Unity czy GNOME Shell? Takich dylematów chciałabym więcej
Mam spory problem z Ubuntu. Właściwie to taki przyjemny problem, który nie spędza mi snu z powiek, ale jednak daje o sobie znać w momentach dowiadywania się, co nowego dodano w nakładce Unity w nowych wersjach systemu. Używam Ubuntu 12.04 ALPHA 2, uaktualnianego na bieżąco, łącznie z najnowszą wersją Unity 5.2. Podchodzę do tego z pozycji użytkownika, którego bardziej interesuje funkcjonalność niż to, jak to wszystko działa od strony technicznej. I mam z tego powodu spory dylemat – Unity czy GNOME Shell? Do niedawna wybór był prosty: powiadomienia GNOME Shell biły u mnie każdą funkcję Unity. Teraz, razem ze zmianami, Unity rośnie, i chociaż system powiadomień wciąż nie dorasta to pięt tym z GNOME Shell, to pewne rzeczy stały się po prostu wygodniejsze.
Przemek Pająk poprosił mnie, jedyną osobę w redakcji używającą Linuksa, o opisanie najbardziej niezbędnych aplikacji na Ubuntu. Jednak swoje ulubione “aplikacje systemowe” opisałam przy okazji tekstu o rozszerzeniach dla Chrome’a, bo to przeglądarka jest dla mnie sercem systemu. Za to Ubuntu, którego używam na co dzień, stanowi wespół z GNOME Shell dodatek, który umożliwia pracę, ma ciekawe opcje i domyślnie przychodzi z najbardziej niezbędnymi narzędziami i funkcjami.
Może środowisko Linuksa nie jest wcale takie zamknięte na nowości?
Coroczny plebiscyt wśród czytelników Linux Journal to nagrody jedynie honorowe, jednak w tym roku jego wyniki są bardzo interesujące. Wyborem czytelników najlepszą dystrybucją zostało oczywiście Ubuntu, a najlepszym produktem roku… GNOME 3. Ten wybór jest bardzo zaskakujący, tym bardziej, że GNOME 3, jak i Unity, również zrywa mocno z tradycjami i wprowadza bardziej “tabletowy” interfejs. Najlepszym mobilnym systemem operacyjnym został Android (z braku konkurencji, bo MeeGo już nie stanowi żadnej), a najlepszym desktopowym środowiskiem GNOME. Najlepsza przeglądarka według czytelników to FireFox, komunikator Pidgin. Wyłania się z tego bardzo ciekawy obraz, który zadaje trochę zadaje kłam tezom, że świadomi linuksiarze nie lubią zmian, zwłaszcza interfejsów.
To bzdura, że nowe interfejsy systemów operacyjnych są kiepskie
Czytam enty paszkwil osoby związanej z “branżą” technologiczną na temat nowych interfejsów i tego, jakie to są złe, niepraktyczne, jak przeszkadzają, że stare były lepsze i w ogóle wszystko, co odchodzi od standardowych pasków zadań jest błędem. Takie odsądzanie interfejsów od czci i wiary przez ludzi, którzy powinni mieć co najmniej jako taki pogląd na sytuację jest po prostu śmieszny i trochę tragiczny. Czyli co? Mamy porzucić pulpity, ewolucję nakładek w stronę przejrzystości i wrócić do Windowsa XP, bo Metro UI, Gnome Shell czy Unity nie podobają się paru ekspertom? Bzdura. Ewolucja UI jest naturalną koleją rzeczy, choć odbywa się w dosyć niespodziewaną, co nie znaczy że złą, stronę.
Ostatnio dużo piszę o Ubuntu, ale to chyba zrozumiałe – makowcy robią to samo przy premierze kolejnego kotowatego, fani okien czekają na Windowsa 8, logiczne więc, że stali użytkownicy najpopularniejszej dystrybucji Linuksa badają możliwości nowego Ubuntu. No właśnie – z Ubuntu 11.10 linuksiarze otrzymali w końcu bezproblemową możliwość uruchomienia powłoki GNOME za pomocą praktycznie 3 kliknięć. Bez kombinowania, terminalu, pakietów itp. I ja, jako niezaawansowany technicznie użytkownik skorzystałam z tej możliwości i powiem – GNOME Shell to istniejący dowód na to, że minimalizm wciąż żyje i jest za rzadko wykorzystywany.