurze wydaje się łatwiejszych. Podejmowane decyzje są realizowane bez zbędnych dyskusji.

U nas jest inaczej, wiele posunięć - dobrych czy niedobrych - jest od razu dyskutowane przez opozycję, która tak widzi swoją rolę. W Singapurze działa to nieco inaczej, rząd może realizować długofalowe plany bez oglądania się na każdym kroku na emocje społeczne, a postępowanie władz jest rzadko kwestionowane co wynika też zakorzenionej tu kultury konfucjańskiej.

Singapurczycy nie mogą niestety cieszyć się wieloma swobodami obywatelskimi i pełnoprawną demokracją.

Musimy spojrzeć na to jakim krajem był Singapur 50 lat temu. Brudnym, zatłoczonym, którego 1/3 mieszkańców żyła w slumsach. Natomiast teraz, ktokolwiek tu przyjeżdża, widzi, że miasto jest uporządkowane, czyste i zorganizowane. Ten przeskok z trzeciego do pierwszego świata dokonał się tylko w czasie jednego pokolenia; to absolutnie przechodzi nasze wyobrażenie. O przebudowie Singapuru można mówić jedynie w superlatywach.

Za taki postęp zawsze płaci się jakąś cenę. Pierwszy premier Singapuru - Lee Kuan Yew - bardzo chłodno oceniał demokrację prowadzoną w naszym, zachodnim stylu. Przede wszystkim nie podobały mu się polityczne deklaracje na wyrost. Lee podaje przykład USA, gdzie prezydent pod koniec pierwszej kadencji rozumie wreszcie jakie zmiany powinny zostać wprowadzone, ale nie bardzo może się nimi przejmować, bo bardziej potrzebował będzie populistycznych haseł niż zaciskania pasa.

//

A teraz spójrzmy na Singapur z perspektywy zwykłego pracownika, który nie może liczyć na płacę minimalną w najdroższym na świecie kraju z nożycami dochodów rozpiętymi do granic możliwości.

Ale kto w Singapurze zarabia najmniej? Często jest to obca siła robocza, przybysze z innych krajów, dla których praca w Singapurze jest prawdziwym zbawieniem. Ich płaca odstaje od średniej, ale ten region cechuje się ogromnymi różnicami w dochodach mieszkańców poszczególnych krajów.

Przyjrzyjmy się europejskim migracjom. Polacy od dawna jeździli do pracy do Niemiec i zarabiali tam mniej niż Niemcy, ale więcej niż w Polsce. Ukraińcy przyjeżdżali do Polski i zarabiali mniej niż Polacy, ale więcej niż na Ukrainie. Nie było u nas tak ogromnych różnic jakie są w Azji Południowo-Wschodniej, a mimo to ludzie cały czas się przemieszczali.

Jednak Singapur, mimo swojego bogactwa przoduje w rankingach najbardziej nieszczęśliwych nacji.

Może to się wiązać zarówno z niezwykle szybkim trybem życia, albo też wysoko zawieszoną poprzeczką, już od wczesnego dzieciństwa. To bardzo konkurencyjny kraj.

Warto także zwrócić uwagę na inne rankingi, np. Doing Business, gdzie Singapur przoduje od kilku lat. Wyobraźmy sobie, że jakaś malutka wysepka, pozbawiona bogactw mineralnych, a nawet wody pitnej w ciągu kilkudziesięciu lat staje się centrum światowego biznesu.

Tak, ale w dużej mierze zostało to osiągnięte dzięki ściąganiu do siebie zachodnich managerów

Taka jest singapurska filozofia. Chcą mieć dla siebie najlepszych z najlepszych. Ameryka zbudowała swoją potęgę także poprzez drenaż mózgów. Singapur robi to samo.

wywiad-ambasador (6)

Poprzedni ambasador w Singapurze był zdania, że jednym z sekretów sukcesu Singapuru było postawianie na nauki ścisłe z pominięciem sztuki. Czy Pan też tak uważa?

Najpierw trzeba zbudować budynek, w którym w przyszłości będzie być może muzeum. Tak samo trudno organizować orkiestrę, kiedy nie ma gdzie trenować. Trzeba sobie ustalać priorytety, a następnie je realizować.

Natomiast obecnie Singapur chce nie tylko imponować najdroższymi budynkami na świecie, ale również stać się kulturalną stolicą Azji. Nacisk na sztukę jest coraz większy.

Polska Ambasada także stara się mieć w to swój wkład. Organizujemy koncerty w Singapurskich Ogrodach Botanicznych, obok pomnika Chopina. Zawsze jest nam bardzo miło kiedy widzimy tłumy przychodzące, aby posłuchać polskiej muzyki.

Sztuka może mieć niebagatelny wpływ na tworzenie się tożsamości narodowej, jednak wielu mieszkańców, z którymi rozmawiałem twierdziło, że Singapur jest dla nich jedynie stempelkiem w paszporcie.

Spotkałem się z zupełnie innym zachowaniem, np. wśród przybyszy z Chin, którzy odrzucali 5 tys. lat państwowości ojczyzny swoich ojców i przywiązywali się tylko do Singapuru.

//

Jednak Chiny i Singapur to dwa różne światy, można wręcz powiedzieć, że Singapur jest nie jest Azją - jest tak bardzo zwesternizowany.

Mówi się, że to Azja dla początkujących, bo tej Azji jest tu wyjątkowo mało. Ani zapachy, ani porządek nie są z tej części świata. Jednak obecne stulecie to wiek tego kontynentu, który rozwija się najszybciej.

Polska może na tym jakoś skorzystać?

W tej chwili Polacy inwestują więcej w Singapurze, niż Singapurczycy w Polsce, a przecież zasoby finansowe są nieporównywalne. To będzie naszym głównym celem, aby zainteresować miejscowe fundusze i firmy Polską, gdyż mimo, że nie jesteśmy najtańsi to oferujemy dobrą jakość.

A co jeśli chodzi o naszych biznesmenów?

REKLAMA

Im uświadomimy, że Singapur jest najlepszym miejscem do dalszej ekspansji w Azji. Obecnie w Singapurze mieszka ok. 90 tys. Europejczyków , a zarejestrowanych jest tu ponad 10 tys. europejskich firm . Popatrzmy jak to robią inni Europejczycy, z dłuższym tutaj stażem i postępujmy podobnie.

wywiad-ambasador (2)
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA