Nowa Tuba.fm na iOS - cudze chwalicie, swojego nie znacie
Gdy pierwszy raz recenzowałem aplikację serwisu Tuba.fm na iPhone'a w 2011 r. byłem zachwycony tym, że polskie dzieło nie odbiega wcale jakością wykonania od zachodnich produkcji. Dzisiaj wychodzi nowa wersja Tuba.fm na iOS. Ja testuję ją od wczoraj i mam podobne wrażenia jak dwa lata temu - polska aplikacja w niczym nie ustępuje największym, najdroższym produkcjom mobilnym na świecie.
Tuba.fm to usługa internetowego radia, coś na wzór amerykańskiego hitu Pandora, czy nieco już zapomnianego Last.fm. Użytkownicy serwisu mają dostęp do stacji radiowych, zarówno tych oficjalnych - w przypadku Tuba.fm stacji należących do Agory - jak i tworzonych przez użytkowników, które najczęściej związane są z odpowiednim gatunkiem muzycznym. W Tuba.fm - co bardzo ważne - można też słuchać konkretnych wykonawców, którzy nas interesują. Wprawdzie nie daje nam to możliwości słuchania konkretnych albumów, czy utworów artystów i musimy zdać się na przypadkowość w doborze playlisty, ale wielu amatorom muzyki to zdecydowanie wystarczy.
Dla mnie, w dobie rosnącej popularności serwisów streamingowych, które dają dostęp do pełnego katalogu muzycznego na żądanie, a jednocześnie także oferują usługi radia, oferta serwisów stricte radiowych w Sieci jest nieco wybrakowana. Choć może inaczej - Tuba.fm (jak i innych aplikacji tego typu) używam dziś głównie do słuchania oficjalnych stacji radiowych. W szczególności lubię Radio Roxy.fm, a aplikacja Tuba.fm ma to do siebie, że pokazuje informacje o kilku kolejnych kawałkach muzycznych, które wkrótce będą odtwarzane.
Ale ja w zasadzie nie o tym, gdyż oba typu serwisów: streamingowe i radiowe, mają swoich zagorzałych zwolenników, a to nie jest tekst porównujący możliwości obu rodzajów usług. Ja piszę o naprawdę dopracowanej aplikacji Tuba.fm, której nie powstydziliby się zarządzający największymi usługami muzycznymi na świecie.
O tym, że oficjalna aplikacja muzyczna na iPhonie nie należy dziś do najlepszych, wie każdy użytkownik smartfonu Apple'a. Znacznie więcej oferują dziś alternatywne aplikacje na czele ze Spotify, Deezerem, czy nawet Shazam.
Nowa Tuba.fm też jest dobra. Zachowano w niej najlepsze cechy poprzedniej wersji aplikacji oraz dodano nowe elementy nawigacyjne i funkcjonalne.
Z nowości warto wymienić to, że teraz podstawowy zakres nawigacji po aplikacji dokonuje się za pośrednictwem bocznego paska, wysuwanego z lewej strony. To zabieg zgodny z najnowszymi trendami budowania aplikacji na iPhone'a.
W aplikacji możemy teraz także przełączać się pomiędzy wysoką a niższa jakością streamingu i to z utworu na utwór, gdyż opcja takiej zmiany jest dostępna nie tylko w Ustawieniach, ale także w menu odtwarzania.
Mamy także nowy element aplikacji, czyli newsy oraz przebudowany w całości panel Ustawień.
Reszta to to, co znaliśmy z poprzedniej wersji Tuba.fm, choć oczywiście teraz wszystko podane jest w ładniejszych szatach. Aplikacja wygląda schludnie i zachęca do tego, by jej często używać.
Warto przy okazji pamiętać, że w darmowej wersji Tuba.fm są reklamy, których musimy wysłuchiwać pomiędzy seriami odtwarzanych utworów. Można je usunąć subskrybując usługę za 0.89 euro miesięcznie. To znacznie taniej niż u konkurencyjnych usług streamingowych, które za brak reklam i możliwość korzystania z serwisu na urządzeniach mobilnych śpiewają sobie w Polsce 19,99 zł. No, ale za to u nich można słuchać dokładnie tego, czego się chce, a w Tuba.fm zdajemy się na stacje radiowe, nawet jeśli dotyczą jednego wykonawcy.
No, ale jak to w życiu - coś za coś. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że nowa aplikacja Tuba.fm to bardzo dobre dzieło. Reszta zależy od preferencji dotyczących wyboru usługi.
Nowa Tuba.fm będzie dostępna dzisiaj w App Store pod tym linkiem.