Allegro zmienia regulamin. Internet wrze. Sprzedawcy wysyłają nawet skargi do UOKiK-u
Czy to koniec drobnego handlu na Allegro? Mniejsi sprzedawcy boją się, że nadchodzące zmiany w regulaminie uderzą w ich biznes.

Allegro zapowiedziało wprowadzenie kontrowersyjnych zmian w regulaminie. Większość przeszła bez echa, ale jedna wywołała prawdziwą burzę. Chodzi mianowicie o zmianę sposobu naliczania podstawy, od której prowizję pobiera Allegro. Zmianę, według sprzedawców, na gorsze.
Zmiany w regulaminie Allegro
Do tej pory sprzedawca wystawiający przedmiot za 100 zł w kategorii objętej prowizją w wysokości 6 proc., (różne kategorie mają różnej wysokości prowizje) płacił Allegro po prostu 6 zł. Po zmianach wysokość pobieranej przez firmę opłaty, kwota ta wzrośnie, będzie bowiem liczona od ceny produktu zsumowanej z ceną przesyłki. Jeśli ten sam przedmiot za 100 zł klient kupi, zamawiając dostawę za 18 zł, sprzedawca zapłaci Allegro 6 proc. nie od 100 zł, a od 118 zł, czyli 7,08 zł. Podwyżka jest więc całkiem duża.
Zmiana nie dotyczy jednak wszystkich. Sprzedawcy, którzy kwalifikują się do Allegro Smart! będą mogli uniknąć nowej prowizji, gdy ich klienci skorzystają z programu oferowanego przez platformę. Jednak i oni nie mają się z czego przesadnie cieszyć. Koszty Allegro Smart!, które oferuje klientom możliwość wysłania przesyłki od określonej kwoty za darmo, do tej pory ponosiło w całości Allegro. Od 1 marca będzie jednak się do nich dorzucał częściowo także sprzedawca.
Allegro, jak deklaruje, wprowadzając nowe zasady, chce po prostu sprawić, by koszty dostawy podawane przez sprzedawcę były przewidywalne i, przede wszystkim, niskie. Tajemnicą poliszynela jest bowiem to, że część sprzedawców korzystających z platformy odbija sobie na kosztach przesyłki zaniżone ceny przedmiotów. Firma próbowała z tym walczyć, ale być może nie dość skutecznie. Choć taki argument nie pojawia się w oficjalnej komunikacji Allegro, trudno nie łączyć tej zmiany z próbą zdyscyplinowania niektórych użytkowników.
Aby wpłynąć na obniżenie kosztów dostawy w serwisie, od 2 kwietnia 2020 roku prowizją od sprzedaży obejmiemy wartość całej transakcji - łącznie z kosztem dostawy opłaconym przez kupującego – czytamy na stronie Allegro.
Sprzedający są wkurzeni.
Wielu sprzedawców wystawiających swoje produkty na Allegro jest, mówiąc oględnie, wzburzonych. Dostaliśmy od czytelników liczne wiadomości pełne zarzutów pod adresem platformy, oskarżające ją nawet o praktyki monopolistyczne.
Czy ja jako sprzedający mam płacić Allegro prowizję nie od swojego zarobku – tylko od kosztów wysyłki, czyli czegoś niezależnego ode mnie? - zapytuje nasz rozzłoszczony czytelnik.
Zarzutów jest więcej i można podzielić na trzy grupy:
- Allegro w ramach nowych przepisów będzie brać prowizję od usługi, której nie wykonuje (transport towarów),
- firma karze sprzedawców za to, że nie oferują usług w ramach Allegro Smart,
- platforma utrudnia wyliczenie prowizji zawczasu, uzależniając ją od wybranej przez klienta opcji dostawy.
Zmian w regulaminie boją się przede wszystkim sprzedawcy tanich przedmiotów za parę złotych. Dla nich doliczenie do podstawy prowizji kwot przesyłki to dramatyczny wzrost prowizji.
(...) nowy sposób liczenia to de facto prowizja od kosztów, a uwzględnienie prowizji w cenie wysyłki i podniesienie jej może być postawą do oskarżenia o zawyżanie cen wysyłki, a to z kolei jest niezgodne regulaminem allegro – zauważa Asia na grupie Zjednoczeni Sprzedawcy.
Osoby broniące firmy, argumentują jednak, że to tylko kolejna zwykła podwyżka, a cała afera jest mocno rozdmuchana. Na całym świecie obowiązują podobne przepisy pobierania prowizji, nie tylko od samego produktu, ale także od jego dostawy.
Prowizja od łącznych: ceny sprzedanego produktu i kosztów dostawy to obecnie standard w wielu znanych platformach e commerce na świecie. Po wprowadzeniu tych zmian Allegro pozostaje najatrakcyjniejszą platformą marketplace z punktu widzenia prowadzenia biznesu – tłumaczą przedstawiciele Allegro.
Ludzie listy piszą. W tym wypadku nagłego napływu korespondencji może się spodziewać UOKiK.
Na Facebookowej grupie dla sprzedawców dominują wojenne nastroje. Post, w którym ogłoszono zmiany, ma ponad 1200 komentarzy, a większość z nich trudno uznać za pozytywne. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, co chwilę pojawia się tam nowy wątek poruszający drażliwy temat. Cześć osób namawia wręcz do buntu i przeniesienia się na inne platformy, inni do składania zażaleń do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
Niektórzy na groźbach nie poprzestali i wzięli sprawę w swoje ręce, informując o swoich wątpliwościach UOKiK. Dotarliśmy do jednego z takich pism:
Mianowicie pomijając kwestię ciągle podnoszonych prowizji, szykują kolejną zmianę wykorzystując swoją pozycję. Dokonana zmiana naliczania prowizji ma dotyczyć także kosztów dostawy, czyli defacto opłaty wnoszonej na rzecz innych przedsiębiorców realizujących odpłatną dostawę towarów. (...) My i setki innych sprzedawców sprzedajemy towary nawet za 1zł, 2zł przy których prowizja może sięgnąć nawet 96% wartości przedmiotu. To praktycznie może usunąć małych sprzedawców z platformy Allegro. Wygląda to tak jakby Państwo w jednej chwili podniosło podatek których jednych dotknie to 1% podwyżką a innych 60%. Jestem w kontakcie z kilkunastoma firmami które znajdą się w bardzo podobnej sytuacji. Oprócz tego że jestem przedsiębiorcą jestem też Klientem i łatwo dostrzec że takie zmiany są bardzo niekorzystne dla wszystkich konsumentów korzystających z platformy Allegro i zbiorowo narusza ich interesy – czytamy w skardze.
Nowy regulamin wchodzi w życie 2 kwietnia tego roku.