To bzdura, że nowe interfejsy systemów operacyjnych są kiepskie
Czytam enty paszkwil osoby związanej z “branżą” technologiczną na temat nowych interfejsów i tego, jakie to są złe, niepraktyczne, jak przeszkadzają, że stare były lepsze i w ogóle wszystko, co odchodzi od standardowych pasków zadań jest błędem. Takie odsądzanie interfejsów od czci i wiary przez ludzi, którzy powinni mieć co najmniej jako taki pogląd na sytuację jest po prostu śmieszny i trochę tragiczny. Czyli co? Mamy porzucić pulpity, ewolucję nakładek w stronę przejrzystości i wrócić do Windowsa XP, bo Metro UI, Gnome Shell czy Unity nie podobają się paru ekspertom? Bzdura. Ewolucja UI jest naturalną koleją rzeczy, choć odbywa się w dosyć niespodziewaną, co nie znaczy że złą, stronę.
Najczęstszym argumentem takich osób jest to, że nowe interfejsy są mało funkcjonalne dla osób pracujących zawodowo na komputerach. Jako wady punktowane jest ukrycie na przykład systemowego przycisku “wyłącz komputer” czy to, że wszystko jest większe, bardziej tabletowe, że rozwijane menu kontekstowe zaczynają znikać. Tylko, że prawdopodobnie żadnemu z tych ekspertów nie chce się zauważyć, że te systemy przede wszystkim robione są z myślą o przeciętnych użytkownikach, a nie obeznanych profesjonalistach.
Podstawowa różnica jest oczywiście jedna - Pani Zosia będzie używać tego, co dostanie/kupi i nie będzie w stanie zmienić sobie środowiska graficznego. Może i pomarudzi, może i nie kupi komputera z Windowsem 8, bo wystraszy się zmian. Teraz wybierze Windows 7, bo bardzo przypomina od XP. Ale za 2-3 lata, gdy może ponownie będzie wymieniać komputer, nie będzie miała wyjścia - Microsoft już postara się o to, by Windows 8 czy kolejny był niemal jedynym systemem na rynku. I nie będzie wyjścia - Pani Zosia kupi, zacznie używać, przeżyje mały szok kafelkami ale po dosyć krótkim czasie przyzwyczai się. Tak, jak nie raz przyzwyczajała się do zmian. Może wydają się one straszne, ale często nieuniknione. Najlepsze, że pewnie okaże się, że po miesiącu używania owa Pani Zosia nie będzie w stanie wyobrazić sobie, że korzystała z czegoś innego, niż Metro UI...
A co w tym czasie zrobi ten ten poweruser? Będzie świadomie trzymał się Windowsa 7, ale pewnie w końcu przerzuci się na nowszego i znajdzie proste sposoby dostosowania go do własnych potrzeb. Albo zmieni platformę na MAC OS X. Albo na Linuksa z KDE. Albo... W każdym razie znajdzie wyjście. W końcu to on się zna na tym, a nie Pani Zosia.
To tylko taka skrócona wersja, ale widać chyba, o co mi chodzi? Interfejsy, tak jak i wszystko, ulegają ewolucji, która wcale nie jest powodowana widzimisię twórców - Microsoft na przykład wydaje miliony dolarów na badania ergonomii. Wprawdzie stają się one coraz bardziej tabletowe i dostosowane do dotyku, co na pecetach może trochę razić, ale nie jest to wbrew pozorom aż taki problem dla mas. Problemem za to jest to, jak przekonać odbiorców, że zmiany nie są na gorsze i to właśnie tutaj leży największe wyzwanie.
Wystarczy prześledzić - Microsoft wprowadzi na masową skalę swoje Metro UI oparte na dużych i przejrzystych kafelkach. Canonical od ponad roku stawia na Unity, a Gnome 3.2 aż prosi się o wersję tabletową. W żadnym z tych systemów i nakładek nie ma już znanych od czasów pierwszych okien pasków zadań, likwidowane też są zawiłe, wielopoziomowe menu, które czasem doprowadzały do szaleństwa skomplikowaniem. Nawet Launchpad z Mac OS X dostaje coraz większe ikony i dawno już odszedł od typowo desktopowego wyglądu. Ikony, choć rozdzielczości rosną, stają się większe we wszyskich najważniejszych systemach, coraz mocniej stawia się też na ułatwienie wyszukiwania aplikacji przez wpisywanie jej nazwy, a nie grzebanie w menu “start”.
Wszystko staje się jakby stworzone z myślą o dotykowych ekranach i nie ma się co dziwić. Ludzie z każdym dniem wiedzą więcej o tabletach, zdaje się też, że zaczynają je kochać. Zarówno Windows 8 jak i Unity w Ubuntu są więc przygotowywane pod tym kątem tak, by użytkownicy finalnie mieli to samo UI na komputerach i tabletach. I wcale nie oznacza to spadku ergonomii, jak twierdzą niektórzy.
Bo Pani Zosi niepotrzebny menadżer aplikacji, niepotrzebne jej także dziesiątki skrótów, pasków itp. Ona będzie korzystać z maksymalnie kilku aplikacji na raz, a gdy przekona się, że uproszczone interfejsy nie są straszne i nauczy się podstaw, to zrozumie, że tak jest nawet wygodniej.
No bo faktycznie jest. Nowe interfejsy odchodzą od dziesiątek wyświetlanych na raz informacji, przycisków i tym podobnych. Są one niepotrzebne i powodują tylko niepotrzebne zamieszanie.
I nieprawda, że na przykład Gnome 3.2 jest nieużywalny. To bardzo wygodna i przejrzysta powłoka, której jeśli da się kilkanaście minut to odkrywa przed przeciętnym użytkownikiem nowości powodujące ograniczenie klików potrzebnych do wykonania wszystkich PODSTAWOWYCH (tak, to ważne) zadań. Metro UI na razie nie jest tak dopracowane w Windows 8, ale przed tym systemem jeszcze dosyć długa droga.
A wymagający użytkownicy? Tu właśnie tkwi problem, z którym muszą poradzić sobie twórcy - trzeba stworzyć UI, które jest proste, wygodne, ale nie zbytnio okrojone i dodatkowo zostawić furtkę, która pozwoli na bardziej zaawansowane użytkowanie i personalizację. W przypadku Ubuntu jest możliwość zainstalowania innych powłok, Microsoft stawia za to na nakładkę a’la Windows 7, która jest jednocześnie pomostem między obiema wersjami systemu. Apple? Apple zrobi z Mac OS X co chce, a użytkownicy i tak będą kupować (niektórzy skarżąc się przy płaceniu, ale to i tak ich nie zrazi).
W dłuższej perspektywie nie liczą się tymczasowe narzekania użytkowników, bo producenci doskonale wiedzą co robią zmieniając interfejsy. Ludzie pomarudzą, nawet może poprotestują, ale rzeczywistość jest taka, że finalnie nowe rozwiązania wygrają.
Nowy Linux Mint z interfejsem przypominającym te poprzednie może przez chwilę będzie trendy, taki powrót do korzeni itp., ale na dłuższą metę to nie jest rozwiązanie.
Teraz wszystko zależy od tego, jak producenci i twórcy poradzą sobie z przekonaniem użytkowników do nowości i zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń. Bo że to w końcu nastąpi nie ma wątpliwości.