Polskie nastolatki nie chcą być kurami domowymi. Marzy im się kariera na Instagramie i w gamingu
Jeśli od rana słyszycie dziwne hałasy, bez obaw. To po prostu donośny trzask wiadomej części ciała tych, którzy wieszczą upadek cywilizacji i śmierć obyczajów na widok nowego raportu mówiącego o tym, kim chcą zostać polskie nastolatki w przyszłości. Spoiler: nie marzy im się kariera kury domowej.
Lata oglądania lewackiego Netflixa i patostreamów na YouTubie zrobiły swoje. Młode kobiety, zamiast marzyć o zostaniu sekretarkami, księgowymi czy analityczkami, albo prowadzeniu domu, jak na polską płeć piękną przystało, marzą o sławie w internetowych mediach i godnej płacy.
Żarty żartami, ale właśnie takie wnioski płyną ze świeżo opublikowanego badania IQS „Aspiracje dziewczynek w Polsce”, wykonanego na zlecenie fundacji Inspiring Girls Polska. Badanie porównuje preferencje dziewcząt w wieku 10-15 lat odnośnie edukacji i przyszłej pracy, zestawiając je… z preferencjami ich matek. Wnioski są co najmniej interesujące.
Ta dzisiejsza młodzież, wzięłaby się do prawdziwej pracy, a nie tylko TikToki i YouTuby!
Pierwszym wnioskiem, który wyraźnie wypływa z badania IQS, jest fakt, iż młode dziewczyny marzą o internetowej sławie. Aż 48 proc. badanych dziewcząt chce w przyszłości być youtuberkami, instagramerkami bądź tiktokerkami, co - jak łatwo przewidzieć - nie spotyka się z aprobatą ich matek; tylko 12 proc. kobiet pragnie takiej przyszłości dla swoich córek.
Mamy zdecydowanie bardziej chciałyby, żeby ich córki zajęły się w przyszłością grafiką czy projektowaniem stron WWW i tu interesy obydwu grup są w miarę zbieżne - tego samego chce 26 proc. matek i 21 proc. córek. Po równo rozkładają się też chęci córek z preferencjami matek w chęci do pracy w zawodach prawniczych.
Chichotem losu niech będzie ankieta dotycząca edukacji wyższej. Pójścia na studia życzy sobie aż 86 proc. matek i tylko 58 proc. córek, ale aż 30 proc. jednych i drugich nie wie, na jaki kierunek miałaby pójść taka młoda dziewczyna.
W TOP 3 preferowanych kierunków studiów znalazły się weterynaria, kosmetologia i anglistyka. Jako anglista z wyszktałcenia gorąco popieram. Dobrych lekarek weterynarii też nam potrzeba.
Wyniki tych badań „latają” już po sieci i w większości miejsc spotykają się z pełnymi wyższości komentarzami, jak to starzy ciężko pracują, a młodzi chcieliby dostawać pieniądze za nic. Przez „nic” komentujący oczywiście rozumieją bycie youtuberką, instagramerką czy tiktokerką.
A ja powiem, że dawno nic mnie tak nie ucieszyło.
Młode kobiety chcą pracować w młodych zawodach. Szok i niedowierzanie.
Bawi mnie setnie to zdziwienie pokolenia matek i ojców, którzy nadal traktują bycie YouTuberką czy Instagramerką jako coś zdrożnego, albo jako ścieżkę kariery, z której nie da się utrzymać. Jestem w stanie to zrozumieć, wszak za czasów ich młodości takie pojęcia w ogóle nie istniały, a co dopiero mówić o realnych zarobkach za występowanie przed kamerą w internecie. Ba, mi zajęło dobre dwa lata przekonanie moich rodziców, że pisanie w serwisie internetowym to prawdziwa praca, za którą dostaję prawdziwe pieniądze.
Nie jestem więc zaskoczony, ale nadal śmieszy mnie oburzenie, gdy widzę ludzi niewiele starszych ode mnie łapiących się za głowy na widok wyników badania IQS. A tu nie ma już miejsca na zdziwienie - wraz z rozwojem technologii i cywilizacji pojawiają się nowe zawody, a młode pokolenie jest skuszone ich atrakcyjnością.
YouTube, Instagram czy TikTok są dziś źródłami zarobku dla tysięcy osób. Naprawdę nie jest ważne, jaką mamy o nich opinię - tysiące osób żyją (i to naprawdę dobrze!), utrzymując się prowadzenia profili w serwisach społecznościowych. A jeśli ktoś twierdzi, że to proste łatwe i przyjemne, to proponuję samemu spróbować. Zwłaszcza bycie YouTuberką jest „proste”. Przecież wystarczy tylko mieć charyzmę sceniczną, potrafić obsłużyć aparat, skomponować kadr, posklejać nagrane wideo, opublikować, wypromować, wymyślić sposób monetyzacji, utrzymać widownię, utrzymać potencjalnych partnerów biznesowych, nadążać za zmianami algorytmów… - prościzna!
Podkreślę przy tym, iż jestem święcie przekonany, że większość zapytanych w badaniu córek sama nie ma pojęcia, jak wymagającą pracą jest bycie youtuberką, instagramerką i tiktokerką. Młode dziewczyny widzą tylko efekt końcowy w postaci gotowego filmu/posta/zdjęcia, a nie widzą pracy za kulisami, którą trzeba wykonać, by cokolwiek powstało i trafiło do ludzi. Nie wiedzą też, z jak wielkim ryzykiem finansowym wiąże się praca na własny rachunek, zwłaszcza w świecie social mediów, który jest szalenie zmienny - wystarczy jedna zmiana algorytmu, by twórczyni straciła cały zarobek. Wystarczy zamknięcie serwisu społecznościowego, by stracić całą karierę.
Czy jednak różni się to przesadnie od np. wyobrażeń pokolenia matek odnośnie bycia modelką? No nie wiem. Sądzę, że wśród matek, które tak bardzo nie chcą życia w social mediach dla swoich córek, nie brakuje takich, które niegdyś same marzyły o karierze prezenterki telewizyjnej lub modelki, nie do końca rozumiejąc, z czym to się wiąże.
Młode dziewczyny mają piękne ambicje.
Wszystkie media i wszyscy komentatorzy skupiają się dziś tylko na pozycji nr 1 rzeczonego badania. A osobiście uważam, że znacznie ciekawsze są pozostałe zawody wymienione w TOP 10.
Młode dziewczyny chcą być graficzkami komputerowymi. Marzą o pracy w prokuraturze. Chcą być nauczycielkami i trenerkami osobistymi. Chcą być lekarkami i fizjoterapeutkami. Ba, 12 proc. z nich marzy o karierze w profesjonalnym e-sporcie!
Niesłusznie napisałem też wcześniej, że „tylko” 58 proc. córek chce iść na studia. W dzisiejszych czasach jest to „aż” 58 proc. Gdy sam zaczynałem studia 10 lat temu, studiował każdy. Nie dlatego, że chciał, ale dlatego, że mógł i że wbijano nam do głowy, że studia są w życiu niezbędne. Być może były, nie wiem, bo nie pracuję w zawodzie, podobnie jak znakomita większość moich kolegów i koleżanek z roku, i znakomita większość studentów, których znam. Dziś każdy już wie, że studia są opcją, nie obowiązkiem. Że wcale nie trzeba ich kończyć, żeby być mądrym, wyedukowanym człowiekiem, pracującym w świetnie opłacanej branży. Tym bardziej zaskakuje, że aż 58 proc. badanych chce iść na studia - bo to znaczy, że aż 58 proc. badanych chce się rozwijać w kierunkach, które tych studiów wymagają w celu pozyskania niezbędnej wiedzy i uprawnień.
Dlaczego nie jedno i drugie?
Patrząc na wyniki badania zleconego przez Inspiring Girls Polska nachodzi mnie refleksja, że wszystkie te plany i marzenia można by bardzo zgrabnie połączyć.
Myśląc o instagramerkach większość z nas ma przed oczami obraz celebrytek reklamujących płyn do płukania tkanin, albo młodych dziewczyn wdzięczących się do przedniego obiektywu swoich smartfonów. Ja zaś widzę profile prowadzone przez kobiety, które wykorzystują Instagrama/YouTube’a/TikToka do przekazywania wiedzy i inspirowania innych.
Istnieje ogromne pole do połączenia specjalistycznej wiedzy i dobrze płatnych zawodów z prowadzeniem odnoszących sukcesy profili w mediach społecznościowych. Do głowy przychodzi mi co najmniej kilka kobiet, robiących w socjalach wspaniałe rzeczy: podróżniczka i fotografka Anita Demianowicz (B*Anita Travel), rysowniczka Rynn Rysuje, lekarka weterynarii Magda Firlej-Oliwa (Weterynarz też człowiek), psycholożka Monika Kotlarek (Psycholog Pisze), edukatorka Kasia Gandor… długo by wymieniać. Ale jeśli ktoś z pokolenia „zaniepokojonych matek i ojców” boi się o przyszłość nastolatek, powinien patrzeć właśnie w ich kierunku.
I pewnie, w głowie wielu 10- a nawet 15-letnich dziewczyn rysuje się zapewne obraz brylowania w social mediach, bez wizji na siebie i bez innego celu niż bycia „influencerką”. Jestem jednak przekonany, że przy odpowiednim prowadzeniu i nakierowaniu na właściwe wzorce, można przekuć marzenie o zostaniu gwiazdą social mediów nie tylko w plan na realną karierę, ale też zgrabnie połączyć go z szerzeniem realnej wiedzy i inspiracji.
Taki zresztą plan ma fundacja Inspiring Girls Polska, na zlecenie której wykonano omawiane badanie. Jak czytamy w opisie planowych działań organizacji:
Będziemy robić coś, co z powodzeniem rozwija się już w innych krajach, a czego w Polsce jeszcze nie było, a jest palącą potrzebą społeczną – inspirowanie dziewczynek w wieku 10-15+ lat poprzez łączenie ich z dorosłymi role models w szkołach.
Projekt obejmuje spotkania o charakterze mentoringowym w szkołach na terenie całej Polski z kobietami, które swoją pasją i sukcesami mogą zainspirować dziewczynki do wyznaczania własnej drogi życiowej, poszerzania horyzontów w najróżniejszych ścieżkach rozwojowych i edukacyjnych, a także przyszłych rolach zawodowych.
Choć pewnie w tej refleksji wychodzi ze mnie niepoprawny idealista, bo zdaniem wielu mężczyzn (i przerażająco wielu kobiet…) w tym kraju kobieta nie powinna marzyć o karierze, tylko zajmować się domem i rodzić dzieci, a użyte w tym tekście po wielokroć feminatywy są lewacką ideologią i skazą na pięknym polskim języku. Najpierw wypadałoby rozprawić się z tym archaicznym podejściem, a dopiero potem marzyć, że pokolenie matek i ojców dzisiejszych nastolatek udzieli im wsparcia w zostaniu youtuberkami, lekarkami czy gamerkami.