12 mln ludzi wpatruje się bezradnie w monitor. Slack otwiera 2021 r. potężną awarią
12 milionów ludzi na świecie właśnie wpatruje się bezradnie w monitor, pozbawione łączności ze swoją firmą i współpracownikami. Slack rozpoczął rok 2021 potężną awarią.
Od kilku godzin Slack łapał wyraźną zadyszkę, a chwilę temu po prostu przestał działać. Sądziliśmy, że to lokalny problem albo chwilowa czkawka, lecz okazuje się, że to awaria na skalę globalną.
Slack nie działa. Kiepski sposób na start nowego roku. Praca zdalna utrudniona
Dni ułożyły się tak, że w większości krajów pracownicy dopiero dziś wracają do biur (tych fizycznych i wirtualnych) po celebracji Nowego Roku. Redakcja Spider’s Web również polega na Slacku w komunikacji; nie mamy i nigdy nie mieliśmy fizycznego biura, więc to narzędzie jest dla nas podstawowym narzędziem pracy. Niestety od kilku godzin komunikujemy się ze sobą indywidualnie, koordynując pracę z wydawcami przez Messengera lub iMessage.
Spider’s Web to jednak „małe piwo” w porównaniu z wielkimi korpo, których pracownicy są na przymusowym home office i których praca właśnie została sparaliżowana. My w redakcji mieliśmy lata, by wypracować odpowiednie działania na wypadek takiej usterki - w wielu firmach dzisiejsza awaria Slacka jest pierwszą przerwą w dostawie usługi, jakiej doświadczyli, jeśli zaczęli ze Slacka korzystać w 2020 r.
Oficjalny profil Slacka na Twitterze poinformował, iż są świadomi usterki i pracują nad jej rozwiązaniem. Tym niemniej… ta awaria nie mogła się wydarzyć w gorszym momencie.
Nad Slackiem od dawna zbierają się czarne chmury.
Gdy Slack zadebiutował, niemal z miejsca stał się megahitem. Pierwszym tak dopracowanym narzędziem, które rzeczywiście umożliwiało stworzenie wirtualnego biura i efektywną pracę zdalną, integrując się jednocześnie z setkami usług. W 2017 r. ze Slacka korzystało 6 mln użytkowników. A potem przyszedł Microsoft i pokazał małej firemce, gdzie jej miejsce.
Slack na przestrzeni ostatnich 3 lat urósł o zaledwie 6 mln użytkowników, czyli korzysta z niego dziś około 12 mln ludzi. MS Teams na przestrzeni ostatnich trzech lat przyciągnął 75 mln ludzi i nie przestaje rosnąć, zaś Slack… cóż, nie ma jak z nim konkurować. Microsoft rozegrał monopolistyczne karty, tak ściśle integrując swoje usługi - zwłaszcza Teams i Microsoft 365 - że powstała z tego oferta nie do odrzucenia, zwłaszcza dla tych firm, które i tak korzystały z usług giganta z Redmond.
W efekcie pod koniec 2020 r. Slack został sprzedany SalesForce, co w teorii powinno poprawić jego kondycję.
Prawda jest jednak taka, że 2020 r. kompletnie wywrócił układ sił na rynku firmowych komunikatorów, czy raczej „wirtualnych biur”, bo tym w istocie są takie aplikacje jak Slack, Teams czy Cisco Webex. Który - skoro już o nim mowa - przyciągnął do siebie 60 mln użytkowników i wciąż rośnie.
Slack w ciągu kilku lat z cudownego dziecka spadł do pozycji niszowej ciekawostki, a Microsoft gra o klientów tak ostro, iż wcale się nie zdziwię, jeśli pozycja Slacka na rynku wciąż będzie spadać. Niezależnie więc od przyczyny dzisiejszej awarii, nie zazdroszczę włodarzom Slacka. To nie jest dobry start nowego roku dla usługi, która i tak ma pod górkę.