Google'owi nie podoba się aplikacja YouTube na Windows Phone... znowu
Witamy w świecie złośliwości, zazdrości, biznesu, bezpardonowej walki. Zapraszamy na sceny akcji, strzelaniny argumentów i pościgi aplikacjami jak w najlepszym thrillerze. Płacz, zgrzytanie zębami, pękające Gorilla Glass, tłumy chłopstwa ruszające na ulice z widłami krzycząc: "czary!".
Tak pewnie można by reklamować tę tragikomedię, która ma miejsce między Google a Microsoftem o głupią aplikację YouTube. Starałem się przedstawić to z ironią, niestety, bo jedyne dwie rzeczy, które mi zostały to albo śmiać się, albo zapłakać rzewnie. Sytuacja jest żałosna. Nie tak dawno przecież mieliśmy kolejną odsłonę tego spektaklu. Scenariusz jest prosty: Microsoft wydaje aplikację YouTube, nie patrząc już się ani trochę na Google. Dzieje się to z prostego powodu: oni tej aplikacji nie zrobili w dwa lata, więc czekanie już nie ma sensu. Jakby chcieli, to by zrobili, nie? Więc Microsoft sobie spokojnie koduje i wydaje bardzo fajną i użyteczną aplikację. Publika "wiwatuje".
Wtedy z tłumu wychodzi "bad guy", "główny antagonista" - Google. Domaga się zdjęcia aplikacji, ponieważ "narusza warunki użytkowania usługi YouTube", czyt. pozwala na pobieranie filmów do pamięci telefonu i nie wyświetla reklam (czyt. nie jest wydana za ich błogosławieństwem). Microsoft odbija piłeczkę, mówiąc "zrobilibyśmy taką aplikację, gdybyśmy mieli dostęp do oficjalnych API". I wtedy kończy się akt drugi. Nastaje długa przerwa. Aż tu nagle... Microsoft wydaje kolejną aplikację. Wydawałoby się poprawioną. Z reklamami, bez pobierania filmów do pamięci, czyli z całym ograniczającym stuffem, jaki Google lubi. Do tego doszły udoskonalenia: między innymi zarządzanie profilem i playlisty. Pojawiło się także wsparcie dla Windows Phone 7.8.
I właśnie wczoraj pod wieczór, aplikacja została zablokowana. Wszyscy użytkownicy, uruchamiający aplikację, dostają cudowny komunikat błędu. Aplikacja uruchamia się, ale... nie wykonuje swojego zadania. Google nawet wystosowało komunikat prasowy. Uwaga, nie spadnijcie z krzesła. Oto jego część, dla serwisu The Verge:
Microsoft nie dokonał wszystkich usprawnień przeglądarki koniecznych tak, aby możliwe było pełne działanie serwisu YouTube, a zamiast tego ponownie opublikowało aplikację, która narusza nasz Regulamin.
Po przeczytaniu doznałem szoku. Uświadomiłem sobie fakt - Google informuje, że użytkownicy Windows Phone'a nie dostaną żadnej, dobrej możliwości korzystania z ICH WŁASNEJ USŁUGI, dopóki Microsoft na własną rękę nie dokona zmian w Internet Explorerze, które umożliwią nam korzystanie z YouTube... przez przeglądarkę, ale dopiero gdy to się im spodoba.
"Nie Google, coś Wam się pomyliło. To nie tak działa", pomyślałem sobie w pierwszej chwili. Przecież jako programista uważam za śmieszne i żałosne twierdzenie, że to twórca przeglądarki ma dokonać poprawek, aby strona działała prawidłowo. To usługodawca ma zapewnić poprawność pracy na każdej platformie, jakby zła ta platforma nie była (a przecież o dziwo Microsoftowi gra w standardy nie idzie najgorzej, to nie czasy IE6 ). Poza tym nie chcecie zarobić na reklamach, to nie, Wasza decyzja. Przecież to nie my, użytkownicy Windows Phone, robimy sobie pod ogonem śmierdzące problemy. To nie nasza strategia biznesowa opiera się na denerwujących reklamach przed każdym filmikiem o Minecrafcie lub kotach. Ale potem uświadomiłem sobie, że...
To tylko wymówka Google, nastawiona na to, by mieć pretekst, by dalej blokować Windows Phone. W języku angielskim mówi się ładnie "It's a classic, good old-fashioned revenge." Microsoft niedawno zrobił coś niebywale głupiego - pewnie część z Was słyszała o kampanii "Scroogled". I teraz Google się odgryza w bardzo dokuczliwy sposób. Obiektywnie rzecz biorąc - obaj giganci są niestety siebie warci. Jeden gorszy... wróć, nie lepszy, od drugiego. Jednak... ktoś tutaj traci na tym najbardziej. Jesteśmy to my, zwyczajni klienci, korzystający na co dzień z usług gigantów. Liczymy na to, że ci będą nieustannie wywiązywać się z obowiązku profesjonalizmu, świadczenia usług na najwyższym możliwym poziomie. W zamian dostajemy wojenki, które co rusz nas krzywdzą.
Każdy ma inny punkt widzenia. Jedni powiedzą, że Microsoft sobie zasłużył i absolutnie się z nimi zgodzę. Jednak inni powiedzą, że to "Google jest "evil". Ja jestem wśród tych ludzi. Nie interesuje mnie to, co stoi za brakiem dostępu do YouTube. Jedyna rzecz, która mnie interesuje, to ta, że NIE MAM DO NIEJ DOSTĘPU, a to świadczy o skrajnym nieprofesjonalizmie jej dostawcy. Jest to śmieszne i żałosne.
Jednak, jeżeli mogę pocieszyć użytkowników Windows Phone, nadal mamy MetroTube. ;)