REKLAMA

Prawda jest taka, że twój telefon jest obrzydliwy. Oto rozwiązanie - umywalka z funkcją czyszczenia smartfona

Polizałbyś deskę klozetową w publicznej toalecie? O ile nie zarabiasz na życie jako patoyoutuber – pewnie nie. A mimo to każdego dnia przytykasz do twarzy telefon, który jest równie brudny.

alt
REKLAMA

Według niektórych badań nasz telefon może być nawet siedmiokrotnie gęściej pokryty zarazkami niż toaleta. Eksperyment przeprowadzony w Londynie w 2011 r. potwierdził, iż na co szóstym smartfonie można znaleźć bakterie kałowe, z kolei już w 2009 r. naukowcy przestrzegali, iż na powierzchni telefonów komórkowych zbierają się groźne dla zdrowia patogeny i bakterie, w tym m.in. odporny na niektóre antybiotyki gronkowiec złocisty oraz E. Coli.

REKLAMA

Trudno się temu dziwić, zważywszy na sposób użytkowania telefonów. Mamy je zawsze przy sobie i dotykamy je często brudnymi rękami. Działa to też w drugą stronę – myjemy ręce, a potem bierzemy do nich brudny telefon, co daje taki efekt, jakbyśmy wcale rąk nie umyli.

Oczywiście istnieją sposoby na zachowanie czystości smartfona. Można telefon przemyć środkiem dezynfekującym, albo zainwestować w specjalną lampę UV; w czasie pandemii szczególnie popularne stały się ładowarki bezprzewodowe wyposażone w takie światło, które dezynfekują telefon w czasie uzupełniania energii. Tego typu gadżet ma w swojej ofercie m.in. Samsung.

Są to jednak rozwiązania stricte domowe i niezdatne do częstego stosowania. Telefon ładujemy zwykle raz dziennie, no i umówmy się, kto będzie pamiętał o wycieraniu telefonu środkiem dezynfekującym? Potrzeba rozwiązania, które umożliwi czyszczenie telefonu równie często, co mycie rąk. Takiego rozwiązania, jak WOTA WOSH.

WOTA WOSH – umyj ręce i zdezynfekuj telefon w tym samym czasie.

WOTA Copr to japoński startup, który już trzy lata temu – a więc przed wybuchem pandemii – zaczął opracowywać urządzenie higienizujące, które nie wymagałoby stałego dopływu wody. Czyli takie, które mogłoby stać w miejscach publicznych i nie wymagałoby ingerencji w istniejącą infrastrukturę.

Rok temu światło dzienne ujrzał WOSH – stacja myjąca, która do działania wymaga wyłącznie zasilania prądem. Za dopływ wody odpowiada 20-litrowy, zintegrowany zbiornik. Oczywiście 20-litrów wydaje się niewielką wartością, ale w obudowie WOSH znajduje się także system filtrów oczyszczający 98 proc. wody zebranej w zbiorniku. Oczyszczona w ten sposób woda przewyższa standardy WHO dot. jakości wody pitnej, więc nie trzeba obawiać się o zanieczyszczenie wody w zbiorniku, choć twórcy w sekcji FAQ nie zalecają tego robić.

20 litrów wody, według zapewnień WOTA Corp, ma wystarczyć na około 500 użyć, zaś filtry na około 2000 użyć.

WOTA WOSH - umywalka ze stacją dezynfekcji smartfona class="wp-image-1803970"
WOTA WOSH - umywalka ze stacją dezynfekcji smartfona

Do wymiany filtrów nie trzeba też rozbierać maszyny – są one ulokowane po zewnętrznej stronie obudowy, w celu ułatwienia dostępu. Gdyby trzeba było każdorazowo przemieszczać maszynę, aby wymienić filtry, mógłby być problem, wszak waży ona ponad 80 kg (100 kg z pełnym zbiornikiem). Urządzenie jest oczywiście wyposażone w kółka, by można było je wygodnie przestawiać, ale przy tej masie trudno nazwać je poręcznym.

WOTA WOSH - umywalka ze stacją dezynfekcji smartfona class="wp-image-1803976"
WOTA WOSH - umywalka ze stacją dezynfekcji smartfona

Najciekawszym trickiem, jaki ma w zanadrzu WOSH, nie jest jednak samowystarczalny obieg wody czy mobilność, ale szczelina przy umywalce. Służy ona do dezynfekcji smartfona światłem UV. Założenie jest takie, że podchodząc do umywalki wkładamy smartfon i w czasie gdy maszyna dezynfekuje telefon, myjemy ręce. Światła LED na rancie umywalki i czas dezynfekcji smartfona dodatkowo wyznaczają czas mycia rąk, abyśmy robili to na tyle długo, by faktycznie pozbyć się zarazków – 10 sekund namydlania i 15 sekund spłukiwania.

WOTA WOSH - umywalka ze stacją dezynfekcji smartfona class="wp-image-1803973"
WOTA WOSH - umywalka ze stacją dezynfekcji smartfona

Póki co WOTA WOSH dostępna jest tylko w Japonii i tylko w modelu subskrypcyjnym. Pod koniec ubiegłego roku do centrów handlowych Kraju Kwitnącej Wiśni trafiło 4000 takich maszyn, a w tym roku WOTA planuje dystrybucję międzynarodową, bo zainteresowanie jest ogromne.

Ten gadżet powinien stać się powszechny.

O ile wolnostojące umywalki to genialny pomysł sam w sobie, tak szczytem geniuszu w tym pomyśle jest zintegrowana szczelina do dezynfekcji smartfona, która dodatkowo wyznacza czas mycia rąk. To rewelacyjna idea, którą wszyscy powinni podpatrzeć od japońskiego startupu.

REKLAMA

Oczywiście nie jest to rozwiązanie bez wad. Wystarczy chwilowa awaria prądu, byśmy stracili dostęp do telefonu. Albo usterka maszyny. W materiałach dostarczonych przez WOTA nie jest sprecyzowane, czy i w jaki sposób można telefon wyjąć, jeśli stacja do dezynfekcji nagle przestanie działać. Naturalnie w warunkach mniej cywilizowanych niż japońskie jest też spore ryzyko kradzieży telefonu podczas wkładania lub wyjmowania go z takiej stacji dezynfekującej, ale to już nie problem maszyny, tylko ludzkiej natury. Plusy jednak dalece przewyższają tu minusy.

Smartfony to jednocześnie najważniejsze i najbrudniejsze urządzenia w życiu każdego z nas. Potrzebujemy prostych w obsłudze, publicznie dostępnych rozwiązań, które pozwolą nam utrzymywać higienę smartfonów. Producenci od lat pracują nad powłokami antybakteryjnymi, które mogłyby pokrywać nasze smartfony, ale póki co żadna z nich nie została wdrożona na masową skalę, bo żadna nie przyniosła spektakularnych efektów. Póki to nie nastąpi, komory dezynfekujące umieszczone przy umywalkach to bodajże najlepsza i najprostsza w obsłudze opcja, na jaką możemy liczyć. Oby pomysł Japończyków zyskał na tyle szeroki rozgłos, by wszyscy chcieli go skopiować.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA