„Mojego pedofila oglądało więcej niż twojego”. Łże-statystyki, czyli dajcie mi liczbę, a znajdzie się paragraf
Jak mają się wyniki oglądalności dokumentu o pedofili pokazywanego na YouTube i w prywatnej stacji telewizyjnej do innego dokumentu puszczonego przez telewizję publiczną? Mniej więcej tak, jak liczba utonięć na basenach do aktywności filmowej Nicolasa Cage’a.
Prezes TVP dobrze kalkuluje. Nie opłaca się wojować z badaniami oglądalności
Ktokolwiek spodziewał się, że wyniki oglądalności plenerowych imprez sylwestrowych przejdą bez echa na Woronicza, a już tym bardziej nie wymuszą na strategu Jacku Kurskim jakiejkolwiek (dobrej) zmiany poglądów na temat badań oglądalności, ten srodze się mylił.
W TVP pracują kiepscy propagandyści, ale „Fakty” i „Wydarzenia” ładnie rozpykali strategicznie
Moja babcia nie ma internetu i również z racji dość zaawansowanego wieku nie jest jakąś wybitnie dobrze politycznie zorientowaną osobą. Ogląda TVP i po prostu wierzy w te brednie, za każdym razem zszokowana, gdy wyprowadzam ją z błędu, że Jarosław Kaczyński nie urodził się w stajence, a Putina, Trumpa i Tuska z darami wcale nie prowadziła do dzieciątka Gwiazda Betlejemska.
TVP, czyli najgorzej prowadzony biznes telewizyjny w historii, nie dość, że jest utrzymywany ze specjalnego podatku, to i tak musi zapożyczać się w Skarbie Państwa. Ale jakiś Einstein wpadł na pomysł, jak odwrócić złą passę.
Jacek Kurski twierdzi, że oglądalność TVP jest super, więc o co wam chodzi?
Popatrz na wspaniałe reportaże. Na relacje, w których nie znajdziesz przekłamań. Rośnie oglądalność i nie ma sprostowań. W czystych kuluarach goście przeklinają rzadko. Mamy ekstra Wiadomości i super prezesa. Ci wszyscy ludzie to wspaniali fachowcy. Ufam im i wiem, że rodacy wybrali moją przyszłość, za rękę wyprowadzą mnie z Europy.
Moja ulubiona stacja telewizyjna, której wprawdzie nigdy nie oglądałem, ale teraz mogę jej nie oglądać ostentacyjnie, wraz z moim ulubionym piratem drogowym, już od dłuższego czasu niszczą wszystko, czego tylko się dotkną.
Czy istnieje Maciej Orłoś bez Teleexpressu i czy istnieje Teleexpress bez Macieja Orłosia?
O jak ja lubiłem Teleexpress! W ostatnim piętnastoleciu widziałem go pewnie ze trzy razy, ale w dzieciństwie był obowiązkowym punktem programu, gdy rodzice siedzieli jeszcze w pracy, a ja pałętałem się gdzieś u babci po szkole.
W ocenie poszczególnych funkcjonariuszy „dobrej zmiany” jest ten problem, że tak naprawdę trudno ocenić kto tam naprawdę pociąga za sznurki. Łatwo jest pisać o broszce Beaty Szydło, ale o jej zaangażowaniu w politykę wewnętrzną czy międzynarodową już trudniej. Pani premier wprawdzie podejmuje pewne działania, ale mam poważne wątpliwości na ile są to jej suwerenne decyzje, a na ile jednak wola (ekhm) partii.